***
Vermin wrócił do stróżowania i od Drago dowiedział się o kolejnym incydencie, gdy to pijany Magnus Dunn zaczął krzyczeć o mordercach, a tajemnicza postać, którą chwilę później zauważyli umknęła przed kuszą nadgorliwego Borysa. Szczurołap się cieszył, że tym razem nikomu nic się nie stało, choć z opowieści przyjaciela wynikało, że gdyby broń grabarza nie zawiodła go w ostatniej chwili, to mieli by kolejnego trupa z bełtem w plecach.
-
Mówię cię, akolicie aż się oczy świeciły na samą myśl, że znów opróżni czyjąś sakiewkę – relacjonował Drago choć Vermin wątpił, by akurat ta część historii była prawdą. Zaczął utwierdzać się jednak w przekonaniu, że ma do czynienia z osobnikami dążącymi do zwady za wszelką cenę, potrafiącymi bez zadawania pytań i osądzenia o winie wpakować bełt w plecy obcemu człowiekowi.
Kiedy udali się do łowcy po wypłatę, Vermin z pomocą Drago zamierzał przekazać mu, że kończy z pilnowaniem bydła. Nie był jednak w stanie podjąć tematu, władczy ton Dietera nieco zbił go z tropu i szczurołapowi było głupio odmawiać. W końcu uznał, że do trzech razy sztuka. Oby nie żałował, że w porę się nie wycofał.
***
Vermin odsypiał noc, kiedy usłyszał jak drzwi do baraku się otwierają. Zerwał się na równe nogi. Lata spędzone samotnie w górach nauczyły go ostrożności. Przypuszczał, że nigdy już nie zaśnie głębokim snem. Odetchnął z uglą gry w progu zauważył Drago. Stajenny w ręku trzymał w ręku worek, z którego wyciągnął zwój pergaminu i przybory do pisania. Szczurołap popatrzył na niego pytająco.
-
Napiszemy list – wyjaśnił przyjaciel –
Siadaj.
Drago, chodź od dziecka wychowywał się w Kreutzhofen był niepiśmienny. Vermin do wioski trafił jako zdziczałe dziecko miał jednak szczęście zaprzyjaźnić się z Adelaidą, która nauczyła go prawie wszystkiego prócz ludzkiej mowy.
Szczurołap zamoczył pióro w inkauście a stajenny zaczął dyktować.
-
Drogi panie Boulangier. Zawsze miałem pana za człowieka pracowitego i do cna uczciwego. Z podziwem patrzyłem jak dba pan o rodzinę i gorliwie modli do naszego umiłowanego Sigmara. Dla mieszkańców Kreutzhofen jest pan wzorem cnót, jednym z najbardziej szanowanych obywateli – Drago wziął głęboki oddech -
Czy przystoi zatem panu chędożyć młodziutką pannę Stolenberg?
Vermin oderwał końcówkę pióra od pergaminu i uniósł brwi.
-
Pisz dalej – polecił Drago, ale szczurołap pokręcił głową, domagając się wyjaśnień.
-
Wiesz ile rocznie zarabia taki piekarz? Trafiła nam się okazja, dlaczego z niej nie skorzystać? Całe życie zamierzasz łapać szczury albo mrozić tyłek w lesie?
Vermin przytaknął twierdząco.
-
No sam przyznaj Ver, że łachudrze należy mu się nauczka. Nie zbiednieje, a nam się przyda trochę pieniędzy. Pomóż mi tylko napisać list, a ja się zajmę całą resztą. Zobaczysz, że nie pożałujesz.
Szczułopał odmówił. Nie miał zamiaru brać udziału w kolejnym szalonym pomyśle swojego przyjaciela.
-
Gdybyśmy zdobyli fundusze, pojechalibyśmy w końcu do Nuln. Odwiedziłbyś Adelaidę…
Poczuł jak jego serce bije szybciej a oddech staje płytszy. Drago patrzył na niego wzrokiem cyrkowego hipnotyzera.
-
Nie oszukujmy się Ver. Nie dorobisz się na zabijaniu szkodników. Zestarzejesz się w tych barakach. Adelaida to siostrzenica hrabiego. Myślisz, że spojrzy łaskawym okiem na takiego gołodupca jak ty? Co ty jej możesz zaoferować? Futro ze szczura?
Vermin zagryzł wargę. Wahał się.
-
Nie robimy nic złego. Łajdak zapłaci za swoje kłamstwa i następnym razem będzie trzymał kuśkę w spodniach a nie w Stolenbergównie. Kto wie, może nasza sprawa przysłuży się jego małżeństwu?
Chłopak złapał za pióro i skinął na znak, że jest gotowy pisać dalej. Drago uśmiechnął się i zaczął dyktować. Vermin naskrobał całą stronicę pełną subtelnych gróźb dotyczących ujawnienia tajemnicy piekarza.
-
Pięćdziesiąt złotych koron, zostawi pan dziś o północy w lesie, w miejscu gdzie oddawaliście się ze panną Stolenberg miłosnym uciechom. Koniec.
Szczurołap odłożył pióro i wytarł ubrudzone atramentem palce o spodnie. Drago chwycił za pergamin i cmoknął z zachwytem.
-
Nie pożałujesz tego przyjacielu! –
Stajenny wybiegł z baraku cały w skowronkach. Zapewne mina by mu zrzedła, gdyby wiedział, że Vermin zmienił treść listu i słowem nie wspomniał o pięćdziesięciu złotych koronach, które chutliwy piekarz miał wypłacić szantażystom.
***
Wieczorem, gdy szczurołap skończył zlecenie w gospodzie, wyruszył do lasu na kolejne stróżowanie.