Abelard miał mroczne przeczucia co do tego miejsca, do tych ziem. Ziarno chaosu i bezprawia pod płaszczykiem fałszywej pobożności bogom było tu zasiane. Musiał odkryć kto w jakim stopniu splugawiał myślą, mową i czynem święte dziedzictwo Sigmara. Lista podejrzanych była długa, ale dopiero pieczołowite tworzenie siatek powiązań pozwoli odkryć ponurą prawdę...
...jednak wiedział, że w tej misji jest sam. Nikomu nie mógł ufać. Nikomu. Zbiegi okoliczności były zbyt jasne. Tak, teraz uda się na spoczynek, by stawić się na rozprawę i na własne oczy zobaczyć czy słowo Młotodzierżcy nie w literze, a w duchu, jest przestrzegane. Nie był prawnikiem, był akolitą, ale prawo Imperialne brało się dosłownie z nauk i dziejów Króla Królów, a na teologii... na teologi jako pokorny sługa boga, się znał.
Niestety, nadzieja n sen została wyważona... dokładnie tak jak kłódka którą zainstalował u drzwi do kaplicy. Cokolwiek tu się działo, wiedział, że nie jest tu mile widziany. Dziś w nocy nie uda się na stróżowanie. Dość tej zabawy, niech zajmą nią się inni. Dziś spędzi czas na rozmowach, plotkach i subtelnym wyciąganiu informacji. Cokolwiek tu się dzieje, ktoś w końcu puści parę... ale to po rozprawie. Przed nią musiał upewnić się czy nic nie zginęło i złożyć donos na strażnicę o włam i rabunek.