Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Inne > Archiwum sesji z działu Inne
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 21-09-2018, 11:44   #101
Adi
Keelah Se'lai
 
Adi's Avatar
 
Reputacja: 1 Adi ma wspaniałą reputacjęAdi ma wspaniałą reputacjęAdi ma wspaniałą reputacjęAdi ma wspaniałą reputacjęAdi ma wspaniałą reputacjęAdi ma wspaniałą reputacjęAdi ma wspaniałą reputacjęAdi ma wspaniałą reputacjęAdi ma wspaniałą reputacjęAdi ma wspaniałą reputacjęAdi ma wspaniałą reputację
Norweg jak zawsze wchodził na drugą część spotkania jeszcze bardziej zmotywowany do działania z zamiarem ustrzelenie jakieś bramki lub asysty, ale nic z tych rzeczy się nie wydarzyło w drugiej odsłonie meczu z S-Pulse.
Norweg dwoił się i troił w okolicach pola karnego rywali, ale nie przyniosło to zamierzonego efektu w postaci wejścia w pole karne Okakury.
Zabarykadowali się w tym polu karnym - pomyślał Bjoereng.
Obie ekipy starały się utrzymywać w pobliżu swojego pola karnego mimo, że to drużyna z Hokkaido miała więcej czasu przy piłce to i tak nie stworzyli nawet jednej dogodnej sytuacji do strzelenia gola dającego pewne zwycięstwo.
W sześćdziesiątej pierwszej minucie trener krzeszewski postanowił zmienić taktykę i przesunąć Norwega bliżej środkowej pomocy ekipy z Hokkaido, co też uczynił. Nawet na tej pozycji nic to nie dało gospodarzom. Norweg tylko się nabiegał za piłką i przeciwnikami, nie robiąc niż pożytecznego dla drużyny.

Te męczarnie na szczęście się już skończyły, bo niestety był to dla nich smutny remis, chociaż byli częściej przy piłce, ale to nie posiadanie piłki świadczy o wygranej.
W szatni panowała niezręczna cisza.
-No trzeba przyznać - zaśmiał się na słowa o Jonathanie. Co jak co, ale on naprawdę się nudził w tych meczach. Tak naprawdę to dzięki niemu są tak wysoko w tabeli rozgrywek.
Nitta jak nigdy w życiu się tak pospieszył w szatni, jakby go gonili.
Wszyscy spojrzeli się na młodego Nittę.
Gdzie mu się tak spieszy? - pomyślał Norweg. Ktoś odpowiedział, że może spieszył się do dziewczyny. Samemu Norwegowi się już nie spieszyło nigdzie właściwie po takim meczu.
 
__________________
I am a Gamer. Not, because i don't have a life. But because i choose to have Many.
Discord: Adi#1036
Adi jest offline  
Stary 24-09-2018, 21:45   #102
 
Zara's Avatar
 
Reputacja: 1 Zara ma wspaniałą reputacjęZara ma wspaniałą reputacjęZara ma wspaniałą reputacjęZara ma wspaniałą reputacjęZara ma wspaniałą reputacjęZara ma wspaniałą reputacjęZara ma wspaniałą reputacjęZara ma wspaniałą reputacjęZara ma wspaniałą reputacjęZara ma wspaniałą reputacjęZara ma wspaniałą reputację
Trudny był to tydzień dla Sasakiego, obfitujący w wiele sytuacji zmuszających do przemyśleń, co nie było jego mocną stroną. Być może to nie była najlepsza droga dla niego do zaprezentowania dobrej, meczowej formy, bo zazwyczaj kreatywny pomocnik w tym meczu nie pokazał praktycznie nic. Przerażenie chwytało go na samą myśl o analizie tego meczu i oglądaniu jego fragmentów z trenerem, bo już pierwsza połowa była nudna, a druga to już kompletny dramat. Jako zwolennik efektownej i efektywnej gry szybkimi podaniami, tutaj mógł co najwyżej skupić się na grze obronnej. Być może i było na co popatrzeć w tym elemencie, bo szybki rzut oka na tabelę w telefonie pokazywał, że ich defensywa była najsolidniejsza w lidze, tracąc w czterech meczach tylko jedną bramkę. Strzelili też ich dość sporo, jednak była to głównie zasługa świetnego meczu z bardzo słabą drużyną z Sapporo. Najlepiej ich sytuację oddawała czwarta pozycja w tabeli, która przy tak dobrej grze w obronie, wskazywała, że to raczej ofensywa póki co trochę zawodzi.

Z szukania przyczyn zaledwie remisu w zakończonym przed chwilą meczu, wyrwał go mały Nitta. Zagadka i tajemnica jego szybkiego zrejterowania, która odrywała Hiroshiego od nudnego analizowania gry, była obecnie niczym zbawienie. Gdy koledzy ospale komentowali jego zniknięcie, on nie zamierzał tak po prostu odpuścić. Szybko i niedbale się ubrał, w ostatniej chwili chwycił swe ciemne okulary, które niedawno służyły mu do eskortowania Soroyamy podczas rozmowy z Makiko. Obecnie również przyda mu się nieco anonimowości w śledzeniu kolegi. Rzucił na odchodne do chłopaków:

- Nie ma co gadać, trzeba sprawdzić, co naszemu młodemu koledze w głowie! Jutro zdam raport!

Po czym wybiegł z szatni, licząc, że uda mu się jeszcze doścignąć i trzymać na dystans kolegę z drużyny, by odkryć jego sekret.
 
Zara jest offline  
Stary 27-09-2018, 22:50   #103
 
Vilir's Avatar
 
Reputacja: 1 Vilir jest godny podziwuVilir jest godny podziwuVilir jest godny podziwuVilir jest godny podziwuVilir jest godny podziwuVilir jest godny podziwuVilir jest godny podziwuVilir jest godny podziwuVilir jest godny podziwuVilir jest godny podziwuVilir jest godny podziwu
Schodząc z boiska głowę Jonathana zaprzątały mieszane odczucia co do meczu. Z jednej strony Furano zagrało całkiem przyzwoity mecz, nie pozwalając drużynie z Shimizu na zbyt dużo i przeważając nad nią posiadaniem piłki i liczą okazji, a z drugiej nic nie wynikło z tego na boisku, zaś liczba sytuacji nie przekładała się na bliskość do zdobycia bramki, bo tutaj sytuacją z pierwszej połowy wygrywało S-Pulse. I znowu fakt, iż udało mu się obronić taki strzał oraz zachować czyste konto niezmiernie cieszył Amerykanina, dla którego był to prawdopodobnie najlepszy mecz, ale gdyby miał możliwość to zgodziłby się wpuścić 3 gole, byleby jego koledzy strzelili rywalom 4.

W samej szatni nie było euforii. Nie panowało tam też rozgoryczenie, jak po meczu z Gambą. Niby wszystko było w porządku, a jednak jak na graczy Furano w pomieszczeniu było dość cicho. Trochę żartów, czy pochwał, ale jednak większość graczy pogrążona byłą w myślach. Poza małym Nittą, bo ten z szatni wyskoczył jak z gorącej kąpieli. Zachowanie obrońcy wzbudziło w szatni konsternację, ale Garrett nie przywiązał do niego zbyt dużej wagi. Przynajmniej do momentu aż Hiroshi ogłosił, że idzie szpiegować Nittę i ruszył za nim. No cóż, biorąc pod uwagę ostatnie wyczyny Sasakiego Jonathan nie powinien być zaskoczony.

- Liczymy na Ciebie! - krzyknął za opuszczającym szatnię rozgrywającym Furano i uśmiechnął się pod nosem.
 
Vilir jest offline  
Stary 29-09-2018, 12:29   #104
 
Jaśmin's Avatar
 
Reputacja: 1 Jaśmin ma wspaniałą reputacjęJaśmin ma wspaniałą reputacjęJaśmin ma wspaniałą reputacjęJaśmin ma wspaniałą reputacjęJaśmin ma wspaniałą reputacjęJaśmin ma wspaniałą reputacjęJaśmin ma wspaniałą reputacjęJaśmin ma wspaniałą reputacjęJaśmin ma wspaniałą reputacjęJaśmin ma wspaniałą reputacjęJaśmin ma wspaniałą reputację
Kenji pożegnał się i szybko opuścił szatnię. Miał jeszcze dziś pracę przy przeprowadzce pewnego bogatego chińczyka mieszkającego w centrum miasta.
Wpadł jeszcze do domu, z zadowoleniem odnotowując, że oboje rodzice mieli wolny czas i korzystali z niego. Masaaki Urashima siedział nad krzyżówką w swoim ulubionym fotelu, a matka Kenjiego starannie układała suszone kwiaty w elegancką kompozycję.
Kenji miał co prawda pracę za niespełna godzinę, ale nie mógł tak po prostu wyjść z domu, nie gdy rodzina zebrała się razem. Przebierając się w służbowe ciuchy rzucił parę życzliwych uwag i doczekał się odpowiedzi. Od matki, życzliwość za życzliwość, od ojca, kilka przyjaznych pomruków. Co jak co, ale Urashima młodszy zawsze nieco się wzruszał gdy rodzina zbierała sie razem. Może dlatego, że z racji swych obowiązków Urashimowie zbierali się tak rzadko.
Przebrawszy się pocałował matkę w policzek, odpowiedział na przyjazne skinienie ojca i już go nie było.
W drodze, na swym ulubionym rowerze, kilka chwil po opuszczeniu domu, minął samotnego mężczyznę, Japończyka, zmierzającego w kierunku okolic domu Urashima.


Nie wiedzieć czemu, Kenji zwrócił na niego uwagę. Może dlatego, że hara, skupiona siła mężczyzny, zwróciłoby uwagę każdego. Mężczyzna, reagując na spojrzenie chłopaka, skinął uprzejmie głową.
Chwilę później Kenji już zapominał o tym spotkaniu. Miał tego wieczoru pracę do wykonania, która przynieść miała niewielki, ale uczciwy zarobek.

*****

Restauracja rodziców Hiroshiego, nazywana tak trochę na wyrost. Po prostu niewielki lokal, przytulny i swojski. Na ścianach pejzaże, wyłożony tapetą w szaroniebieskie wzory, z rozstawionymi w regularnych odstępach stolikami i krzesłami. Nie było tu kuchni, ojciec Hiroshiego przygotowywał posiłki na oczach klientów.
Grupa dość hałaśliwie wparowała do lokalu, po wymienieniu hasła i odzewu - "Ile wygraliście? Zero zero!" Kilku innych klientów dało się przekonać do zmiany miejsc i tak oto zasiedliście razem.
W powietrzu zapach ryby i dodatków, w uszach ściszony j-pop. Sasaki starszy wniósł potężna tacę.
Tylko Masaru, Nitta i, o dziwo, Hiroshi, okazali sie nieciekawi posiłku. No, ale ten ostatni miał to na co dzień.
Przy posiłku nastrój wyraźnie się poprawił. Murphy, gestykulując pałeczkami, dowodził, że ajrisze znają się na czterech rzeczach. I są to alkohole, muzyka, sushi i piłka nożna.
Gdzieś w trakcie dołączył do drużyny syn właściciela lokalu. Nieco przygaszony.
Johnatan jadł spokojnie. Nagle odezwała się jego komórka.
Odebrał. Rozmawiał przez chwilę.
- Muszę iść - rzucił - Mały dzwoni. Mówi, że to ważne.
Pożegnany przyjaznym gwarem Garrett wyszedł w marcowy wieczór dopinając kurtkę.
Dom Małego był niedaleko.

*****

Kenji wracał do domu zabijając zmarznięte dłonie i delektując się myślą o ciepłej kolacji i w ogóle relaksie.
Już zbliżając się do domu wyczuł, że coś jest nie tak.
Opanowany tym przeczuciem otworzył z rozmachem drzwi.
W głębi domu słychać było przygaszony głos matki Kenjiego i poważny głos mężczyzny. Kenji znał ten głos. To doktor Ikita z miejscowego szpitala, który opiekował się nim gdy Kenji, w czasach dziecięcych, zachorował na szkarlatynę. Zaprzyjaźnił się z rodziną i odtąd gdy tylko coś było nie tak ze zdrowiem, wzywano doktora Ikitę.
Urashima młodszy wparował do pokoju.
Zastał osobliwą scenę.
Matka obok małżeńskiego łózka, doktor, przyjazny młody mężczyzna ze starannie strzyżoną bródką, w prostej bluzie i spodniach, obok.
I Urashima starszy na łóżku. Jego twarz pokryta obrażeniami, nieprzytomny.
- Kenji! - kobieta spojrzała dziko - Kami, jak dobrze, że jesteś! Nie wyobrażasz sobie co tu się stało...
Chłopak, czując, że włos jeży mu się na głowie, wysłuchał jej opowieści o najściu i pobiciu w wykonaniu obcego mężczyzny. W międzyczasie doktor Ikita zakończył pracę, poklepał uspokajająco matkę Kenjiego po ramieniu, zaoferował dalszą pomoc, zostawił kilka porad i wybył.
Eri Urashima siadła na łóżku obok męża.
- Lekarz mówi, że nic poważnego mu się nie stało i szybko wróci do siebie, ale popatrz tylko - chlipnęła - Nie wyobrażasz sobie co tu się stało...
Kenji słuchał.
-...i przyszedł taki, morda nie do przyjęcia! Zresztą na początku grzeczny był. Zadzwonił, przywitał się i... - kobieta zawahała się - Kenji, musisz o czymś wiedzieć. Nie mówiliśmy ci o tym, ale ojciec narobił długów. Wydał kupę pieniędzy na hazard i zadłużył się u sarakina. A ci wszyscy lichwiarze są tacy sami, yakuza jeden z drugim! No i ten typ przyszedł tu przypomnieć o spłacie. Zresztą jak mówię grzeczny był. Dopiero jak ojciec..wiesz jaki on jest...zaczął gardłować, że ten typ nie będzie tak do niego w jego domu...i ruszył na tego oprycha, żeby go wyrzucić. No i dostało mu się...
Kenji, niespecjalnie wiedząc co tu zrobić, słuchał. Ale pod czupryną prawdziwa gonitwa myśli.
- Ale nie martw sie, Kenji. Damy radę. Ja pracuję, ojciec pracuje, a i ty przynosisz grosz do domu. Jakoś damy sobie radę...
Opuściła głowę chowając niewypowiedziane słowa za zasłoną włosów. Chyba nie będzie to takie proste. Kenji czuł to. To musiała być spora suma.
- Och, Maasaki, Maasaki, ty głupcze...!

*****

Tymczasem w lokalu "U Hiroshiego"
Zadzwoniła komórka Bjoerenga. Dzwonił, niespodzianka, Tomek Slavicky.
- Cześć, Bjoern! Właśnie czytałem w necie o waszym meczu! Trudna sprawa, naprawdę trudna. Ale jakoś pójdzie...

*****

Tymczasem u Johnatana.
Bramkarz Furano stał przed domkiem Nitty, na przedmieściach. Był tu już raz, parę miesięcy temu, na urodzinach Małego. I zapamiętał dobrze ładny budyneczek w tradycyjnym stylu zbudowany z papieru, drewna, a po części również z kamienia.
Na tyłach był, Garrett wiedział to, niewielki ogród w stylu zen.
Chłopak zbliżył się do drzwi. Zastukał w ościeżnicę.
Otworzyła babcia Małego. Sympatyczna starsza pani w tradycyjnym kimonie. Uśmiech na jej sympatycznej pomarszczonej twarzy zgasł. Babcia Kazuyoshiego, jak Garrett wiedział, źle się czuła w towarzystwie gaijinów.
Przywołując na pomoc całe swe dobre wychowanie Amerykanin uśmiechnął się i ukłonił. Kobieta odpowiedziała uprzejmym uśmiechem i ukłonem. Nieco się odprężyła.
Powiedziała coś skrzypiącym głosem po japońsku. Johnatan zrozumiał tylko "Kazu-kun". Skłonił się raz jeszcze i kobieta przepuściła go.
Gość skierował się do tej części domu, w której znajdował się pokój kolegi.
Rozległ się szelest rozsuwanej shoji. Jeszcze krok i obaj młodzieńcy wpadli na siebie.
- Garrett sempai! Dobrze, że jesteś! Przyszedłeś sam? Dobrze, dobrze! Chodź, musisz kogoś poznać!
Weszli do pokoju Małego, wypucowanego chyba szczoteczką do zębów. Czyściutko, schludnie, jedynym symbolem nowoczesności był komputer stacjonarny na niskim stoliku. Siedzący przed nim obcy chłopiec wstał na nogi. Na monitorze mignęły jeszcze wizerunki płonącego Mostu Tęczowego.
Johnatan nie znał chłopaka, ale nie mógł mieć chyba więcej niż dziesięć lat. Drobniejszy i szczuplejszy nawet od Małego, a o to było trudno. Koszulka i spodnie od dresu wisiały na nim jak na kiju.


Ach, gdybyż tu był Hajimje! Od razu by go rozpoznał!
- To jest - Nitta wziął na siebie obowiązki gospodarza - Patrick Snowden, Amerykanin - Nitta podkreślił ostatnie słowo - Patryku, to jest Johnatan Garrett, mój sempai ze szkoły i drużyny. Mówiłem ci o nim - chłopiec skinął głową.
- Patryk, szóstego marca wydostał się z ośrodka , w którym go przetrzymywano wbrew jego woli i uciekł do miasta. Bo on ma zdolności parapsychiczne! - to ostatnie zdanie Mały wyrzucił jak pocisk - I jest obywatelem amerykańskim. Sporo rozmawialiśmy i powiedziałem mu o tobie, sempai. No i on chciałby się zwrócić o pomoc do ciebie i twego ojca. Bo twój ojciec jest konsulem amerykańskim, prawda? A nie mogliśmy sami z tym pójść bo Patryka szukają po całym mieście i okolicach - Kazu urwał na chwilę – Powiedz, sempai - możesz mu pomóc? Proszę, sempai! - Mały ukłonił się głęboko.

*****

Krótko po wyjściu Johnatana zadzwoniła kolejna komórka. Tym razem u Hajime. OD kogoś komu w zasadzie nie był już potrzebny i kogo nie spodziewał się już spotkać.
Dzwoniła Makiko.
- Hajime! Cześć! Tu twoja dziewczyna z Tokio! - dawno nie słyszałeś jej tak roześmianej - Wiem, że graliście dzisiaj. Ale chyba możemy pogadać, co?
 

Ostatnio edytowane przez Jaśmin : 07-10-2018 o 13:10.
Jaśmin jest teraz online  
Stary 29-09-2018, 16:06   #105
Adi
Keelah Se'lai
 
Adi's Avatar
 
Reputacja: 1 Adi ma wspaniałą reputacjęAdi ma wspaniałą reputacjęAdi ma wspaniałą reputacjęAdi ma wspaniałą reputacjęAdi ma wspaniałą reputacjęAdi ma wspaniałą reputacjęAdi ma wspaniałą reputacjęAdi ma wspaniałą reputacjęAdi ma wspaniałą reputacjęAdi ma wspaniałą reputacjęAdi ma wspaniałą reputację
Norweg po zakończonym meczu udał się wraz z piłkarzami do restauracji “U Hiroshiego”, gdzie Sasaki ich zaprosił. Nastrój mu się nieco poprawił po tym remisie, ale nadal czuł w sobie, że zawiódł drużynę. Mógł zagrać dużo lepiej, ale miał nadzieję, że w następnej kolejce się odkują. Zapach ryb i przypraw do nich dodatkowo wzmocnił uśmiech na ustach Bjoerenga. Wymieniali się między sobą uprzejmości i rozmawiali o minionym meczu, aż nagle z restauracji musiał zniknąć ich bramkarz czyli Johnathan.
Najpierw Nitta, teraz John. Kogo jeszcze stąd wywieje? - pomyślał Norweg patrząc jak Amerykanin odchodzi od stolika. Zajadał się rybą, która smakowała całkiem znośnie jak na rybę przygotowaną przez rodzinę Hiroshiego. Ogólnie to Norweg przepada za rybami, ale lepiej mu smakują łososie norweskie. Nie narzekał jednak na kuchnię japońską. W końcu w życiu trzeba wszystkiego próbować.
Nagle zadzwoniła jego komórka. Odebrał przesuwając suwak na telefonie. Rozmówcą okazał się być Tomas Slavicky co bardzo zdziwiło młodego Norwega.
-Nie spodziewałem się, że zadzwonisz. No wiesz staraliśmy się jak mogliśmy, ale to nie wystarczyło na obronę S-Pulse. Może w następnym meczu się odkujemy - powiedział Norweg.
-Po co dzwonisz? Tak, wiem pamiętam, że stawiam ci obiad - powiedział śmiejąc się przy tym.
 
__________________
I am a Gamer. Not, because i don't have a life. But because i choose to have Many.
Discord: Adi#1036
Adi jest offline  
Stary 07-10-2018, 12:58   #106
Kapitan Sci-Fi
 
Col Frost's Avatar
 
Reputacja: 1 Col Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputację
Kenji poświęcił czas, by choć trochę uspokoić matkę, a następnie zostawił ją oraz doktora przy łóżku ojca i udał się do własnego pokoju. Tam wyciągnął telefon, szybko wybrał numer i przystawił urządzenie do ucha. Po kilku sygnałach usłyszał znajomy głos:
- Cześć, Toyota, jeszcze się bawicie? - starał się brzmieć swobodnie, ale chyba nie bardzo mu to wychodziło. - Mam sprawę, możemy się spotkać? Najlepiej zaraz.
- Totoya, baranie - pomocnik był w dobrym humorze - Jak chcesz się spotkać to wpadnij do lokalu Hiroshiego, wszyscy tu jesteśmy, kapitanie.
- Wolałbym pogadać w cztery oczy. Możesz czy nie?
- Stary, dla kumpla wszystko - Akira mówił głosem wyluzowanego twardziela - U ciebie?
- Nie, lepiej gdzieś na mieście. Znasz taką knajpę “Kraina szczęścia”?
- Nie znam. Ale jak pokierujesz to wpadnę.
Urashima podał koledze lokację feralnego lokalu, w którym jego zespół miał nieszczęście grać pierwszy koncert i rzucając krótkie “Do zobaczenia” przerwał połączenie. Następnie wymknął się z domu, na wszelki wypadek zostawiając kartkę na łóżku dla matki, żeby ta się nie martwiła, gdyby zauważyła jego zniknięcie. Godzinę później spotkał Totoyę na miejscu. Po przywitaniu i zamówieniu czegoś do picia, usiedli przy jakimś stoliku. Kenji od razu przeszedł do rzeczy:
- Tak jak mówiłem przez telefon, mam prośbę. Szukam jednego faceta, a wiem, że masz dobre rozeznanie na mieście. Pomożesz mi? Odwdzięczę się.
Pomocnik wzruszył ramionami:
- Może tak, może nie. Kogo szukasz?
- Nie wiem jak się nazywa - przyznał Kenji. - Wiem co robi i jak wygląda.
- No to mów. Zobaczymy co się da zrobić.
Chłopak opisał wygląd, spotkanego w pobliżu własnego domu mężczyzny, po czym dodał:
- Facet pracuje dla jednego lichwiarza. Zbiera długi, rozumiesz.
- Chyba rozumiem - Akira łyknął piwa. - Faktycznie dość charakterystyczny koleś. Ale daj mi trochę czasu. Poszukam, popytam. Tak właściwie czemu go szukasz, co?
- A jak myślisz? - Kenji zachowywał poważną twarz. - Zapewniam cię, że nie chcę pożyczać od niego kasy.
- Rozsądnie. Daj mi parę dni, a ja w tym czasie poszukam. Jak złapię trop dam ci znać - dopił i odstawił piwo - Wpadniemy jeszcze do Hiroshiego zabalować z chłopakami?
- Wybacz, ale innym razem. Muszę już wracać do domu, ojciec choruje.
- To innym razem. Ale nie olewaj nas za często bo się pogniewamy. Widzimy się jutro na treningu.
Razem wyszli z knajpy, pożegnali się i ruszyli w różnych kierunkach.
 
Col Frost jest offline  
Stary 08-10-2018, 12:44   #107
 
Mike's Avatar
 
Reputacja: 1 Mike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputację
Tryby w głowie Hajime zaczęły się obracać, coś tu przeoczył. Ostatnie spotkanie raczej nie nastrajało do romantycznych uniesień.
-Tak, graliśmy. Możemy pogadać. Czekaj wyjdę do kibla, bo tu straszny hałas. Oblewamy remis - zakończył mało radosnym głosem. - Co tam u ciebie? Urządziłaś się w Tokio?
- Czy się urządziłam? Słoneczko, to już jest moje miasto! Mam pracę, wiesz? I mam pieniążki! Aha, w piątek dostałam pieniąsie za pierwszy tydzień i od razu poszłam do banku, żeby ci zwrócić dług. Jeszcze tylko trochę kasy dla mojego beznadziejnego staruszka i reszta dla mnie. Będzie dobrze
- na chwilę przykryła dłonią słuchawkę bo słychać było jak komuś odpowiada - A jak tam mój ulubiony piłkarz? Z kim gracie za tydzień?
- Z Urawą. To będzie spacerek
- powiedział Hajime - Sam bym ich ograł, ale przepisy nakazują wyjść w jedenastu na boisko. No i chłopakom by było przykro. - oparł się o zlew tyłkiem. - Nie musiałaś oddawać tak szybko. Zaczynasz w nowym miejscu, kasa się przydaje. Czym się teraz zajmujesz?
- I to właśnie w tobie lubię. Zawsze jesteś tak cudownie arogancki
- śmiech po drugiej stronie - Czym się zajmuję. No wiesz, robię za kelnerkę. W lokalu “Pod Lotosem”, na ulicy Kwiatowej. To blisko centrum. I blisko banku. A pieniążki weźmiesz, Hajime, bo twoja dziewczyna nie lubi mieć długów. Capisco?
Poprawił z namysłem nażelowane włosy. Coś mu nie grało. Postanowił ciągnąć grę.
- Długi należy spłacać. Cieszę się, że taka porządna z ciebie dziewczyna. Planujesz wpaść w odwiedziny do nas?
Zawahała się.
- Jeszcze nie. Tak za tydzień, wtedy już będę mogła. Na razie...na razie nie - trochę się zacięła, ale szybko wrócił jej humor - Załatw mi bilet na mecz to wpadnę i pogadamy po ostatnim gwizdku. Ewentualnie wcześniej jak cię zniosą z boiska. Czego ci nie życzę.
- Załatwię ci wejście, nie ma problemu
- powiedział Hajimę. Cały czas zastanawiał się, po co Makiko dzwoni. Jak dotąd nie powiedziała nic co by usprawiedliwiało ten telefon.
- No, to super! Daj znać jak zapragniesz. A ja znikam bo przerwa mi się kończy. Pa, Hajime.
Patrzył chwile na telefon, po czym wybrał numer. Po trzech sygnałach ktoś odebrał.
- Siema Jango, tu Hajime. Miałeś ostatnio kontakt z Makiko? - zapytał ich wspólnego znajomego.
- Siema, Hajime. Makiko? Nie dzwoniła, nie wiem gdzie jej szukać. Ale może to i lepiej bo słyszałem, że ma kłopoty.
- Jakie kłopoty?
- zainteresował się Hajime. - Co zmalowała?
- W zasadzie to nie ona tylko jej staruszek
- Jango parsknął śmiechem w słuchawkę - Stary poczuł głód hazardu i przepuścił kupę kasy na ruletkę i takie tam. Słyszałem, że właściciel kasyna wysłał za nim silnorękich. No to stary doszedł do wniosku, że nie po to ma córkę, żeby jej nie wykorzystać. I powiedział oyabunowi, że córeczka spłaci dług własnym ciałem. Żałosny koleś, co?
- Kawał gnoja - przyznał Hajime. - I co zgodziła się na to, czy uciekła?
- Czy się zgodziła? Nie no, stary! Wyobrażasz sobie naszą księżniczkę w burdelu? Zwiała, a jak. Daj jej Kami zdrowie
- chwila przerwy, trzaski w słuchawce - A co, szukasz jej?
- Nie ja, mój znajomek z drużyny
- kłamał jak z nut Hajime - poznał ją na imprezie po meczu. Mówiłem mu, że nic z tego nie będzie, ale się uparł. Nie mogłem jej złapać, więc do ciebie zadzwoniłem. Dobra, nie zawracam głowy, bo właśnie topimy smutki po remisie. Dzięki za info i na razie.
Chwilę pomyślał, potem poszukał knajpy "Pod Lotosem" na Kwiatowej w Tokio.
 
Mike jest offline  
Stary 08-10-2018, 19:46   #108
 
Vilir's Avatar
 
Reputacja: 1 Vilir jest godny podziwuVilir jest godny podziwuVilir jest godny podziwuVilir jest godny podziwuVilir jest godny podziwuVilir jest godny podziwuVilir jest godny podziwuVilir jest godny podziwuVilir jest godny podziwuVilir jest godny podziwuVilir jest godny podziwu
Jonathan przyjrzał się dokładnie Patrickowi, a następnie skierował swój wzrok na Nittę. Cała ta historia brzmiałą jak próba wkręcenia Garretta i gdyby opowiedział mu to ktoś inny pewnie tak by stwierdził, ale mały nie należał do mistrzów żartu. Poza tym ostatnie dziwne wydarzenia na moście w Tokyo wskazywały, że to może być prawda.
Niemniej twierdzenie Nitty, że w jego domu ukrywa się przyszły Magneto czy inny Wolverine było dość niedorzeczne.
- Mówisz więc, że Patrick posiada zdolności paranormalne - zwrócił się do kolegi z drużyny - czy mógłby je zaprezentować?
Nitta zerknął na chłopca. Ten uśmiechnął się uprzejmie.
- Oczywiście - miał miły wysoki kontralt - Może jesteś...jest pan...spragniony.
Wyciągnął rękę, stojący obok komputera, na stoliku, kubek z wodą, drgnął i niczym pociągnięty niewidzialną siłą podryfował prosto do chłopca. Patryk podał kubek w ręce Garretta.
- Proszę.
- To nie wszystko - Kazuyoshi wciął się płynnie - On umie czytać w myślach! Graliśmy w taką grę. Siadaliśmy naprzeciw siebie, a potem on mówił o czym właśnie myślę. Pomóż mu, sempai, on jest tego wart!*
Jonathan stał z otwartymi ustami i szklanką wody w ręku, a jego oczy z każdą chwilą zdawały się być coraz większe. Scena ta trwała dobre kilkanaście sekund zanim Amerykanin zdołał cokolwiek z siebie wydusić.
- Imponujące i… Więc…- wziął głęboki oddech i wypuścił powietrze z ust - Wow. Mówiłeś o nim komuś poza mną, Nitta?
- Nie, nie! Wiesz, sempai, sporo z Patrykiem rozmawialiśmy i doszliśmy do wniosku, że najlepiej będzie skontaktować się z konsulatem. Znaczy z twoim tatą. Więc najpierw zadzwoniłem do ciebie. Powiedz, dasz radę mu pomóc?
- I bardzo dobrze, nie możesz nikomu o tym powiedzieć. Nikomu. Rozumiesz mnie Nitta? Ani mamie, ani tacie, ani babci, ani komukolwiek innemu.A ty Patryku, czy mógłbyś opowiedzieć mi coś o ośrodku? Jak tam trafiłeś, kto Cię przetrzymywał, no i jak uciekłeś?
Kazuyoshi pokiwał głową, a jego młody kolega zaczął mówić.
- Pół roku temu przyjechałem z rodzicami do Japonii na wakacje. Zwiedzaliśmy Tokio. Gdzieś w trakcie zdarzył mi się...wypadek. Mówię wypadek, ale chyba był sterowany jeśli wie pan o czym mówię. Ocknąłem się w ośrodku.
- Tak przy okazji, ten ośrodek jest niedaleko, kilkanaście kilometrów za miastem. Oficjalnie to stacja meteorologiczna, ale jeśli się przyjrzeć to podejrzane miejsce, tak przynajmniej myślę. Ogrodzenie pod napięciem, uzbrojeni ochroniarze, elektroniczne alarmy i monitoring.
- Ale do rzeczy. Wytłumaczono mi, że sponsorzy ośrodka nie chcą mojej...naszej...krzywdy. Mówię naszej, bo oprócz mnie było tam jeszcze siedmioro dzieciaków. Wszyscy mieliśmy zdolności paranormalne. Telepaci, telekineci, pirokineci. Ci ostatni to jeden chłopak, który, tak przy okazji, uciekł razem ze mną. Widział pan chyba jego występ na Moście Tęczowym. Kazu-kun wspominał, że widzieliście to na własne oczy.
- Reszta dzieciaków, to byli Japończycy, ja byłem jedynym gaijinem. Naszą ósemką opiekowali się nauczyciele, którzy też mieli zdolności parapsychiczne. Bez ich zgody nie mogliśmy robić żadnych sztuczek. Pilnowali nas dzięki temu urządzeniu.
Chłopiec sięgnął pod stolik i ze starej parcianej torby wydobył metalową obrożę. Wyglądała wypisz wymaluj, jak urządzenia, które naukowcy zakładają na szyje zwierząt by śledzić ich trasy wędrówek.
- To jest obroża. Dzięki temu, kontrolowano nasze talenty. Każda próba zdjęcia jej kończyła się ciosem elektrycznym, bardzo bolesne.
- My, znaczy dzieciaki, mielismy ze soba kontakt tylko podczas ćwiczeń i posiłków. Na godzinę dziennie wypuszczano nas na spacerniak. ale pewnego razu przyszedł do mnie Kamui, wie pan, nasz pirokineta. Otworzył jakos swoja obrożę i okazało się, że ona reaguje ciosem tylko na próbę zdjęcia w wykonaniu swego nosiciela. Kto inny, jeśli wie jak, może ją zdjąć i Kamui to zrobił. Nadal nie wiem czy zdjął mi to bo mi dobrze życzył, czy dlatego bo chciał zwiększyć swoją szansę na ucieczkę. Nie wiem, naprawdę.
- Co do tożsamości innych rezydentów ośrodka, instruktorzy kazali do siebie mówić per nauczycielu, nigdy inaczej. Z pozostałymi kolegami znaliśmy się po imieniu. Z wyjątkiem Kamui. On się nazywał, powiedział mi to zdejmując moją obrożę, Kamui Rakkuru.
- Odkąd uciekliśmy nie widziałem go wcale. Ale wiem, że go schwytano. Widzieliście to na moście.
- Co jeszcze? Chyba tylko moja prośba. Proszę was, zapewnijcie mi ochronę, pomóżcie mi wrócić do domu. Proszę was, bo z rodzicami bałbym się skontaktować. Kto wie co by się wtedy z nimi stało…
Po policzkach chłopca popłynęły łzy. Opanował się jednak szybko.
- Proszę, panie Garrett, niech mi pan pomoże.
Jonathan spojrzał na chłopca i położył mu rękę na ramieniu.
- Zrobię co w mojej mocy.
Wdzięczność w oczach chłopca była wręcz przytłaczająca. Ale to Nitta odezwał się pierwszy.
- Czy taki jest plan, sempai? Patryk zostaje tutaj, a ty idziesz z tym do swego taty?
- Dokładnie taki. I nie wiem ile jeszcze Patrick pozostanie u Ciebie, bo z taką akcją trzeba czekać na dogodny moment, ale zrobię co w mojej mocy by mu pomóc. Jeszcze jedno Nitta. Masz jakieś swoje ubrania sprzed kilku lat? Daj je Patrickowi, a te w których przyszedł wyrzuć razem z obrożą, i to najlepiej prosto do śmieciarki. I pamiętaj przyjacielu, nikt nie może dowiedzieć się o Patricku.
- Tak zrobimy - uśmiechnął się Mały - Ale ta obroża...może na coś się jeszcze przyda. Jesteś pewny, sempai, żeby ją wyrzucić?*
- No to ją gdzieś schowaj, zakop, cokolwiek. - Jonathan spojrzał Kazuyoshiemu w oczy - Na pewno nie może być u Ciebie. Kto wie czy nie ma systemu naprowadzającego.
- Rozumiem, rozumiem - Mały pokiwał głową - Zaraz się tym zajmę.
- Świetnie. Ja wracam do domu. Będziemy w kontakcie chłopaki. - Podał ręce obydwu i skierował się do wyjścia.


*****


Gdy tylko opuścił dom Nitty jego głowę zalał natłok myśli. Wcześniej starał się nie mieć żądnych ze względu na umiejętności Patricka, ale teraz już dłużej ich nie powstrzymywał. A te nie były zbyt wesołe. W przypadku gdy opowie ojcu to co usłyszał od Patricka (co planował zrobić gdy tylko dotrze do domu) nie ma żadnej gwarancji że ten mu uwierzy. A nawet jeśli, to jak pomogą chłopakowi? Skoro jest nowym rodzajem japońskiej superbroni, to pewnie jego zdjęcia są na każdym lotnisku i w każdym porcie. A jeśli wyjdzie na jaw, że w ucieczce pomaga konsul USA? To może doprowadzić nawet do wojny. W najlepszym zaś dla Garrettów wypadku eksmisji z kraju kwitnącej wiśni. No cóż, najbliższe tygodnie życia Jonathana zapowiadały się emocjonująco.
 
Vilir jest offline  
Stary 08-10-2018, 20:01   #109
 
Zara's Avatar
 
Reputacja: 1 Zara ma wspaniałą reputacjęZara ma wspaniałą reputacjęZara ma wspaniałą reputacjęZara ma wspaniałą reputacjęZara ma wspaniałą reputacjęZara ma wspaniałą reputacjęZara ma wspaniałą reputacjęZara ma wspaniałą reputacjęZara ma wspaniałą reputacjęZara ma wspaniałą reputacjęZara ma wspaniałą reputację
Chociaż jego ojciec nie przepadał za piłką nożną, to jednak Hiroshi zapraszając całą drużynę do siebie powodował większy ruch, reklamę i ostatecznie zarobek, więc jakoś przełknął ich obecność, a także zaserwowanie trochę darmowego żarcia kolegom syna. Zapewne będzie mu to wypominał przez następny miesiąc przy każdym drobnym nieposłuszeństwie, ale młody Sasaki już nauczył się z tym sobie radzić.

Musiał jednak szczerze przyznać, że jego skromne miejsce okazało się... aż za skromne i niezbyt atrakcyjne dla kolegów. Poza próbowaniem kolejnych rodzajów sushi, nie było tu wiele roboty, a na pewno bardzo daleko było mu do zapewnienia rozrywek porównywalnych z imprezą u Hajime. Z lekkim smutkiem, ale i zrozumieniem obserwował, jak kolejni koledzy wychodzą z lokalu. Sam jednak nie był w szczególnym nastroju do imprezowania, bo zagrał słaby mecz. A i wszystkie ostatnie wydarzenia wprowadziły taki mętlik w niezbyt lotnej głowie, że miał problemy z chociaż próbą bycia duszą towarzystwa jako gospodarz.
 
Zara jest offline  
Stary 11-10-2018, 16:43   #110
 
Jaśmin's Avatar
 
Reputacja: 1 Jaśmin ma wspaniałą reputacjęJaśmin ma wspaniałą reputacjęJaśmin ma wspaniałą reputacjęJaśmin ma wspaniałą reputacjęJaśmin ma wspaniałą reputacjęJaśmin ma wspaniałą reputacjęJaśmin ma wspaniałą reputacjęJaśmin ma wspaniałą reputacjęJaśmin ma wspaniałą reputacjęJaśmin ma wspaniałą reputacjęJaśmin ma wspaniałą reputację
Johnatan, wracając do domu z pamiętnego spotkania, natychmiast skierował się do gabinetu ojca. Niepotrzebnie. Matka chłopaka poinformowała go, że ojciec, pół godziny temu, pojechał na lotnisko złapać samolot do Waszyngtonu. Poleciał, jak oznajmiła, w sprawie wyjątkowo ważnej.
Garrett młodszy, nie czekając, dobył komórki.
Jego ojciec przerwał mu relacje już po kilku zdaniach.
- To nie jest sprawa na telefon. Spokojnie, Jonathan. Wracam za kilka dni wtedy porozmawiamy. Bądź cierpliwy...

*****

Spotkanie drużyny zakończyło się jakąś godzinę temu. Hajime znalazł wreszcie trochę czasu by pogrzebać w necie.
Knajpa pod Lotosem, na ul Kwiatowej. Faktycznie była taka miejscówka. Godziny otwarcia nazwisko właściciela i i numer telefonu stacjonarnego.
Zadzwonić i zapytać?

*****

Tydzień później.





- Witamy państwa na stadionie Saitama w Urawie! Zapraszamy na mecz drużyn młodzieżowych Urawa Red Diamonds i Furano Hokkaido! Dla państwa komentują Iwari Shindo i nasz gość, były znakomity piłkarz Urawy, Tsubaki Shiro!
- Witam państwa.
- Czeka nas dzisiaj spotkanie drużyn z dwóch przeciwnych biegunów. Furano to aktualnie czwarta drużyna ligi, z kolei Urawa to zespół z dolnej połowy tabeli. Mimo to mamy podstawy przypuszczać że czeka na dzisiaj prawdziwa futbolowa uczta!
- Ale oto obie drużyny wychodzą na murawę, jeszcze rozgrzewka, powitanie między kapitanami, wymiana proporczyków, ukłon i piłka wędruje na środek boiska Tak proszę państwa Zaraz się zacznie!
- I już! Furano zaczyna. Pierwszy kontakt z piłką zalicza Forfang, który natychmiast oddaje futbolówkę do tyłu, do Urashimy. Kapitan Dzięciołów przyjmuje piłkę i natychmiast rozpoczyna budowę ataku pozycyjnego, szybkie podanie do Akiry i dalej do cofniętego w pobliże środkowej linii Soroyamy. Zaczęło się, proszę państwa!
- ... 8 minuta. Bardzo szybko ustaliła się równowaga na boisku, gracze Furano narzucili swój styl gry, grają to co mają najlepszego, precyzyjny atak pozycyjny finezyjna piłka na 1 - 2 kontakty. Oczywiście nierozsądnie byłoby przypuszczać, że Urawa pozwoli rywalom na szybkie zdobycie bramki i ustalenie rytmu gry. Ostatecznie twarda obrona całego zespołu jest specjalnością Reds.
- Ale oto coś się dzieje. Soroyama cofnięty do drugiej linii pomaga Sasakiemu w rozgrywaniu piłki. Ale uwaga! Szybkie podanie od Hajime do lewoskrzydłowego, Silvy, który staje naprzeciwko bocznego obrońcy. Jeden zwód, drugi, tak, zgubił go i natychmiast centra lewą nogą... Ale bramkarz na posterunku...
- ...Jedenasta minuta. Tym razem Sasaki ruletką Zidane'a rewelacyjnie gubi pomocnika rywali, tak dokładnie, jest drobna szczelina w obronie Urawy. Natychmiastowe prostopadłe podanie do Forfanga, napastnik szarżuje... ale nic z tego. Uchida, bramkarz Urawy, zachował czujność i wyprzedził napastnika ekspediując piłkę daleko na połowę rywali.
- ...nadal nie zmienia się sytuacja na boisku. Furano pozostając przy piłce przez blisko 70 procent czasu zdecydowanie narzucili rywalom swój styl gry. Oczywiście gracze czerwonych nie poprzestają na głębokiej obronie i nadal starają się przejąć piłkę w środku boiska i wyprowadzić szybki kontratak, póki co bezskutecznie. Gracze Dzięciołów panują na boisku, a wszelkie próby kontrataków kasują defensywni gracze gości...
- ...14 minuta, ostra walka w środku pola, piłkę przejmuje Akira i natychmiast uruchamia wchodzącego ostro z głębi pola Soroyamę. Kandydat do korony króla strzelców na maksymalnej szybkości dopada piłki i mimo asysty obrońcy próbuje strzału lewą nogą. Ale defensor Fukuoka blokuje strzał oszczędzając wysiłku swojemu bramkarzowi.
- to już drugi rzut rożny w tym meczu. Pierwszy z nich, w wykonaniu graczy w czerwonych strojach, bez problemu skasowali defensorzy Dzięciołów.
- Tak jak się spodziewaliśmy do rzutu rożnego podchodzi Nitta. Ten gracz jest jeszcze zbyt młody by kierować rozegraniem swojej drużyny, ale coraz częściej dopuszczany jest do wykonywania stałych fragmentów gry. I teraz znów centra...
- Ahhh, rewelacyjne dośrodkowanie, do piłki dopada Forfang, strzał...!
- ... ostry strzał głową w wykonaniu jednego z najniższych graczy na boisku i godna podziwu interwencja bramkarza który wypluwa piłkę prosto pod nogi swego kapitana. Fukuoka wybija piłkę byle dalej.
- młody Forfang mimo niskiego wzrostu świetnie radzi sobie w walce w powietrzu Ten chłopak ma nogi jak sprężyny...
- ...16 minuta. Piłka pod nogami Sasakiego, ten gubi defensora składa się do strzału z dystansu i...
- Ah, podcięty przez obrońcę. Piłka wędruje na punkt około 20 m od bramki Urawy. To dobra pozycja do strzału.
- Tak jak podejrzewaliśmy, do piłki podchodzi Soroyama. Ten chłopak w bieżącym sezonie zdobył już bramkę z rzutu wolnego, czemu nie teraz!
- Młody snajper starannie odmierza odległość, rozbieg, strzał...
- I gol! Coś rewelacyjnego, fantastyczne uderzenie z dystansu, piłka w lewy górny róg bramki! Bramkarz nawet nie drgnął! Co za uderzenie!
- Dzięki temu mamy prowadzenie Dzięciołów jedną bramką. Warto tu podkreślić, że póki co gracze Urawy ani razu nie zagrozili jeszcze bramce rywali. Tymczasem po przeciwnej stronie boiska piłka raz za razem wędruje na pole karne Czerwonych...
-... 17 minuta, gracze Urawy przejmują piłkę pod swoją bramką i natychmiast ruszają do kontrataku to może być groźna akcja...ale nie. Hiramatsu zdecydowanie zatrzymuje Fernando. Faul taktyczny, to musi się skończyć żółtą kartką. Reds wznawiają grę od rzutu wolnego...
- ... ale oto piłkę przejmuje Urashima, natychmiast długie podanie do przodu do prawoskrzydłowego, ostra szarża, Kazuhiro ma przeciw sobie dwóch rywali... nie, tylko jednego. Soroyama ściąga na siebie jednego z obrońców, jego kolega ma przeciw sobie tylko jednego obrońcę. Ach, co za zwód! Skrzydłowy pędzi, jeszcze tylko bramkarz ale i on zostaje położony na ziemi, Hiramatsu wjeżdża z piłką do bramki! Dwa zero!
- ...Gra się uspokaja. ale oto kolejny atak Czerwonych zastopowany przez defensywę gości. Natychmiast długa piłka do prawoskrzydłowego, Hiramatsu przejmuję futbolówkę, teraz pewnie przetrzyma ją aż do nadejścia kolegów. Zgadza się, Hiramatsu wypuszcza w bój Nittę, ten podaniem po ziemi przed pole karne uruchamia Sasakiego, rozgrywający gości strzela z pierwszej piłki...
- Fatalnie. Piłka szybuje daleko nad bramką. To była 33 minuta.
- Ostatnie minuty pierwszej połowy. I koniec! Koniec pierwszej połowy. Goście z Furano prowadzą z Urawą Red Diamonds dwa do zera. póki co mamy do czynienia ze znakomitym widowiskiem okraszonym pięknymi bramkami. dla państwa komentowali Iwari Shindo...
- I Tsubaki Shiro.
- Dziękujemy i do usłyszenia za kwadrans. A teraz reklamy...

*****

- Jedna z najciekawszych walk bokserskich tego roku! Objawienie amerykańskiego boksu, Bezpański Pies Joe, przeciwko Moriyasu Hajime, nadziei japońskiego pięściarstwa. Walka w systemie pay per view, za dostęp do kanału - 4000 jenów! Zapraszamy!

- Kupiłam w mojej aptece eutanazol...



...I od razu się uspokoiłam...




*****

Trener Krzeszewski był wyraźnie zadowolony i Nie miał wiele wam do powiedzenia podczas przerwy. Tylko kilka indywidualnych uwag, szczególnie do graczy ofensywnych.
Prowadzenie dwa do zera po pierwszych 40 minutach.
Czy może być coś piękniejszego?
 

Ostatnio edytowane przez Jaśmin : 11-10-2018 o 16:49.
Jaśmin jest teraz online  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 16:17.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172