Jak tylko go spotkali na nocne stróżowanie, widać jawnie było, że Akolita był nie w sosie. Właściwie to mało mówił. Coś mu ciążyło na umyśle i zdawał się nieobecny na swój sposób. Kiedy dotarli na miejsce, po większych, lub mniejszych zawirowaniach zależy kogo spytać, uklęknął z trawie wśród drzew w Sigmaryckiej pozycji modlitewnej.
Modlił się, to było jawne, lecz słowa nie opuszczały jego ust. Niema modlitwa o suces i ukrócenie sprzecznego z boskim nakazem Sigmara który dał szlachcie władzę na ziemi po jego odejściu w Panteon Bogów jako Król Bogów. Niema modlitwa o siłę i wytrwałość i spójność w wierze dla towarzyszy jego i całych tych ziem...
__________________ Rozmowy przy kawie są mhroczne... dlatego niektórzy rozjaśniają je mlekiem! |