Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 03-10-2018, 11:41   #19
Kata
 
Kata's Avatar
 
Reputacja: 1 Kata ma wspaniałą reputacjęKata ma wspaniałą reputacjęKata ma wspaniałą reputacjęKata ma wspaniałą reputacjęKata ma wspaniałą reputacjęKata ma wspaniałą reputacjęKata ma wspaniałą reputacjęKata ma wspaniałą reputacjęKata ma wspaniałą reputacjęKata ma wspaniałą reputacjęKata ma wspaniałą reputację
Chociaż krzyk zaniepokoił Kiku, to nie mogła w sytuacji potencjalnego zagrożenia zostawiać Kimberlee samej. Zbliżyły się do źródła hałasu niedługo za innymi i gdy w końcu wszystko się wyjaśniło schowała twarz w dłoni. Tak.. kwiat był piękny, ale emocje z nim związane mocno zbyt wyraziste. Oczywiście po raz kolejny pojawiała się jakaś osoba, o której roli na wyprawie nie było żadnej informacji, cała ta misja była tak beznadziejnie zorganizowana pod kątem informacji że można było się załamać. Kiku wzruszyła ramionami. Jeśli Major twierdził że wszystko jest ok, to raczej tak było. Krótko zmierzyła kobietę wzrokiem, choć nie mówiło jej to za wiele. Młoda, atrakcyjna i ubrana w mundur, ale jaka w zasadzie była jej rola na ekspedycji? Skoro nikt jej tego nie powiedział, to najwyraźniej nie była to jej sprawa.

Sielanka została przerwana czymś co z początku wydawało się kolejną pierdołą, lecz okazało całkiem poważne. Jeden z najemników gdzieś poleciał i wszystko nagle potoczyło się szybciutko. Lyssa spojrzała oniemiała, na twarz Kimberlee jakby chciała się upewnić, że to wszystko to nie jakieś jej omamy. Obie zerwały się razem z resztą by jakoś zareagować na zagrożenie.

Azjatka nie gnała razem z Kim tak prędko jak inni, wcale nie miały zamiaru być w pierwszej linii, bo nie taka była ich rola. Właśnie dlatego szczęśliwie Lyssa nie wpadła w ruchome piaski których w ogóle nie powinno tutaj być. To była lekka paranoja, ale David powoli tonący w piasku nie wydawał się wcale szukać logiki w całej sytuacji tylko rozpaczliwie walczył o życie. Lyssa chciała mu pomóc, tym bardziej że kilka osób pognało dalej i zostawiło go samego sobie. Wydawało jej się że Kim jest zaraz obok, ale nie odwróciła się, tylko spiesznie omiotła piaski wzrokiem, szukając najsensowniejszej pomocy jakiej może udzielić tonącemu w piasku wielkoludowi.

- David! Nie walcz tak z tym, panikując tylko wpadasz głębiej! - Teraz poczuła jak robi się jej gorąco, ale bardziej od adrenaliny niż ze zmęczenia, krzyknęła jeszcze. - Pomocy, człowiek w ruchomych piaskach!

Nie było czasu, Bear tonął za szybko! Wczepiła łuk w pas i złapała się jakiegoś drzewa na skraju piaskowej pułapki. Szybko się kładąc, rzuciła nogi w stronę mężczyzny, łapiąc z całej siły rękoma i licząc na to że David się po niej wespnie, lub chociaż przestanie tonąć.

Kimberlee, widząc co też Azjatka wyprawia, postanowiła jakoś pomóc… chwytając Lyssę w pasie, i mocno do niej przylegając. Może jakoś we dwie, byłyby w stanie swym ciężarem dorównać Davidowi? Były, minimalnie. Najemnik złapał za nogę bodygardki u kostki, po czym zaczął się po niej wspinać… szło mu to wyjątkowo opornie. Lyssa w tym czasie walczyła o utrzymanie się przy drzewie, Kim o wspieranie koleżanki własnym ciężarem w miejscu. I jakoś tak wyszło, że nagle policzek lekarki znalazł się na piersi Kiku, i tam już pozostał. Ale ta drobnostka (chyba?) zniknęła wśród wyczynów, które cała trójka teraz tworzyła…

“Bear” centymetr po centymetrze brnął po nodze Japonki, powoli wydostając się z ruchomych piasków, co jego również kosztowało niemało wysiłku. Był już gdzieś w okolicach kolana pomocnej jego sytuacji kobiety, powoli uwalniając się z naturalnej pułapki… a przy okazji i naciągając materiał spodni do granic wytrzymałości. I nagle, materiał tak się naciągnął, że rąbek spodni wyszedł spod paska… zostało wszystko przez najemnika jeszcze bardziej naciągnięte… i jak nie wystrzelił guzik! A sam rozporek również zaprotestował. Na to jednak nikt nie zwrócił uwagi, poza chyba samą Lyssą, która poczuła, jak jej brzuszek zostaje nieco mocniej niż by chciała odsłonięty? Po kilku kolejnych sapnięciach całej trójki, w końcu rosły mężczyzna wydostał się z niebezpiecznego miejsca, a wszyscy zalegli w sporym nieładzie między sobą(i na sobie?) ciężko dysząc.
- Dzięki słoneczka, wielkie dzięki - Odezwał się “Bear”... przytulony nosem odrobinkę powyżej kolana Kiku.

Harry widząc, że dziewczyny próbują wyciągnąć „Beara” z ziemi ruszył im na pomoc, ale wyglądało na to, że Japonka i lekarka panują nad sytuacją i za chwilę uwolnią mężczyznę z pułapki. Po chwili najemnik, uczepiony kolan Kiku wydostał się z ruchomym piasków.
Frost rozejrzał się i zauważył, że część najemników pobiegła ratować Currana. Serce podchodziło mu do gardła, ale nie miał zamiaru rozmyślać o tym, co przed chwilą zobaczył.
- Nie rozpraszać się! – krzyknął w stronę towarzyszy wyciągając nóż Stańmy wszyscy w kręgu, plecami do siebie! To zielone gówno może tu wrócić.

Do panowania nad sytuacją było jej dość daleko, chociaż na planowanie nie było czasu. Kiku wczepiła się pazurami w drzewo, oplatając je rękoma silnie jak desperatka trzymająca się tratwy na środku oceanu. W akompaniamencie bolesnego piśnięcia, zamknęła oczy i odchyliła głowę w tył gdy David zaczął wciągać się po jej nodze. Nie dość że sam był dość sporym mężczyzną to jeszcze zassany przez ruchome piaski używał na niej takiej siły iż czuła się prawie jak na jakimś łożu tortur. Wtedy poczuła jak ktoś, chyba kobieta, obejmuje ją i trzyma. Otworzyła oko tylko na moment, rozpoznając w niej Kimberlee i czując jak zaraz wtuliła się w nią. Troszkę niczym małe dziecko które przytula się do piersi matki. Nie było to może bardzo pomocne, ale jakoś ją uspokoiło.

Pośród łapczywych wdechów czuła jak w końcu i ona się męczy, a lekko otwarte powieki uniosły jej wzrok do nieba. Bear miał iście niedźwiedzi uścisk gdy walczył o życie, a jej spodnie mimo że skórzane, nie były na to przygotowane. Japonka zrobiła wielkie oczy gdy poczuła jak spodnie puszczają, a wspinający się po nodze facet, walcząc o życie tylko bardziej je z niej ściąga! Rękoma trzymała się drzewa, czując jak na twarzy pojawiają się jej wypieki wstydu. Nie mogła nic zrobić, choć na szczęście spodnie opuściły się tylko trochę, wystarczająco jednak by odsłonić ukryty na jej biodrze tatuaż.



Nie wiedziała jak źle cała sytuacja wygląda, ale poczuła się głupio, co zresztą było widać po jej minie. Zaciskające się na jej nodze, a teraz już udzie dłonie Davida w końcu przestały ściągać z niej ubranie i odpuściły Lyssie co przywitała z wyraźną ulgą. Był bezpieczny, to najważniejsze. Kiku otulona przez dwie sylwetki, dysząc i leżąc tak jak leżała, była zbyt zmęczona, by zrobić cokolwiek więcej. Nie wiedziała jeszcze co z Curranem, ale w tej chwili nie mogła jeszcze się na tym skupić.
- Nie ma sprawy, Bear, przez chwile myślałam że wpadłam w myśliwskie sidła... - Mruknęła pod nosem, twardo opuszczając głowę i wciąż dochodząc do siebie.

- Ludzie, skupcie się! – krzyknął jeszcze raz Frost.

-I co się chłopie gorączkujesz? - Zaśmiał się “Bear” wstając w końcu z miejsca, pochwycił swój karabin, po czym zaczął się rozglądać za ewentualnym zagrożeniem.
- Wstawajce dziewczyny - Powiedział do Kimberlee i Lyssy.

Zagrożenia wokół nich jedak nie było… z kolei kanonada całkiem niedaleko w końcu zamilkła, a ktoś zameldował samemu Davidowi przez radio, że już po wszystkim. Czarnoskóry poinformował więc trójkę cywili o tym fakcie.
- Ponoć jest na co popatrzeć, ubili potwora, idziemy? - Najemnik uśmiechnął się pełną gębą, zwłaszcza do Azjatki.

- Um.. dzięki Kim. - Rzuciła krótko gdy razem wstawały i podciągnęła spodnie, upewniając się że rozporek jest zapięty. Z kwestią guzika pomęczy się później. Kiku była jeszcze troszkę oniemiała, zamrugała powiekami i rozejrzała się spiesznie w sytuacji, gdy dotarły do niej słowa Niedźwiadka.

- Potwora? Jakiego znowu potwora? - Zmarszczyła ostro brwi, zdziwiona, bo akurat nie zauważyła co dokładnie stało się z Curranem i uznała to za jakiś żart. Mimo to stanęła pewniej na nogach, gotowa iść na spotkanie z drugą częścią ekipy.
- Patrzcie pod nogi! - Krzyknęła, by upewnić się że nikt nie wpadnie w kolejną pułapkę. Dodała za chwilę ciszej, już do najbliżej stojących osób. - Musimy się zaraz zebrać i policzyć czy nikogo nie brakuje.
 
__________________
In the misty morning, on the edge of time
We've lost the rising sun

Ostatnio edytowane przez Kata : 03-10-2018 o 11:43.
Kata jest offline