Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 07-10-2018, 19:38   #138
Lechu
 
Lechu's Avatar
 
Reputacja: 1 Lechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputację
Post Dzięki za dialogi z tej kolejki...

Asterellion został zatrzymany, a cała reszta została wezwana na przesłuchanie. Wolfgang nie dopatrywał się w uwięzieniu elfa ostracyzmu skierowanego w nieludzi, ale niby dlaczego jedynie długouchy został ujęty? W teorii Baderhoffa była jednak pewna dziura, bo Kasztaniak również na człowieka nie wyglądał. Najwyraźniej elf musiał się komuś rzucić w oczy bardziej aniżeli krępy, brodaty i melodyjny wojownik. Przesłuchanie strażników nocnych miało dotyczyć napaści, zabójstwa i przywłaszczenia sobie rzeczy. Napaści, bo zostali napadnięci - to po pierwsze. Zabójstwa, bo faktycznie padł trup po stronie napastników. Chociaż pewnie prawnik ze stolicy policzyłby to jako obronę konieczną, bo kiedy ktoś atakuje bliźniego mieczem to raczej obezwładniać go nie wypada. Przywłaszczenia sobie rzeczy, bo odebranie ich złodziejom leży jedynie w rękach prawa czyli pewnie trafią do rąk strażników, a później w czarną dziurę magazynu dowodowego... Aby po pewnym czasie w iście magicznym stylu pojawić się w ekwipunku niektórych strażników. Tak. Tak by to młody Baderhoff widział. Cóż... Jego poglądy jak na żołnierza są dość wyjątkowe.

Plotki zasłyszane w karczmie obchodziły Wolfganga niewiele, ale były nawet zabawną odskocznią od przegrywania w kości, bo szczęście jakoś się jego skóry tego dnia nie trzymało. Jedyne co udało mu się porządnie zrobić to skatować własne ciało na treningu. Przynajmniej miał pewność, że nie pójdzie na stróżowanie w pełni sił, bo co to za przyjemność. Poza tym, że 5 srebrników opuściło sakwę żołnierza mężczyzna dowiedział się, że Eryk potrzebował swojego miecza i kuszy pożyczonych krasnoludowi. Wolfgang mógłby mu je odebrać, ale przecież mieli jeszcze razem stróżować. Kiedy tylko ten etap się zakończy Baderhoff odbierze własność przyjaciela i odda mu ją z piwem w gratisie.


Łowczy Dieter był zły jak cholera. Bydła znowu ubyło, a pojmanie przemytników elfich rękodzieł nijak się miało do tego co strażnicy mieli robić w lesie. Wolfgang doszedł do kilku całkiem ciekawych wniosków słuchając tego co łowczy ma im do powiedzenia. Pierwszy był taki, że Dieter im nie ufał i bał się, że dogadają się z bydłokradami. Druga ewentualność była taka - chociaż mało prawdopodobna - że to łowca wraz z kompanią obecną przy krowach podkradał zwierzęta. Jak wiadomo krowy nie należały do tanich, a sprzedać je daleko czy też "na części" wcale nie było tak ciężko. Baderhoff nie był w ciemię bity i wiedział, że ich stróżowanie nie tak powinno wyglądać... I jeszcze oni by mieli być odpowiedzialnymi za kradzieże bydła? Współudział? Prędzej główny organizator całego stróżowania mógłby mieć coś za uszami, a to całe stróżowanie przypadkowo wyłapanych ludzi mieć za przykrywkę swoich własnych planów...


- Wolfgang, powiedz mi. Ty jutro będziesz mógł z nami stróżować? Powiem szczerze, raźniej się czuję z kimś obeznanym w walce u boku. - zapytał rzemieślnik Rudolf.

- Jeżeli zajdzie taka potrzeba to będę z wami. - odpowiedział wojownik. - Coś jednak czuję, że już dzisiaj uporamy się z bydłokradami. - dodał żołnierz pełen optymizmu. - Oby po dzisiejszej stróżówce straż nie waliła mi się znowu drzwiami i oknami…

- Puszczą Cię z garnizonu znowu?

- Spokojnie. - odparł żołnierz. - Jestem na przepustce, a te w moim wykonaniu wychodzą częściej, bo zwykle sprawdzam się w boju. Nie ma to nic wspólnego z ojcem oficerem. - dodał Wolfgang.
 
Lechu jest offline