Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 08-10-2018, 19:46   #108
Vilir
 
Vilir's Avatar
 
Reputacja: 1 Vilir jest godny podziwuVilir jest godny podziwuVilir jest godny podziwuVilir jest godny podziwuVilir jest godny podziwuVilir jest godny podziwuVilir jest godny podziwuVilir jest godny podziwuVilir jest godny podziwuVilir jest godny podziwuVilir jest godny podziwu
Jonathan przyjrzał się dokładnie Patrickowi, a następnie skierował swój wzrok na Nittę. Cała ta historia brzmiałą jak próba wkręcenia Garretta i gdyby opowiedział mu to ktoś inny pewnie tak by stwierdził, ale mały nie należał do mistrzów żartu. Poza tym ostatnie dziwne wydarzenia na moście w Tokyo wskazywały, że to może być prawda.
Niemniej twierdzenie Nitty, że w jego domu ukrywa się przyszły Magneto czy inny Wolverine było dość niedorzeczne.
- Mówisz więc, że Patrick posiada zdolności paranormalne - zwrócił się do kolegi z drużyny - czy mógłby je zaprezentować?
Nitta zerknął na chłopca. Ten uśmiechnął się uprzejmie.
- Oczywiście - miał miły wysoki kontralt - Może jesteś...jest pan...spragniony.
Wyciągnął rękę, stojący obok komputera, na stoliku, kubek z wodą, drgnął i niczym pociągnięty niewidzialną siłą podryfował prosto do chłopca. Patryk podał kubek w ręce Garretta.
- Proszę.
- To nie wszystko - Kazuyoshi wciął się płynnie - On umie czytać w myślach! Graliśmy w taką grę. Siadaliśmy naprzeciw siebie, a potem on mówił o czym właśnie myślę. Pomóż mu, sempai, on jest tego wart!*
Jonathan stał z otwartymi ustami i szklanką wody w ręku, a jego oczy z każdą chwilą zdawały się być coraz większe. Scena ta trwała dobre kilkanaście sekund zanim Amerykanin zdołał cokolwiek z siebie wydusić.
- Imponujące i… Więc…- wziął głęboki oddech i wypuścił powietrze z ust - Wow. Mówiłeś o nim komuś poza mną, Nitta?
- Nie, nie! Wiesz, sempai, sporo z Patrykiem rozmawialiśmy i doszliśmy do wniosku, że najlepiej będzie skontaktować się z konsulatem. Znaczy z twoim tatą. Więc najpierw zadzwoniłem do ciebie. Powiedz, dasz radę mu pomóc?
- I bardzo dobrze, nie możesz nikomu o tym powiedzieć. Nikomu. Rozumiesz mnie Nitta? Ani mamie, ani tacie, ani babci, ani komukolwiek innemu.A ty Patryku, czy mógłbyś opowiedzieć mi coś o ośrodku? Jak tam trafiłeś, kto Cię przetrzymywał, no i jak uciekłeś?
Kazuyoshi pokiwał głową, a jego młody kolega zaczął mówić.
- Pół roku temu przyjechałem z rodzicami do Japonii na wakacje. Zwiedzaliśmy Tokio. Gdzieś w trakcie zdarzył mi się...wypadek. Mówię wypadek, ale chyba był sterowany jeśli wie pan o czym mówię. Ocknąłem się w ośrodku.
- Tak przy okazji, ten ośrodek jest niedaleko, kilkanaście kilometrów za miastem. Oficjalnie to stacja meteorologiczna, ale jeśli się przyjrzeć to podejrzane miejsce, tak przynajmniej myślę. Ogrodzenie pod napięciem, uzbrojeni ochroniarze, elektroniczne alarmy i monitoring.
- Ale do rzeczy. Wytłumaczono mi, że sponsorzy ośrodka nie chcą mojej...naszej...krzywdy. Mówię naszej, bo oprócz mnie było tam jeszcze siedmioro dzieciaków. Wszyscy mieliśmy zdolności paranormalne. Telepaci, telekineci, pirokineci. Ci ostatni to jeden chłopak, który, tak przy okazji, uciekł razem ze mną. Widział pan chyba jego występ na Moście Tęczowym. Kazu-kun wspominał, że widzieliście to na własne oczy.
- Reszta dzieciaków, to byli Japończycy, ja byłem jedynym gaijinem. Naszą ósemką opiekowali się nauczyciele, którzy też mieli zdolności parapsychiczne. Bez ich zgody nie mogliśmy robić żadnych sztuczek. Pilnowali nas dzięki temu urządzeniu.
Chłopiec sięgnął pod stolik i ze starej parcianej torby wydobył metalową obrożę. Wyglądała wypisz wymaluj, jak urządzenia, które naukowcy zakładają na szyje zwierząt by śledzić ich trasy wędrówek.
- To jest obroża. Dzięki temu, kontrolowano nasze talenty. Każda próba zdjęcia jej kończyła się ciosem elektrycznym, bardzo bolesne.
- My, znaczy dzieciaki, mielismy ze soba kontakt tylko podczas ćwiczeń i posiłków. Na godzinę dziennie wypuszczano nas na spacerniak. ale pewnego razu przyszedł do mnie Kamui, wie pan, nasz pirokineta. Otworzył jakos swoja obrożę i okazało się, że ona reaguje ciosem tylko na próbę zdjęcia w wykonaniu swego nosiciela. Kto inny, jeśli wie jak, może ją zdjąć i Kamui to zrobił. Nadal nie wiem czy zdjął mi to bo mi dobrze życzył, czy dlatego bo chciał zwiększyć swoją szansę na ucieczkę. Nie wiem, naprawdę.
- Co do tożsamości innych rezydentów ośrodka, instruktorzy kazali do siebie mówić per nauczycielu, nigdy inaczej. Z pozostałymi kolegami znaliśmy się po imieniu. Z wyjątkiem Kamui. On się nazywał, powiedział mi to zdejmując moją obrożę, Kamui Rakkuru.
- Odkąd uciekliśmy nie widziałem go wcale. Ale wiem, że go schwytano. Widzieliście to na moście.
- Co jeszcze? Chyba tylko moja prośba. Proszę was, zapewnijcie mi ochronę, pomóżcie mi wrócić do domu. Proszę was, bo z rodzicami bałbym się skontaktować. Kto wie co by się wtedy z nimi stało…
Po policzkach chłopca popłynęły łzy. Opanował się jednak szybko.
- Proszę, panie Garrett, niech mi pan pomoże.
Jonathan spojrzał na chłopca i położył mu rękę na ramieniu.
- Zrobię co w mojej mocy.
Wdzięczność w oczach chłopca była wręcz przytłaczająca. Ale to Nitta odezwał się pierwszy.
- Czy taki jest plan, sempai? Patryk zostaje tutaj, a ty idziesz z tym do swego taty?
- Dokładnie taki. I nie wiem ile jeszcze Patrick pozostanie u Ciebie, bo z taką akcją trzeba czekać na dogodny moment, ale zrobię co w mojej mocy by mu pomóc. Jeszcze jedno Nitta. Masz jakieś swoje ubrania sprzed kilku lat? Daj je Patrickowi, a te w których przyszedł wyrzuć razem z obrożą, i to najlepiej prosto do śmieciarki. I pamiętaj przyjacielu, nikt nie może dowiedzieć się o Patricku.
- Tak zrobimy - uśmiechnął się Mały - Ale ta obroża...może na coś się jeszcze przyda. Jesteś pewny, sempai, żeby ją wyrzucić?*
- No to ją gdzieś schowaj, zakop, cokolwiek. - Jonathan spojrzał Kazuyoshiemu w oczy - Na pewno nie może być u Ciebie. Kto wie czy nie ma systemu naprowadzającego.
- Rozumiem, rozumiem - Mały pokiwał głową - Zaraz się tym zajmę.
- Świetnie. Ja wracam do domu. Będziemy w kontakcie chłopaki. - Podał ręce obydwu i skierował się do wyjścia.


*****


Gdy tylko opuścił dom Nitty jego głowę zalał natłok myśli. Wcześniej starał się nie mieć żądnych ze względu na umiejętności Patricka, ale teraz już dłużej ich nie powstrzymywał. A te nie były zbyt wesołe. W przypadku gdy opowie ojcu to co usłyszał od Patricka (co planował zrobić gdy tylko dotrze do domu) nie ma żadnej gwarancji że ten mu uwierzy. A nawet jeśli, to jak pomogą chłopakowi? Skoro jest nowym rodzajem japońskiej superbroni, to pewnie jego zdjęcia są na każdym lotnisku i w każdym porcie. A jeśli wyjdzie na jaw, że w ucieczce pomaga konsul USA? To może doprowadzić nawet do wojny. W najlepszym zaś dla Garrettów wypadku eksmisji z kraju kwitnącej wiśni. No cóż, najbliższe tygodnie życia Jonathana zapowiadały się emocjonująco.
 
Vilir jest offline