Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 11-10-2018, 14:37   #174
Sindarin
DeDeczki i PFy
 
Reputacja: 1 Sindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputację
Nareszcie Cytadela! Widok zrujnowanej wieży bardzo ucieszył Zorena, który serdecznie dosyć miał niewygodnej i pełnej niebezpieczeństw podróży. Nigdy nie spodziewał się, że w dziczy tak łatwo o stworzenia gotowe zaatakować liczną i uzbrojoną grupę – może to wpływ tej samej siły, której efektem było powstanie kołkownic? Kolejny argument do zbadania tych ruin i sprawdzenia, co jest źródłem tej mrocznej energii. Alchemik liczył, że uda mu się zarówno ją zbadać, jak i zneutralizować. Może ten czyn uleczyłby także szaleństwo mieszkańców Oakhurst?

Pozostałości zabudowań wciąż znajdowały się na powierzchni – mur i wieża były w wyjatkowo dobrym stanie, jak na tyle lat zaniedbania. Zoren zastanawiał się, czy ktokolwiek próbował wykorzystać je jako kryjówkę lub siedzibę – banici, może mniej cywilizowane humanoidy? Jednak żadne ślady na to nie wskazywały, co było dobrą wiadomością, gdyż mogli spokojnie rozbić obóz, z pomocą magii Tanisa zmieniając go w niewielką fortecę. Gdy wszystko było już przygotowane, Zaza poprosiła alchemika o pomoc przy wygarbowaniu zdobytych wcześniej wilczych skór. Zoren z chęcią pomógł półorczycy, naprędce szykując kilka skutecznych garbników, co pozwoliło im szybkie uwinięcie się z tym zadaniem.

***

Ranek był nad zwyczaj przyjemną niespodzianką – nikt ich nie zaatakował! Dzięki mógł spokojnie spakować swoje rzeczy, przygotowując się do niebezpiecznego zejścia po ścianie wąwozu. Przyjrzał się też dokładnie murom, spisując spostrzeżenia odnośnie obecnego i poprzedniego stanu Cytadeli. Swoje notatki dołączył do obszernego już opracowania na temat metod hodowli i udomawiania brantów, które szykował na podstawie obserwacji Oakhurst i rozmowy z Leą. Póki nie znajdą niczego wartościowego w ruinach, był to jego najcenniejszy skarb – ta publikacja z pewnością wstrząśnie kilkoma zgrzybiałymi akademikami. Szczególnie, gdyby udało mu się dojechać na brancie do Waterdeep… Ale te plany musiały zostać przełożone, w końcu lada moment miał rozpocząć eksplorację czegoś znacznie bardziej interesującego.

Przy śniadaniu rozgorzała dyskusja co czynić dalej. Rozchodziło się o zwiad w okolicy przed zejściem do “Bezsłonecznej Cytadeli”. Zaza reprezentowała pogląd, iż z tym poradzą sobie i zbrojni. Tanis, uważał, że tylko drużyna jest w stanie przeprowadzić dokładne rozpoznanie. Druga kwestia dotyczyła zapewnienia wygody w tymczasowej stanicy. W końcu kapral Wernon nie wytrzymał, przerwał rozmowę towarzyszy.
- Panie racz wybaczyć, lecz potrafimy wykonać taki patrol na brantach. Sprawdzimy dokładnie, wszak to o nasze bezpieczeństwo będzie chodziło. Zadbamy też o zwierzęta. Psy wspinacze będą pomocą. Chyba, że zabieracie je ze sobą? Nie martwcie się też o nasze wygody. Z pewnością zadbamy o to by nie marznąć. Z lasu przywieziemy oprócz drewna dużo gałęzi. Przydadzą się na izolację od ziemi.
- Widzisz Tanis możesz przestać się martwić i dać im robić rzeczy na których przecież się znają, a my możemy przygotować się i ruszyć w dół zanim rozszaleje się nam jeszcze jakaś wichura i przegapimy moment, by bezpiecznie zejść po drabinie. - Dobitnie wykorzystała wtrącenie się zbrojnego do przepchnięcia swojej propozycji.
- Można też wykorzystać wilcze skóry, jako dodatek do gałęzi. - Morn zwrócił się do kaprala. - A my, nie tracąc czasu, ruszymy na dół.
Kapral uśmiechnął się pod wąsem. W końcu w niejednym pochodzie był, niejedno obozowisko zakładał. Oczywiście skóry wielkich wilków jako najtwardsze pójdą bezpośrednio na gałęzie. Wiedział, że będzie im wygodnie, bardziej niż awanturnikom schodzącym do Bezsłonecznej Cytadeli. Skinął bez słowa głową..
- Także popieram pozostawienie zwiadu w rękach żołnierzy, sprawdzili się już jako profesjonaliści, dlatego z pewnością samodzielnie poradzą sobie i z takim zadaniem, jednocześnie umożliwiając nam, jak wspomniał Morn, niezwłoczne rozpoczęcie badania Cytadeli.
Z pewnością siódemka zbrojnych była doświadczona. Widać to było w ich działaniach. Jeden z spieszonych konnych łuczników obsadził dach wieży, drugi obchodzi mury. Reszta przygotowała sanie i branty by wybrać się szybko po drewno do pobliskiego widocznego z murów lasu.
- Nie o to chodzi kto sobie poradzi, a o to żebyśmy schodzili już wiedząc czy teren nie jest przeryty koboldzimi jamami - Tanis który przed chwilą wrócił znad spaceru nad rozpadlinę nie był zachwycony pomysłem schodzenia w dół na już po chybotliwej drabince linowej - Dobrze byłoby zorganizować jakiś kołowrót czy chociaż liny do wyciągania, bo zaginieni mogą być za słabi żeby sami wejść na górę po drabinie. A może i znajdziemy coś do tego - dorzucił na rzecz bardziej praktycznych towarzyszy.
- Budowa odpowiedniej konstrukcji może przekroczyć nasze możliwości pod względem dostępnych materiałów, choć idea jest bardzo rozsądna i należy ją rozważyć. Jeśli zaś chodzi o samych zaginionych - Zoren skrzywił się boleśnie - To niestety, ale istnieje prawdopodobieństwo, iż odnajdziemy ich żywych, jest zatrważająco niskie. Minął ponad miesiąc od ich wyruszenia, więc najbardziej optymistyczny scenariusz przewiduje zagubienie się wewnątrz przy jednoczesnym zapewnieniu sobie stabilnego źródła pożywienia, lub przeżycie w roli więźniów mieszkańców Cytadeli.
- Dobra. Jeśli ma nam to zapewnić czyste sumienie schodząc to wezmę dwóch zbrojnych i robimy zwiad okolicy. - Powiedziała zielonoskóra. - Ale reszta w tym czasie musi być już gotowa do zejścia jak wrócimy. - Barbarzynka nie chciała schodzić z urwiska zbyt późno, ale też nie chciałą dalej przedłużać dyskusji o zwiadzie która powoli zaczynała robić przytyki w strone zbrojnych.
- Proponowałbym pozostawić sprawę zwiadu w rękach profesjonalistów, czyli naszych zbrojnych - powiedział Morn. - A kwestię tego, w jaki sposób wydostaniemy z cytadeli ocalonych możemy ze spokojem odłożyć na później. Jeśli nie będą mieli sił, by wyjść po drabinie, to się ich wyciągnie. Mamy wszak branthy.
 
Sindarin jest offline