Szłyście głównie w... górę. Mostki, mosteczki, a w najgorszym wypadku drabiny (dzięki theusowi żadna nie zdążyła jeszcze spróchnieć, albo to ty ostatnio schudłaś). A im wyżej tym zdobienia zdawały się coraz bardziej przytłaczające i bogate. Widocznie tak miało być, gdyż Simone coraz głośniej mówiła o "cudownościach" (na tyle że musiałaś ją kilka razy kopnąć w łydkę, żeby nie obudziła połowy miasta). Kilka razy mijał was dwuosobowych oddział nocnych Strażników. Simone jednak zadbała, aby nie zwracali na was uwagi - nie wnikałaś, jak ona to robi, że jednym spojrzeniem potrafi onieśmielić każdego mężczyznę. W końcu wylądowałyście zaraz przed bramą do okazałego pałacu, który zadawał się być na samym szczycie świata (i w pewnym sensie był). No może nie zaraz przed samą bramą, bo przy niej stało dwóch strażników. Schowałyście się za stojącą nieopodal kamienicą (nad którą Simone rozpływała się strasznie i jeszcze trochę, a dostanie ataku apopleksji).
__________________ "Women and cats will do as they please, and men and dogs should relax and get used to the idea."
Robert A. Heinlein |