Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 08-10-2018, 15:36   #67
Raga
 
Raga's Avatar
 
Reputacja: 1 Raga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputację
- Przez cały czas byli sztywni i praktycznie się nie odzywali. Jak wjechaliśmy w rejon doków to już wiedziałem, że mam przesrane. Zatrzymali się, otworzyli drzwi do samochodu i kazali mi spieprzać. Na pytanie co z kajdankami trochę zgłupieli. Wiem jak się ustawić dobrze do strzału w pozycji do szybkiego wyciągnięcia broni, a jeden z nich dokładnie to zrobił. Nie było trudno zgadnąć co zamierzają. Resztę pani chyba zna.
- Tak, widziałam. Na pierwszy rzut oka widać, że coś jest ostro najebane. Kretyni - Inspektor pokręciła głową z dezaprobatą. - Zawsze uważałam, że do wewnętrznych biorą tylko półmózgi - skomentowała. - Co teraz pan zamierza?
- Mam pewne zbowiązania wobec pana White’a. Gdyby nie to to pewnie bym po prostu zniknął. Na pewno to zrobię jak pozamykam zaległe sprawy.
- Lojalnie z pana strony - odparła Irya, bo zakładała, że pieniądze tu nie wchodziły w grę, bo żadna suma nie była warta takiej postawy. - Mógłby pan mieć we mnie sojusznika, gdyby pomógł mi pan dotrzeć do osoby, która przyprowadziła do mnie Hilla - zaproponowała mu.
- Po pierwsze to chyba nie jestem odpowiednią osobą - odparł szczerze Anderson. - Hill był pionkiem. Nie wiem kto mógłby w ogóle chcieć się go pozbywać. Jakby coś ewidentnie zapierdolił w Crimeshield to są na to inne sposoby. Takie, które będą nauczką dla innych. Gdyby pan White miał coś z tym wspólnego to pewnie bym wiedział. Po drugie to przez kogoś kto uruchomił wewnętrznych mam tak przesrane, że nie wiem co byłoby mi po takim sojuszniku jak pani.

- Nigdy nie wiadomo co przyniesie los i jakich sojuszników będziemy potrzebować jutro - odparła nie zrażona Corday. - Jeśli faktycznie za wszystkim stoi Morgan to niestety, ale ja mam większe szanse go dopaść niż pan - wzruszyła ramionami. - Ale proszę na chwilę odsunąć swoją niechęć do niego i pomyśleć komu by zależało na nasłaniu pana na Morgana. Bo tak się składa, że ktoś dla niego wiarygodny mu powiedział, że jest pan kretem.
- Taka rada. Wie pani po czym poznać, że Morgan kłamie? Porusza ustami - Anderson sam odpowiedział nie czekając na potencjalną reakcję inspektor. - Taki ze mnie kret jak z pani Inkwizytor. Nie wiem kto na panią nasłał Hilla i w jakim celu, ale mnie wystawił ktoś z Crimeshield. W pierwszej kolejności typuję duo Parkera i Morgana.
Irya roześmiała się, szczerze rozbawiona komentarzem mężczyzny na temat prawnika.
- No cóż na mnie już czas. Spóźnię się na spotkanie jak zaraz nie ruszę - stwierdziła widząc, że dalsza rozmowa niczego jej nie wniesie.
- W takim razie może pani przyznać się dokąd pani zmierza. Zaoszczędzi nam to obojgu czas. Przynajmniej na dzisiaj - zaproponował były wojskowy.
Blondynka uniosła brwi w zaskoczeniu.
- Nadal zamierza pan być moim cieniem? - spytała go.
- Tylko do czasu kiedy przestanie mieć pani cokolwiek wspólnego z Morganem i Crimeshield - odparł poważnym tonem i z perfekcyjnie kamienną twarzą, które nie pasowały do właśnie wypowiedzianego zdania.

- To czeka nas długa znajomość - podsumowała Inspektor z ciężkim westchnieniem. - Właśnie będę musiała mocno depnąć, żeby nie spóźnić się na spotkanie z akcjonariuszem tejże firmy. Raczej nie będzie się pan chciał kręcić w pobliżu Parkera.
- Z trasy wnioskuję, że chodzi o Parkera, a nie White’a. Byłbym bardzo wdzięczny za informację czego ma tyczyć spotkanie. - Być może w mniemaniu Andersona była to prośba, ale dla Corday definicja prośby nie niosła za sobą żadnych potencjalnych konsekwencji w przypadku odmowy.
Blondynka wzruszyła ramionami.
- Rozwój wydarzeń w sprawie, przy której pana zgarnęliśmy do paki - odparła od niechcenia. Miała już zamiar wsiąść do samochodu, ale uznała, że temat mógłby nabrać nowej głębi gdyby jej rozmówca zechciał się podzielić swoim zdaniem. - Ten sam pokrzywdzony co ostatnio. Wymuszenie haraczu za ochronę klubu. W imieniu Parkera.
- Czyli chłopcy adaptują do sytuacji. Dobrze. Nie ma po co się wychylać - odparł Anderson najwidoczniej ukontentowany, gdy dotarło do niego znaczenie słów inspektor. - Mam nadzieję, że nie narobili sobie u was kłopotów?
- Nie, kłopotów nie mają - odpowiedziała Inspektor i uśmiechnęła się z lekkim rozbawieniem. - Ale za to musi pan podziękować Morganowi, wyciągnął wszystkich z aresztu. Niestety całą winę przypisując panu za to zajście.
- Dobrze. Bardzo dobrze. - Iryi wydawało się, że zadowolenie mężczyzny nie odnosiło się do działań prawnika, ale do tego, że coś poszło po jego myśli. - Będziemy w kontakcie - obiecał odrywając się od karoserii samochodu i zamyślony ruszył w kierunku swojego samochodu.

Irya posłała za nim jedynie krótkie spojrzenie. Musiała się śpieszyć, przy czym było już zdecydowanie za późno, żeby jechać na posterunek. Wsiadła do auta i sięgnęła po telefon. Wysłała krótką wiadomość do przełożonego, że spotkają się dopiero na parkingu przed budynkiem gdzie pracował Parker.

***

Corday używając swojego prywatnego GPS’a bez problemu znalazła siedzibę Parkera mieszczącą się we wschodniej części Southside. Ciekawiło ją jak radzą sobie zwykli szarzy obywatele, których nie stać było na luksus posiadania tego gadżetu Cybertroniku.
Jedyne wolne miejsca parkingowe miały tabliczkę “gość” i ich widok był wręcz nienaturalny w porównaniu do ciasno upchanego pasa samochodów po drugiej stronie ulicy. Samochód śledzący inspektor bardzo powoli przejechał ulicą, przy której stał budynek i przyspieszył w momencie gdy okazało się, że jest to miejsce docelowe młodej kobiety. Ewidentnie Anderson sprawdzał czy go nie okłamała i teraz pewnie zaszyje się w jakimś kącie, czekając aż skończy spotkanie. Tym akurat się nie martwiła, bo przynajmniej na tą chwilę mężczyzna nie stanowił dla niej zagrożenia.


Jedno z miejsc zajmował samochód Sinclaira, a on sam stojąc oparty o samochód wzbogacał atmosferę sporą chmurką dymu papierosowego. Na widok zajeżdżającej inspektor nie odezwał się tylko ostentacyjnie zgiął rękę i sprawdził godzinę, a następnie popatrzył z wyrzutem na podwładną.
- No co? Przecież jestem na styk - stwierdziła Irya bez najmniejszego poczucia winy w tonie głosu, podeszła do niego.
- Kobiety - mruknął komendant po wypuszczeniu z siebie głośno powietrza.
 
__________________
Walls of stone do not a fortress make. But they're not a bad start.
Raga jest offline