Spanie w karczmie było dobrą decyzją, szczególnie, że jak rano się okazało część dzieciarni bardzo się zaciekawiła Baragazem. Znaczy dokładnie to jeden dzieciak, który od razu przylepił się do niego i zaczął traktować jak jakiegoś domowego pupila.
-
Jak będziesz grzeczny, smyku, to będziesz mógł się pojeździć na jego grzbiecie. - rzekł Ragnar wdrapując się na siodło na grzbiecie Baragaza.
Krasnolud wolał samemu wyjść z inicjatywą niż pozwolić gówniarzowi, aby zrobił coś głupiego lub rozsierdził misia. Co z tego wyniknie, się zobaczy.
Bagaże były już spakowane. Pora była wyruszać.
***
Ludzkie szczenięta zachowywały się bardzo różnie. Co ciekawe niektóre w ogóle nie zwróciły uwagi na niego. Czuł niepokój i strach. To dobrze. Powinny wiedzieć kto jest najsilniejszy w stadzie. Dziwnym, bo złożonym głównie z człowieków, ale stadzie.
Tylko jeden szczeniak się nie bał i tarmosił Baragaza za uchem. Miś lubił takie pieszczoty, więc pozwolił na taki wybryk. Ragnar jeszcze coś mu powiedział z czego miś zrozumiał słowa "jeździć" i "grzeczny". Kiedy wyruszyli i minął jakiś czas, a nadpobudliwe szczenie nie dawało się we znaki Ragnar sięgnął z siodła i zdjął dziecko z wozu i usadowił przed sobą. Szczeniak wydał z siebie pisk, który nie podobał się Baragazowi, więc ten mruknął z niezadowoleniem. Ragnar uciszył dziecko i dalej było już spokojnie. Dla niedźwiedzia ten dodatkowy ciężar był niewielki, a i nie przemieszczali się jakimś przesadnie szybkim tempem.
Kiedy jednak na horyzoncie pojawiła się jakaś postać zapanował lekki niepokój. Czując to niedźwiedź uniósł łeb i zaczął węszyć, starając się wyczuć czemu ten jeden człowiek powodował takie zamieszanie.