Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 03-10-2018, 20:04   #20
Efcia
 
Efcia's Avatar
 
Reputacja: 1 Efcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputację
Major Baker dokonał oficjalnej prezentacji. A groźba, która padła z ust byłego wojskowego wywołała uśmiech na twarzy Dot.
- Och byłam niegrzeczną dziewczynką.- Powiedziała gardłowym głosem. - Ukarz mnie.- Jęknęła przy tym.
Baker skrzywił się tylko, pokręcił głową, i zajął swoimi sprawami.
Dorothy wróciła do grzebania w swoich rzeczach. Pomysł zmiany ubioru tu i teraz porzuciła. Pięć minut to było za mało na przebranie się i wykopanie rośliny.
- Ma ktoś może łopatę? - Spytała głośnio gdy uświadomiła sobie, że nie zabrała ze sobą żadnego przedmiotu umożliwiającego kopanie.
Chwilę później przed jej oczami pojawiła się saperka. Trzymała ją Cooke.
- Dziękuję. - Powiedziała rozradowana Lie chwytając oferowany przedmiot.
- Pani doktor, - wróciła się do Sary Elsworth. - czy zechce mi pani towarzyszyć?
Elsworth kiwnęła głową na znak, że się zgadza i ruszyła razem z Lie, Cooke i Kaaim.
Dorothy chciała jak najszybciej wrócić do swojego znaleziska. Szybko jednak została sprowadzona na ziemię.
- Powoli. - Hawajczyk zastąpił jej drogę. -Najpierw ja.
Dot pozwoliła mu prowadzić, ale wyraźnie była niezadowolona.
- Wygląda jak przedstawiciel Passifloraceae. - Relacjonowała podniecona Dorothy Lie pod drodze. - Coś niesamowitego, że w tych warunkach rośnie...
I rzeczywiście było to coś niesamowitego, co przyznała doktor Elsworth gdy dotarły na miejsce. Obie uklękły przy roślinie, wymieniając się spostrzeżeniami i uwagami używając przy tym wyszukanego i niezrozumiałego dla zwykłego śmiertelnika słownictwa. .
Dwoje najemników obserwowało poczynania pań naukowców ze znudzeniem. Ale tylko przez chwilę.
Dobiegające gdzieś z dżungli “Pomocy! Pomocy!” sprawiło, że stali się… jak dla Dorothy poddenerwowani. Wyczuwało się, że aż rwą się by pobiec na ratunek mężczyźnie, bo głos był z pewnością męski. Jednak poczucie obowiązku, zatrzymało ich na miejscu.
Najemnicy metodycznie i z wyuczoną dokładnością rozglądali się dookoła z odbezpieczoną bronią, a Dorothy nerwowo grzebała w ziemi chcąc wyciągnąć roślinę w nienaruszonym stanie.
Jeszcze bardziej nerwowa zrobiła się gdy padły pierwsze strzały. “T” i Marcus natychmiast przypadli do naukowców starając się zasłonić ich.
- Kurw…!- Syknęła Dorothy, ale zamilkła gdy padły kolejne strzały.

W dłoni pani Elsworth… pojawił się rewolwer. Ona również, podobnie jak pozostali, zaczęła się rozglądać nieco nerwowo.
- Chyba trzeba się streszczać… - Sara odezwała się spokojnym głosem do Dorothy.

- Meldować co się dzieje! - “T” warczała do swojego komunikatora. Spojrzała na kobiety klęczące przy roślinie.
- Ruszać się, wracamy do reszty. Już - Zdecydowała.
Jeszcze dwa machnięcia pożyczoną saperką i cudowny, nieznany kwiat znalazł się w rękach Dorothy.
Wracali w tak samo jak tu przyszli. Może tym wyjątkiem, że to Cooke prowadziła, a Hawajczyk osłaniał tyły.
- Co wy? Na słonie polujecie?- Spytała lekko ironicznym tonem Lie gdy dotarli do pozostałych.
Saperkę zwróciła właścicielce, a cel swojej małej wyprawy umieściła w odpowiednim pojemniku.
- Tylko ty i ja. - Powiedziała spoglądając na roślinę.- Co ty na to mój skarbie?
 
__________________
- I jak tam sprawy w Chaosie? - zapytała.
- W tej chwili dość chaotycznie - odpowiedział Mandor.

"Rycerz cieni" Roger Zelazny
Efcia jest offline