Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-10-2018, 22:37   #127
waydack
 
waydack's Avatar
 
Reputacja: 1 waydack ma wspaniałą reputacjęwaydack ma wspaniałą reputacjęwaydack ma wspaniałą reputacjęwaydack ma wspaniałą reputacjęwaydack ma wspaniałą reputacjęwaydack ma wspaniałą reputacjęwaydack ma wspaniałą reputacjęwaydack ma wspaniałą reputacjęwaydack ma wspaniałą reputacjęwaydack ma wspaniałą reputacjęwaydack ma wspaniałą reputację
Wszyscy zaczęli się schodzić. Tym razem Dieter zlecił im stanąć bliżej rzeki. Okazało się, że poprzedniej nocy jakimś cudem parę sztuk ze stada zniknęło i szczurołap zachodził w głowę jak to możliwe. Czyżby bydłokrady wykorzystali okazję, gdy nocni stróże okładali się z przemytnikami? Wątpliwe. Może ktoś wabił te zwierzęta albo odprawiał plugawe rytuały? No bo jak przez tyle dni nie udało się nikomu nic zauważyć? Nie byli pewnie pierwsi, ktoś przed nimi musiał mieć baczenie na krowy.
- O, jest i nasz akolita – Drago uśmiechał się złośliwie od ucha do ucha przyglądając Abelardowi. Od popołudnia nie opuszczał go dobry humor. Vermin wściekł się, że zaciągnięto go na przesłuchanie, ale dla syna stajennego była to przednia zabawa. Pewnie dlatego, że zazwyczaj musiał spowiadać się ze swoich grzeszków a jego wina była niepodważalna. Tym razem okazał się czyściutki jak łza i spodobała mu się rola świadka. Vermin siedział pod drzwiami i słyszał dokładnie całą rozmowę z przesłuchującym go strażnikiem.
- Kto zaczął walkę?
- Abelard
- Kto zabił?
- Abelard
- Gdzie zabity?
- Akolita chyba ukrył zwłoki
- A gdzie ranny?
- Spytajcie Abelarda
- Kto zabrał dobytek rannych?
- Abelard
- Co mieli w workach?
- Jakieś świecidełka
- Kto je teraz ma?
- Abelard

Nie było tajemnicą, że Drago nie znosi sigmarytów. Nie raz nasłuchał się od nich kazań, czasem nawet gróźb i obietnic spalenia na stosie za chędożenie mężatek. Dlatego upajał się upadkiem moralnym młodego akolity i przyszedł zapewne na stróżowanie głównie po to żeby mu naubliżać i wyśmiać. Chciał nawet podyktować do przepisania donos, który zamierzał wysłać do przełożonych akolity, by uświadomić kapłanów, ze ich uczeń to zwyczajny oprych i nicpoń okradający trupy. Vermin co prawda miał za złe swoim towarzyszom, że połasili się na łupy, ale to co robił Drago było złośliwe i okrutne. Liczył, że niedługo ten straci zainteresowanie sigmarytą i da mu spokój.
Kiedy zauważyli Petrę Drall, Vermin ledwo zwrócił na nią uwagę. Zamierzał tej nocy zakraść się między stado, położyć w trawie i czekać na to co się wydarzy. Wtedy jednak Rudolf wyszedł z propozycją śledzenia dziewczyny.
Vermin przytaknął. Jeśli dziś znów miała się polać czyjaś krew, wolał na to nie patrzeć. Ruszył więc bezszelestnie za Paulą trzymając się na bliski dystans i starając pozostać niezauważonym.
 
waydack jest offline