Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Inne > Archiwum sesji z działu Inne
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 23-09-2018, 12:29   #121
 
Jaśmin's Avatar
 
Reputacja: 1 Jaśmin ma wspaniałą reputacjęJaśmin ma wspaniałą reputacjęJaśmin ma wspaniałą reputacjęJaśmin ma wspaniałą reputacjęJaśmin ma wspaniałą reputacjęJaśmin ma wspaniałą reputacjęJaśmin ma wspaniałą reputacjęJaśmin ma wspaniałą reputacjęJaśmin ma wspaniałą reputacjęJaśmin ma wspaniałą reputacjęJaśmin ma wspaniałą reputację
[...]- Chyba że chcesz umrzeć w ciągu najbliższej doby, wybór należy do ciebie.
Rafał uśmiechnął się szeroko. Co jak co, ale sarkazm lubił. A ponieważ ninja...Fowler...mówił całkiem sporo była okazja, że powie więcej niż by chciał. I odsłoni część swych planów albo i planów swego suzerena.
Póki co, mogli zawrzeć niechętny sojusz. Fowler uciekał przed gniewem Quan Chi (Johny Cage i Liu Kang też wspominali o czarowniku), a oni troje musieli wydostać się z dżungli i dotrzeć do Birmy. Albo przynajmniej cywilizacji.
Ciekawe czy telefony działały.
Krzeszewski sięgnął do kieszeni i dobył komórki. Po czym wybrał numer Jaxa.
 
Jaśmin jest offline  
Stary 23-09-2018, 21:50   #122
 
Mike's Avatar
 
Reputacja: 1 Mike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputację
Jeden rzut oka wystarczył by Raf pozbył się nadziei. Brak zasięgu. Laptop uruchomił się za drugim razem. Ale tylko po to by się zawiesić kilka sekund później.

Kimberly ochłonęła nieco i wystraszonym spojrzeniem obserwowała każdego z mężczyzn po kolei. W końcu odważyła się zapytać:
- Kim wy jesteście? I co tu robimy?
 
Mike jest offline  
Stary 24-09-2018, 12:55   #123
 
psionik's Avatar
 
Reputacja: 1 psionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputację
- Byłbyś zapomniał? - spytał się John powątpiewając w każde słowo wypowiedziane przez ninje. Naprawdę zaczynał żałować, że nie pociągnął spustu gdy miał ku temu okazję. To że ostrze było zatrute czuł, jednak pozostawało pytanie na ile słowa Fowlera były prawdziwe? Przecież najlepsze kłamstwa mają w sobie ziarno prawdy. Cóż... blef, czy nie, on też potrafi grać w te gry. Spojrzał na fiolkę, po czym prosto w oczy ninji:
- Dostałem już raz podobną fiolkę. Wiesz od kogo? Od Quan Chi. Ciemną, oleistą na dnie i efemeryczną niczym dym na górze. - John mówił cicho, pewnie i stanowczo. Zdecydowanie można to było potraktować jako próbę zastraszenia. - Na pewno kojarzysz co to jest prawda? Miej więc nadzieję, że twoja trucizna mnie nie zabije w ciągu doby. - Doe odwrócił się i ruszył dalej. Gdyby wziął fiolkę symbolicznie uznałby zwycięstwo Fowlera, który przegrał w walce, ale w ostatecznym rozrachunku okazałby się zwycięzcą, a tego John nie miał zamiaru robić.



Nie uszli daleko dalej, gdy tym razem zaczęła Kimberly...
Czy laski w cywilu zgarnięte podczas misji zawsze muszą być tak problematyczne? Problemy ze słuchem? John w to wątpił. Po pierwsze była stewardessą, po drugie wyglądała na kogoś, kto jest w stanie swojemu partnerowi zrobić piekło o błahostkę, a to wykluczało słaby słuch.


Odwrócił się do dziewczyny - To ściśle tajne. - powiedział ze srogą miną, ale po chwili dodał - Nie słyszałaś? Jestem John Doe, to jest Raf, a ten ninja to Fowler. Jesteśmy w dżungli, ponieważ ktoś zaatakował nasz samolot i ratowaliśmy się na spadochronach, które zostawiliśmy tam - mówiąc to John wskazał ręką teren jaki zostawili za sobą. Wiedział jednak, że nie tego oczekiwała Kimberly, więc dodał.

- Wyjaśnię to tylko raz, więc tym razem nasłuchuj pilnie. Należę do Jednostek Specjalnych Stanów Zjednoczonych i lecieliśmy na dość ważne spotkanie. Nie będziemy więcej rozmawiać o tym co stało się po tym jak wsiedliśmy na pokład. Czy wyrażam się jasno? To świetnie, a teraz idziemy. - Spojrzał jeszcze na Rafa, jedynego który do tej pory nie spowolnił ich marszu zbędną gadaniną i wznowił marsz.

Potrzebowali zakraść się do obozowiska, John nie miał zamiaru wpadać w kolejną pułapkę.

 
psionik jest offline  
Stary 24-09-2018, 19:30   #124
Kapitan Sci-Fi
 
Col Frost's Avatar
 
Reputacja: 1 Col Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputację
Fowler, słysząc słowa Johna Doe, wzruszył ramionami. Cofnął wyciągniętą rękę, w której trzymał fiolkę i odkorkował naczynie. Delikatnie odsunął od twarzy maskę, tak jednak by nikomu nie pokazać swojego oblicza i pociągnął zdrowo, wypijając płyn do ostatniej kropelki. Następnie zakorkował fiolkę i schował do kieszeni, z której niedawno ją wyjął.

W zasadzie nie dziwił się czarnoskóremu, ostatecznie jeszcze niedawno rzucali się sobie do gardeł. Jego decyzja była oznaką ostrożności i jako taka mogła być traktowana jako ta dobra, choć w tym akurat przypadku była głupia. Z drugiej strony mógł posiadać zdolności, dzięki którym antidotum nie było mu potrzebne. Czas pokaże. Tak czy siak, coraz bardziej go lubił.

Zaniepokoiła go jednak informacja, że Quan Chi wręczył mu jakiś prezent. Nie wyglądał na takiego, co by wypił miksturę czarnoksiężnika, ale w zasadzie Fowler znał efekt wypicia tylko jednego z jego specyfików, a opis Johna Doe wskazywał na zupełnie inną "zupę". Kto wie jakie mogła mieć działanie? A jeśli jego wyjątkowe umiejętności pochodzą właśnie od niej? To by znaczyło, że jest w mocy dawnego pana zabójcy i może stanowić dla niego zagrożenie. Trzeba go będzie uważnie obserwować.

* * * * *

W marszu Fowler trzymał się środka grupy. Co prawda nie chciał mieć za plecami nikogo z dwójki John-Raf, ale też zdawał sobie sprawę jak może zostać przez nich odebrane jego wleczenie się na końcu, dlatego też zawsze pozwalał by jeden z nich szedł za nim. Na Kimberly nie zwracał większej uwagi. Z tego, co zdążył się zorientować, znalazła się tu przypadkiem i była niepotrzebnym balastem. W zasadzie nie rozumiał po co w ogóle ją ze sobą ciągnęli.

Jej przydatność została jednak szybko odkryta. Ninja już wcześniej postanowił o nic więcej nie pytać, chociaż w jego głowie rodziło się mnóstwo pytań. Nie było jednak chętnych, by na nie odpowiedzieć. Ku zdziwieniu Fowlera, kobieta zdołała jednak sprowokować czarnoskórego do uchylenia kolejnego rąbka tajemnicy. "Jednostki Specjalne Stanów Zjednoczonych", cokolwiek to znaczyło, brzmiało bardzo interesująco. Tezę, że John Doe i Raf są zwykłymi komandosami, można było włożyć między bajki.

Maszerując, rozglądał się często na boki. Nie po to, by dojrzeć czającego się tam wroga, choć nie wykluczał i takiej możliwości, ale musiał zacząć kolekcjonować składniki do swojej mikstury.
 
Col Frost jest offline  
Stary 26-09-2018, 10:15   #125
 
Mike's Avatar
 
Reputacja: 1 Mike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputację
Marsz przez dżunglę nie należał do najłatwiejszych. Zwłaszcza dla Kimberly, która była na bosaka. Buty wraz z resztą ubrania zawłaszczyła sobie druga, najprawdopodobniej fałszywa Kimberly. No bo wszak do wożenia vipów z Hong Kongu nikt nie zatrudniłby dziewczyny zdolnej dołożyć zabójcy Lin Kuei. Wszak po co ktoś taki na pokładzie samolotu…


Tymczasem drugi skoczek ruszył tropem niedawnych pasażerów. Z góry było widać gdzie wylądowali. Wystarczyło być szybszym niż oni. A to udawało się bez problemu. Zbity gąszcz nie stanowił przeszkody dla wprawnego tropiciela.


John zatrzymał się, wyczuł zapach dymu byli już dość blisko. Nakazał reszcie zatrzymać się ruszył sam. Krok za krokiem zbliżał się, między drzewami dostrzegł płachcę dwuosobowego namiotu. Ostrożnie obszedł obozowisko wokoło, było dostatecznie wiele cienia między drzewami by czuł się bezpiecznie.
W obozowisku dostrzegł jakąś sylwetkę, siedziała koło ogniska nad którym stał trójnóg z wiszącym na nim garnkiem. Siedział tam na oko dwudziestoletni chłopak, miejscowy. Mieszał coś w garnku.
Wprawne oko szpiega wyłowiło detale wskazujące, że z obozowiska korzystają dwie osoby. Nagle wyczuł, że nie jest sam.


Czekanie przedłużyło się, było nudne. Zabijanie czasu oglądaniem birmańskiej flory i fauny także wychodziło im bokiem po kilku godzinach marszu.
Kimberly siedziała koło Rafa. Wydawał się jej najnormalniejszy. Nie chciał zabijać wszystkich i nie patrzył wzrokiem mordercy jak John, ani nie był obwieszony bronią niczym choinka dla grzecznych ninja jak Fowler.
- Nie zostawiaj mnie samej - powiedziała.
- Co? - Raf spojrzał zdumiony na nią. Po czym rozejrzała się wokoło. Byli w lesie tylko we dwójkę. Fowler znikł.


Uczucie obecności przeszło w uczucie niechęci. Dwa metry od niego w krzakach czaił się Fowler. Spojrzał na Johna i wrócił do obserwacji obozu. John był prawie pewien, że skurwiel do niego mrugnął.
 
Mike jest offline  
Stary 01-10-2018, 21:41   #126
Kapitan Sci-Fi
 
Col Frost's Avatar
 
Reputacja: 1 Col Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputację
Dżungla okazała się dobrym dostarczycielem składników. W drodze Fowler kilkukrotnie przystawał, by zerwać jakąś roślinę. Nie chciał prowokować Johna Doe opóźniając ich marsz, dlatego nie odchodził zbyt daleko od obranego przez nich szlaku i nie tracił czasu na badanie pozyskanych okazów flory, zrobi to później, w wolnej chwili. Grunt, że jeśli nie popełnił pomyłki, powinien móc przyrządzić zapas mikstury na kilka dni.

Po jakimś czasie czarnoskóry nakazał postój, a sam wybrał się na zwiady, najwyraźniej mając dość towarzystwa irytujących go ludzi. Zabójca usiadł ze skrzyżowanymi nogami na ziemi i zamknął oczy. Odczekał chwilę i gdy ani Raf, ani Kimberly nie patrzyli w jego stronę wstał i bezgłośnie się oddalił. Tamta dwójka mogła ufać swojemu przywódcy, ale Fowler nie zamierzał spuszczać go z oczu.

Idąc jego tropem dotarł do obozowiska. John Doe najwyraźniej zamierzał je okrążyć i przyjrzeć mu się z każdej strony. W końcu ninja go zobaczył, kryjącego się za drzewem i obserwującym jakiegoś chłopaka przy ognisku. Ostrożnie podszedł bliżej i również spojrzał w tamtą stronę. Wówczas murzyn zorientował się, że nie jest sam i odwrócił się w stronę Fowlera, który tylko mrugnął do niego okiem. Jednocześnie był pod wrażeniem, że tamten wyczuł jego obecność.

Wydawało się oczywistym, że obserwowany przez nich młodzieniec nie siedzi w tej dziczy sam. Gdyby to zależało od zabójcy, obezwładniłby go i poczekał na powrót jego kompana, chyba że ten akurat drzemał w namiocie. Nie chciał jednak wchodzić w paradę Johnowi Doe, dlatego zamierzał spytać go o zdanie.

Znał podstawy wojskowego języka migowego, podejrzewał że towarzyszący mu członek Jednostek Specjalnych również, lecz niestety nie stworzono go z myślą o zadawaniu pytań. Dlatego też Fowler musiał coś zaimprowizować, mając nadzieję, że wyrazi się dostatecznie jasno. Najpierw wskazał chłopaka palcem, następnie przyłożył pięść do otwartej dłoni, a na koniec lekko skinął głową sugerując pytanie.
 
Col Frost jest offline  
Stary 04-10-2018, 10:01   #127
 
psionik's Avatar
 
Reputacja: 1 psionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputację
Chwila w samotności w cieniu drzew, z dala od pozostałych była kojąca. John poruszał się szybko i płynnie przemykając pomiędzy grubymi pniami prastarych drzew i rozrastającymi się paprociami i innymi krzewami, które w tych dziewiczych warunkach rozrastały się do niebotycznych rozmiarów. Pomimo ostrożności i obchodzenia obozowiska, droga nie była długa i po chwili John obserwował już samotną postać siedzącą przy garnuszku. Wszystko wydawało się być w porządku, jednak Doe poczuł na karku nieprzyjemne mrowienie, dodatkowe krople potu i poczucie czyiś oczu. I to nie w tym dobrym znaczeniu. Powoli rozejrzał się trafiając na Folwera. Skurwysyn ruszył za nim, a teraz jeszcze wydawał instrukcje. John już miał zasalutować mu środkowym palcem i ruszyć do przodu, jednak zatrzymał się w ostatniej chwili. Jeśli Fowler jest tu, to kto został z Krzeszewskim i Kimberly?
Westchnął... Spojrzał jeszcze raz na obozowisko i dał ninji zielone światło. Sam wycofał się na polanę. Zanim wrócą, Fowler powinien poradzić sobie z zadaniem.



 
psionik jest offline  
Stary 04-10-2018, 12:01   #128
Kapitan Sci-Fi
 
Col Frost's Avatar
 
Reputacja: 1 Col Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputację
Zabójca odczekał chwilę aż John Doe się oddali, po czym wziął się do roboty. Ustawił się za plecami chłopaka, uważając jednocześnie, by nie stanąć po nawietrznej i ruszył powoli w jego stronę. Po drodze rozglądał się w obie strony, uważając na niespodzianki w postaci osób trzecich, główną uwagę koncentrował jednak na swojej ofierze i drodze do niej. Musiał przemieszczać się cicho, ale możliwie szybko, jednocześnie uważając po czym stąpa. Miał zamiar podejść do chłopaka od tyłu, przydusić do utraty przytomności, a następnie zanieść w krzaki i tam skrępować. Pamiętał też o tym, by zdjąć garnek z trójnoga. Ot chłopak poszedł na stronę, wcześniej upewniając się, że ich obiad się nie przypali.
 
Col Frost jest offline  
Stary 04-10-2018, 16:13   #129
 
Mike's Avatar
 
Reputacja: 1 Mike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputację
Akcja Fowlera potoczyła się po jego myśli wręcz idealnie. Aż samo się nasuwało pytanie co też takiego w zamian się za chwilę spieprzy.
Chłopak nie był zbyt ciężki, ale żylasty. Zapewne miejscowy tropiciel czy myśliwy. Co mógł potwierdzać odebrany nóż myśliwski o wysłużonej rękojeści.


John wrócił do pozostałej dwójki, Raf siedział oparty o drzewo, a Kimberly… nie było.
- Gdzie ona jest?
- Tutaj
- usłyszał z boku, wychodziła zza drzewa - I nie twoja spraw co robiła - dodała hardo, choć widać było, że wędrówka dała się jej we znaki.


Towarzysz chłopaka nie pojawiał się. Powoli robiło się ciemno. Fowler usłyszał, że chłopak w końcu się obudził i próbuje oswobodzić.
 
Mike jest offline  
Stary 06-10-2018, 14:50   #130
Kapitan Sci-Fi
 
Col Frost's Avatar
 
Reputacja: 1 Col Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputację
Wszystko powoli wracało do normy. Znów działał szybko, cicho i co najważniejsze skutecznie. Walka z Johnem Doe, a konkretnie jej rezultat, nadszarpnęła dumę Fowlera. Oczywiście obezwładnienie jakiegoś przypadkowego chłopaka nie mogło tego zmienić, ale choć trochę podniosło go na duchu.

Przez obóz przeszedł bezszelestnie. Obawiał się, że młody kuchcik ruszy się ze swojego miejsca, ale on niczego takiego nie zrobił, wobec czego nie mógł zauważyć skradającego się do niego zabójcy. Ten, gdy znalazł się za jego plecami, błyskawicznym ruchem objął go prawą ręką. Jego szyję umieścił w zgięciu łokciowym, rękę zablokował na zgięciu lewej ręki, której dłoń oparł na potylicy chłopaka, popychając całą głowę do przodu. Ofiara nie zdążyła krzyknąć. Z gardła młodzieńca wydobył się jakiś niewyraźny dźwięk, ale szybko umilkł. Po chwili bezwładne ciało opadło na ziemię.

Fowler zdjął z ognia garnek i odłożył na bok, a następnie podniósł chłopaka i zarzucił sobie na ramię. Nie był zbyt ciężki, widać sporo biegał po dżungli, to nie służyło budowaniu sylwetki kulturysty, a tym bardziej wojownika sumo. Szybkim krokiem ruszył w stronę krzaków, z których przed chwilą się wyłonił. Tam zrzucił z siebie młodziana, sięgnął po schowaną w kieszeni żyłkę i jednym jej kawałkiem związał mu nadgarstki i kostki, które niemal się ze sobą stykały za jego plecami, jednocześnie wyginając jego ciało w łuk. Wyglądał trochę jak ludzki obwarzanek.

W usta wepchnął mu zwiniętą w kulkę ścierkę, którą przy nim znalazł. Nie należała do tych czystych, ale prawdopodobnie była używana w celach kulinarnych, więc nic mu się nie powinno stać. Upewniwszy się jeszcze, że chłopak nie jest w stanie się uwolnić, zostawił go leżącego na boku i wrócił do obserwowania obozu.

Niestety spodziewany towarzysz skrępowanego młodzieńca się nie pojawił, chociaż zaczynało się już ściemniać. Było to dość zagadkowe, po co rozbijać obóz, skoro się do niego nie wraca? Oczywiście istniała możliwość, że został pożarty przez jakieś dzikie zwierzę, ale Fowler wiedział, że nie ma tyle szczęścia. Jedynym wyjściem zostało przesłuchanie chłopaka. Szczęśliwym trafem akurat zaczął się budzić.

Podszedł do niego, lewą ręką chwycił go za włosy i ustawił jego twarz na wprost swojej. W prawej ręce trzymał nóż myśliwski, który przy nim znalazł. Ostrze noża skierował na lewe oko młodzieńca, zatrzymując je niecały centymetr przed gałką.

- Jesteś tutaj sam? - spytał. - Odpowiedz kiwnięciem głowy.

Na początek postanowił sprawdzić, czy chłopak jest w nastroju do mówienia prawdy. Puścił jego włosy i cofnął nóż, ale tylko odrobinę. Młodzian pokręcił głową.

- Dobra odpowiedź - pochwalił Fowler. - Teraz wyjmę ci tę szmatę z ust. Jeśli wydobędziesz z siebie dźwięk głośniejszy od szeptu, wbiję ci twój własny nóż w oczodół. Zadam ci kilka pytań, nawet nie próbuj dziwić się niektórym z nich, po prostu odpowiadaj krótko i na temat. Za każde kłamstwo odetnę ci palec, za każde milczenie lub inne nieposłuszeństwo również. Jeśli odpowiesz na wszystkie pytania, wtedy nie stracisz żadnej części ciała. Rozumiesz?

Chłopak kiwnął głową. Fowler kilkoma szarpnięciami wydobył ścierkę z ust swojego więźnia, a następnie znów zbliżył ostrze noża do jego oka. Posłał mu wyzywające spojrzenie, jak gdyby chciał powiedzieć “Tylko spróbuj krzyknąć”. Powiedział jednak:

- Pytanie pierwsze: Gdzie jest twój kumpel?

- Nie mam żadnego kumpla - powiedział ledwie zrozumiałym angielskim. - Jestem przewodnikiem.

- Więc gdzie jest twoja grupa, panie przewodniku?

- Nie ma grupa, tylko jedna osoba. Naukowiec, do przeklętych ruin…

- Gdzie ten naukowiec?

- W przeklętych ruinach - chciał pokazać kierunek, ale nie bardzo miał jak.

- Co to za ruiny?

- Tam mieszkać złe ludzie, oni kochać bogini Kali. Niebezpieczni.

- Kali? Jesteśmy w Indiach?

- Nie, w Birmie. Ale oni tu się ukrywać. Ludzie opowiadają, że porywają dzieci. I zabijają tych co chodzą do ruin. Od lat nikt tam już nie chodzi. Tylko naukowiec chcieć. Ale ja dalej nie iść i tu czekać. A potem wrócić i powiedzieć, że naukowiec nie żyje.

- Dawno poszedł?

- Wczoraj.

- Daleko do tych ruin?

- Ze dwie godziny dla umiejącego chodzić po lesie.

A dla nieumiejącego bilet w jedną stronę na tamten świat, pomyślał Fowler.

- Dobrze, zasłużyłeś na nagrodę - powiedział. - Oswobodzę ci nogi, ale najpierw zawiążę oczy. Wybierzemy się na mały spacer. Spokojnie, nie masz się czego obawiać, dopóki grzecznie się zachowujesz. Jak ty masz właściwie na imię?

- Wunna. Czego ode mnie chcesz? Nic ci nie zrobiłem.

- Nic, rzeczywiście - zgodził się zabójca, jednocześnie zawiązując chłopakowi oczy szmatą, którą przed chwilą wyjął mu z ust. - Ale ja jestem złym człowiekiem, nie potrzebuję powodów, by krzywdzić innych - jakby zaprzeczając temu stwierdzeniu rozwiązał mu nogi, a nadmiar żyłki okręcił wokół jego nadgarstków. - Na twoje szczęście chcę tylko, żebyś robił to w czym jesteś dobry - powiedział, stawiając młodzieńca na nogi. - A teraz się kawałek przejdziemy - położył mu rękę na ramieniu i pokierował w stronę Johna Doe, Rafa i Kimberly.
 
Col Frost jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 01:59.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172