Reszta pogoniła za jeźdźcem a na drodzę zostali już tylko ona, Awen, Allyn i wóz. Saxa zeskoczyła z konia i podprowadziła wóz w stronę zwłok mężczyzny.
Przyklękła przy truchle i obejrzała je i ranę. Nic poza oczywistymi wnioskami nie nasunęło jej się na myśl. Chociaż jej teoria że ‘widmowy jeździec’ był jakimś przekrętem troszeczkę została zmodyfikowana w jej umyśle. Przeszukała kieszenie i znalezione żołędzie odruchowo schowała do swojej kieszeni.
- Mhm…- mruknęła zamyślona. - Awen pomóż mi go przesunąć zobaczymy co nas czeka za zakrętem.
Kapłanka skinęła głową w kierunku Saxy po czym pomogła przenieść zwłoki mężczyzny.
Widok martwego ciała nie był czymś obcym dla Awen jednak sposób w jaki zginął na ich oczach wydawał jej się okrutny. Spojrzała na skupioną na oględzinach Saxe i odparła – Jeżeli któreś z nas nie wierzyło w istnienie jeźdźca to teraz ma namacalny dowód. Wygląda to trochę jak przestroga dla nas. Myślisz że ktoś chciał nas w ten sposób przestraszyć lub zniechęcić?
- Nie wierzę że ktoś wie o naszym przybyciu więc wątpię by to było przedstawienie dla nas. - powiedziała złodziejka dźwigając zwłoki - ale też za mało widzę tutaj śladów i dowodów czy nawet domysłów by cokolwiek zakładać jako pewniak.
-Prędzej czy później dowiemy się prawdy, nie wiem tylko czy będziemy z tego odkrycia zadowoleni - odparła ściszonym głosem Awen.
Za zakrętem od razu spotkały drugi wóz, kolejne zwłoki i widok na oddalonych towarzyszy szukających śladów.
- Mhmmm… - Znowu mruknęła Saxa i obejrzała wóz i zwłoki woźnicy. Skoncentrowała się na szukaniu powodu dla którego mogli być zaatakowani, być może przewozili coś. Przy okazji zwróciła uwagę w którą stronę jechali, do czy z miasta oraz rozejrzała się za koniem czy innym zwierzęciem, w końcu jak jest wóz powinno być tam tez zwierze które go ciągnęło.
Allayn, który dołączył do obu dziewczyn, kolejne zwłoki skwitował tylko skinieniem głowy.
- Być może upiór pilnuje, by żaden transport nie dotarł do krasnoludów - powiedział.
Podszedł do stojącego na środku drogi wozu, by sprawdzić, co takiego przewożono.
- W każdym razie dobrze jest wiedzieć, że duch nie jest całkowicie nietykalny - dodał.
- Może zapakujmy ciała do wozu, zaprzęgnie się osła albo Karmazyna i zabierzemy je ze sobą, do miasta może mieli tam rodzinę albo ktoś ich znał - zasugerowała złodziejka.
- Masz rację - odparła zdecydowanym głosem Awen. - Nikt nie powinien umierać w ten sposób więc tym bardziej to miejsce nie może zostać ich pochówkiem. Nie mogliśmy im pomóc ale możemy zadbać o ich godność - jej wzrok powędrował na Allayna, licząc na poparcie.
- Oczywiście macie rację - powiedział zaklinacz. - Nie możemy ich tak zostawić. Z pewnością jechali z wioski i z pewnością mają tam rodzinę. Albo choćby znajomych. A do wozy zaprzęgniemy Karmazyna. Gdybyśmy kazali ciągnąć wóz osiołkowi, to po paru metrach trzeba by wsadzić osiołka na ten wóz - dodał.
- Dziękuję, panie Allayn - odparła kapłanka, uśmiechając się do zaklinacza. Zaimponował jej jego spokój i opanowanie.
Zaklinacz przez moment przyglądał się dziewczynie.
- Może darujemy sobie nadmierne formalności - zaproponował - i zaczniemy sobie mówić po prostu po imieniu? Ale, oczywiście, możemy pozostać przy dotychczasowych formach - dodał z lekkim uśmiechem.
- Z przyjemnością. - Awen z entuzjazmem przyjęła propozycję. - Tak będzie zdecydowanie łatwiej i swobodniej.
Allayn ponownie się uśmiechnął.
- Chodźmy więc pomóc Saxie - powiedział. - Jeszcze powie, że zwalamy na nią całą czarną robotę.