Nie zachwycił mnie żaden z tych filmów.
Oglądając Hellsinga miałam ochotę rzucić w ekran czymś ciężkim już po kwadransie czy dwóch. Nie przekonała mnie stylistyka, fabuła czy gra aktorów. Patos wymieszany z sentymentalizmem działał mi na nerwy. W skali 1-10 ten film dostaje 3.
Podobnie z obiema częściami Underworldu. Fabuła mocno średnia, gra aktorska taka sobie, główni bohaterowie wydziwieni. Największą jednak wadą jest obraz wampirzej społeczności, który jest sztuczny do bólu zębów: czarny latex, pistolety na srebro, fosfor i diabli wiedzą co jeszcze. Ich siedziba i styl bycia przypomina larpa przygotowanego przez bardzo młodych graczy, którzy trochę o WoDzie słyszeli, ale nie za dużo. I teraz wszystkie ich wysiłki są skupione na tym, kto będzie większym bucem, kto będzie miał w sobie więcej mrrrrrroku.
Zdecydowanie nie.
To już wolę serial z 1996 roku "Kindred: The Embraced".
obce |