Akcja Fowlera potoczyła się po jego myśli wręcz idealnie. Aż samo się nasuwało pytanie co też takiego w zamian się za chwilę spieprzy.
Chłopak nie był zbyt ciężki, ale żylasty. Zapewne miejscowy tropiciel czy myśliwy. Co mógł potwierdzać odebrany nóż myśliwski o wysłużonej rękojeści.
John wrócił do pozostałej dwójki, Raf siedział oparty o drzewo, a Kimberly… nie było.
- Gdzie ona jest?
- Tutaj - usłyszał z boku, wychodziła zza drzewa -
I nie twoja spraw co robiła - dodała hardo, choć widać było, że wędrówka dała się jej we znaki.
Towarzysz chłopaka nie pojawiał się. Powoli robiło się ciemno. Fowler usłyszał, że chłopak w końcu się obudził i próbuje oswobodzić.