Von Kurst bez słowa poddał się woli Gretty. Czuł się dziwnie - z jednej strony odczuwał głęboką ulgę widząc siostrę całą i zdrową (choć jej wygląd właściwie temu przeczył), a z drugiej gdzieś w środku rosła w nim głęboka pustka, w której ginęły wieloletnie przekonania i zasady, jakimi się kierował w życiu.
Gretta nie czyniła mu wymówek, a przynajmniej nie w tej chwili. Nie próbowała zemścić się za to, że ją zdradził i usiłował zabić, niezależnie od pobudek, jakimi się kierował. Teraz zdradził także swoich towarzyszy, z którymi walczył ramię w ramię z przeciwnościami stawianymi przez los. Miał już do nich krzyknąć, by poszli za nimi... ale tego nie zrobił. Nie bardzo wiedział co będzie dalej - mógł za chwilę zginąć z ręki siostry lub któregoś z fanatyków, lecz nie dbał o to. Nie potrafiąc poradzić sobie z okropieństwami rzeczywistości jaka go otaczała z rezygnacją poddał się nurtowi wydarzeń.