Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - DnD > Archiwum sesji z działu DnD
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu DnD Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie DnD (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 30-09-2018, 13:37   #171
 
Obca's Avatar
 
Reputacja: 1 Obca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputację

Nad rankiem Tanis nie pojawił się przy śniadaniu. Może to chęć oszczędzania zapasów, a może ciągle żywe wspomnienie po wczorajszej niestrawności sprawiły że zadowolił się swoimi owocami.
Za to pod koniec posiłku półelf wynurzył się z sań z napierśnikiem ze zbroi Lady Diany w rękach.
- Po wczorajszych zdarzeniach powiedziałbym że na tej wyprawie nie mamy luksusu odkładania tego na później - stanął w pobliżu, mierząc wzrokiem to Zazę, to napierśnik.
Słysząc głos, Zaza która już skończyła posiłek i pomagała zwijać obozowisko, spojrzała na Tanisa.
- O, witaj. - Zwróciła uwagę na trzymany przez mężczyznę fragment zbroi poległej towarzyszki - Wspominasz Dianę? Chcesz zostać sam? - spytała ostrożnie nie mając pewności czy kapłan nie będzie chciał zostać sam.
- Rzecz dokładnie przeciwna; nie chciałbym zostać sam na pustkowiu, a dziś w nocy było bliżej tego niż zwykle
- Tak masz racje parę miesięcy w klatce i zapomniałam jak niebezpieczne może być podróżowanie po nieznanych obszarach i ważne jest sypianie z jednym okiem otwartym - przyznała Zaza przypominając sobie jakie tej nocy dostała bęcki od ‘Krzaków’, poczuła zakłopotanie.
- Czy ktoś ma coś przeciwko, żeby dopóki nie wrócimy Zaza użyła zbroi Diany? Żebyśmy w ogóle … - urwał, bo nie znalazł właściwego słowa i jedynie spojrzał po towarzyszach.
- Niech weźmie - powiedział Morn. - Będzie bezpieczniejsza. Wszak nie o to chodzi, by ją coś jak najszybciej dopadło, tylko by żyła długo i zdrowo.
- … Dziękuję za zaufanie, będę uważać na własność waszej towarzyszki póki nie wrócimy bezpiecznie z cytadeli - Powiedziała wojowniczka trochę speszona takim ‘darem’ nawet jeśli pożyczonym na chwile wyprawy, kolczuga która wcześniej dostała po jaszczurze była dla niej wystarczająca ale ten napierśnik był prawdopodobniej najsolidniejszym pancerzem na jaki Zaza kiedykolwiek patrzyła.

Oddanie napierśnika wojowniczce zapoczątkowało trudny temat dzielenia ekwipunku jeszcze nie pochowanych towarzyszy. Trudno było powiedzieć czy wszyscy byli zadowoleni z takiego zachowania, ale wiedzieli, że jest to potrzebne by zwiększyć swoje szanse przeżycia w samej Cytadeli.
Do południa wszystko udało się podzielić, Tanis pomógł rozdysponować bronie i elementy pancerzy, Zoren, kiedy tylko mutagen przestał działać i wrócił do swojej “normalnej” diablęcej formy i kultury, zajął się rozdzieleniem mikstur. Następnie przejrzał swój przepastny zbiór dekoktów wyprodukowanych przez ostatnie tygodnie w Oakhurst. Wiedząc, że półorczyca zrobi z nich najlepszy użytek, podarował Zazie kilka fiolek z olejami do broni, udzielając wyczerpujących informacji na temat ich użytkowania. Parę kolejnych, zawierających mieszanki bojowe, wręczył Tanisowi.
- Moje dzieła są do waszej dyspozycji, jeśli znajdziecie się w potrzebie, nie krępujcie się pytać o pomoc. Obecne warunki nie sprzyjają dalszej produkcji, ale jeśli potrzebujecie jakiejś konkretnej mieszanki, postaram się ją przygotować w wolnej chwili.

 
Obca jest offline  
Stary 01-10-2018, 22:39   #172
 
TomBurgle's Avatar
 
Reputacja: 1 TomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputację
Tanis, dzielący swój czas między dalszą opiekę nad rannym Anathemem i zapewnienie by przekazanie wyposażenia odbyło się z należytym szacunkiem dla poległych towarzyszy, poruszył też kolejny ważny temat.
- Jaki mamy plan, kiedy już dotrzemy do Cytadeli? Kto buduje umocnienia, a kto rusza na zwiad?

- Macie, doświadczenie byciu zwiadowcą? - Spytała reszty towarzyszy półorczyca, wprawdzie wyglądali na kompetentnych, ale nadal znała ich krótko i dopiero ich poznawała a oni ją. - Jeśli nie, ja powinnam iść, wychowałam się w karawanie, gdzie często sprawdzałam z ojcem teren przed zakładaniem obozu.

- Magowie rzadko kiedy parają się takim zajęciem - powiedział Morn. - Ale i tak bym proponował, by nikt nie chodził sam.

- Nigdy nie zdarzyło mi się uczestniczyć w zwiadzie, jednak wydaje mi się, że byłbym w stanie przygotować się na tyle, by poruszać się relatywnie niezauważenie. - odpowiedział Zoren po chwili zastanowienia. Zwiad byłby dla niego nowym doświadczeniem. - Jednakże, mogę być bardziej użyteczny podczas przygotowywania umocnień, choć to zależy od ekspertyzy naszych zbrojnych.

- Z plemionami goblinów i koboldów pod powierzchnią, zdecydowanie nikt nie powinien chodzić sam - jak zwykle, Tanis i Morn byli zgodni w takich punktach - Spodziewamy się kogoś w ruinach wieży? Czatowni goblinów, choćby?

- Przydałby się jakiś ptasi zwiadowca - stwierdził Morn - ale to nie moja domena. Na miejscu goblinów czy koboldów nie zostawiałbym nikogo na zewnątrz w środku zimy. Ale zima się kończy, więc nawet oni mogą się spodziewać czyjejś wizyty. Lepiej więc założyć, że ktoś tam założy sobie posterunek.

- Może nie wyglądam bo zawsze robię sporo hałasu, ale wiem trochę o tym jak poruszać się tak, żeby mnie nie widziano. - Mnich postanowił się odezwać - chętnie zabiorę kogoś ze sobą, ale jeśli faktycznie ma to być zwiad to tylko jedną osobę. Zorenie, jesteś pewny, że sobie poradzisz ?

- Jeśli obaj idziecie na zwiad to ja zostanę i wspomogę siłą stawianie obozowiska,- Zdecydowała Zaza trzaskając kośćmi paliczkowymi kiedy wyprostował splecione dłonie.

- Pomogę ci - powiedział Morn. - Chociaż pewnie w mniejszym stopniu siłą, niż ty.

W południe dojechali do nich dwaj zbrojni na branth do sań, a także z ‘wiadomością’ od Amberli, a dokładniej różdżką przekazaną Tanisowi.
Przed wyruszeniem w drogę półelf zebrał drużynę, i pobłogosławił każdego przeciwko bitewnym trudom, które zapewne na nich czekały.
Po zwinięciu obozu ruszyli dalej zapowiadało się że do celu dotrą wieczorem tego samego dnia.
 
__________________
W styczniu '22 zakończyłem korzystanie z tego forum - dzięki!
TomBurgle jest offline  
Stary 09-10-2018, 18:55   #173
 
Cedryk's Avatar
 
Reputacja: 1 Cedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputację
Było już dawno po zmroku gdy towarzysze poprzez padający śnieg dostrzegli wieżę oraz mur wysoki na sześć jardów. Mur był w zadziwiająco dobrym stanie. Jadąc wzdłuż muru branty zatrzymały się na skraju urwiska, będącego jedną ze ścian wąwozu, do którego osunęła się przed wiekami cytadela. Mur przy samym urwisku był strzaskany, jego skrajem można było przeprowadzić branty i sani. Reszta muru najwidoczniej runęła w wąwóz.
Wieża była w zaskakująco dobry stanie. Pierwsze dwie kondygnacje przetrwały niemal w całości brakował jedynie schodów zewnętrznych, zapewne drewnianych, prowadzących na pierwsze piętro oraz drzwi. W drugim pietrze brakowało ściany od strony wąwozu, z tego poziomu też można było wejść na mury. Powyżej był już tylko płaski dach z ochronnym krenelażem.
Resztki murów i wieży narożnej tworzyły przy urwisku niewielki plac. Gdy tylko Tanis to ujrzał wiedział jak może poprawić obronność. Stworzył lodowy mur z bramą. Załatał wszelkie dziury i wzmocnił dwa pierwsze piętra dodatkowym murem z lodu. Potem rozstawił ołtarz.
Zoren wygarbował dla Zazy skóry tak, że tak zająć się pracą nad płaszczami ze skóry wilczej.
Czasu było jednak niewiele trzeba było też odpocząć.
Odprawione przez Tanisa podniosły wyraźnie morale zbrojnych. W końcu wywodzili się z wiernych zbrojnych Paladyna Tyra.

***

Ta noc by pierwszą spokojną od wyruszania z Oakhurst.
Zbrojni nie potrzebowali w czasie niej pomocy. Sporządzili nawet z dwóch trzydziesto jardowych lin, posiłkując się gałęźmi, drabinkę sznurową.
Rankiem, gdy bohaterowi się obudzili, posiłek by przygotowany. Okazało się, iż obaj przysłani zbrojni potrafią gotować, nawet z wilczyzny potrafili sporządzić pożywny a co najważniejsze bezpieczny posiłek.
Dopiero w pierwszych promieniach widać było, iż wąwóz ma sto pięćdziesiąt jardów szerokości w ty miejscu.
Niedaleko krawędzi widać było kamienny słup z obręczami, do których przywiązana była doskonała jedwabna lina.

Zbrojni sprawdzili w międzyczasie, iż do pierwszej półki było około dwadzieścia siedem jardów.
Pozostało jedynie wydać rozkazy na czas nieobecności i można było zapuszczać się do Bezsłonecznej Cytadeli. Trzeba było tylko ustalić kto pierwszy schodzi do Cytadeli.


 
__________________
Choć kroczę doliną Śmierci, Zła się nie ulęknę.
Ktokolwiek walczy z potworami, powinien uważać, by sam nie stał się potworem.
gg 643974
Cedryk vel Dumaeg czasami z dopiskiem 1975

Ostatnio edytowane przez Cedryk : 09-10-2018 o 19:04.
Cedryk jest offline  
Stary 11-10-2018, 14:37   #174
DeDeczki i PFy
 
Sindarin's Avatar
 
Reputacja: 1 Sindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputację
Nareszcie Cytadela! Widok zrujnowanej wieży bardzo ucieszył Zorena, który serdecznie dosyć miał niewygodnej i pełnej niebezpieczeństw podróży. Nigdy nie spodziewał się, że w dziczy tak łatwo o stworzenia gotowe zaatakować liczną i uzbrojoną grupę – może to wpływ tej samej siły, której efektem było powstanie kołkownic? Kolejny argument do zbadania tych ruin i sprawdzenia, co jest źródłem tej mrocznej energii. Alchemik liczył, że uda mu się zarówno ją zbadać, jak i zneutralizować. Może ten czyn uleczyłby także szaleństwo mieszkańców Oakhurst?

Pozostałości zabudowań wciąż znajdowały się na powierzchni – mur i wieża były w wyjatkowo dobrym stanie, jak na tyle lat zaniedbania. Zoren zastanawiał się, czy ktokolwiek próbował wykorzystać je jako kryjówkę lub siedzibę – banici, może mniej cywilizowane humanoidy? Jednak żadne ślady na to nie wskazywały, co było dobrą wiadomością, gdyż mogli spokojnie rozbić obóz, z pomocą magii Tanisa zmieniając go w niewielką fortecę. Gdy wszystko było już przygotowane, Zaza poprosiła alchemika o pomoc przy wygarbowaniu zdobytych wcześniej wilczych skór. Zoren z chęcią pomógł półorczycy, naprędce szykując kilka skutecznych garbników, co pozwoliło im szybkie uwinięcie się z tym zadaniem.

***

Ranek był nad zwyczaj przyjemną niespodzianką – nikt ich nie zaatakował! Dzięki mógł spokojnie spakować swoje rzeczy, przygotowując się do niebezpiecznego zejścia po ścianie wąwozu. Przyjrzał się też dokładnie murom, spisując spostrzeżenia odnośnie obecnego i poprzedniego stanu Cytadeli. Swoje notatki dołączył do obszernego już opracowania na temat metod hodowli i udomawiania brantów, które szykował na podstawie obserwacji Oakhurst i rozmowy z Leą. Póki nie znajdą niczego wartościowego w ruinach, był to jego najcenniejszy skarb – ta publikacja z pewnością wstrząśnie kilkoma zgrzybiałymi akademikami. Szczególnie, gdyby udało mu się dojechać na brancie do Waterdeep… Ale te plany musiały zostać przełożone, w końcu lada moment miał rozpocząć eksplorację czegoś znacznie bardziej interesującego.

Przy śniadaniu rozgorzała dyskusja co czynić dalej. Rozchodziło się o zwiad w okolicy przed zejściem do “Bezsłonecznej Cytadeli”. Zaza reprezentowała pogląd, iż z tym poradzą sobie i zbrojni. Tanis, uważał, że tylko drużyna jest w stanie przeprowadzić dokładne rozpoznanie. Druga kwestia dotyczyła zapewnienia wygody w tymczasowej stanicy. W końcu kapral Wernon nie wytrzymał, przerwał rozmowę towarzyszy.
- Panie racz wybaczyć, lecz potrafimy wykonać taki patrol na brantach. Sprawdzimy dokładnie, wszak to o nasze bezpieczeństwo będzie chodziło. Zadbamy też o zwierzęta. Psy wspinacze będą pomocą. Chyba, że zabieracie je ze sobą? Nie martwcie się też o nasze wygody. Z pewnością zadbamy o to by nie marznąć. Z lasu przywieziemy oprócz drewna dużo gałęzi. Przydadzą się na izolację od ziemi.
- Widzisz Tanis możesz przestać się martwić i dać im robić rzeczy na których przecież się znają, a my możemy przygotować się i ruszyć w dół zanim rozszaleje się nam jeszcze jakaś wichura i przegapimy moment, by bezpiecznie zejść po drabinie. - Dobitnie wykorzystała wtrącenie się zbrojnego do przepchnięcia swojej propozycji.
- Można też wykorzystać wilcze skóry, jako dodatek do gałęzi. - Morn zwrócił się do kaprala. - A my, nie tracąc czasu, ruszymy na dół.
Kapral uśmiechnął się pod wąsem. W końcu w niejednym pochodzie był, niejedno obozowisko zakładał. Oczywiście skóry wielkich wilków jako najtwardsze pójdą bezpośrednio na gałęzie. Wiedział, że będzie im wygodnie, bardziej niż awanturnikom schodzącym do Bezsłonecznej Cytadeli. Skinął bez słowa głową..
- Także popieram pozostawienie zwiadu w rękach żołnierzy, sprawdzili się już jako profesjonaliści, dlatego z pewnością samodzielnie poradzą sobie i z takim zadaniem, jednocześnie umożliwiając nam, jak wspomniał Morn, niezwłoczne rozpoczęcie badania Cytadeli.
Z pewnością siódemka zbrojnych była doświadczona. Widać to było w ich działaniach. Jeden z spieszonych konnych łuczników obsadził dach wieży, drugi obchodzi mury. Reszta przygotowała sanie i branty by wybrać się szybko po drewno do pobliskiego widocznego z murów lasu.
- Nie o to chodzi kto sobie poradzi, a o to żebyśmy schodzili już wiedząc czy teren nie jest przeryty koboldzimi jamami - Tanis który przed chwilą wrócił znad spaceru nad rozpadlinę nie był zachwycony pomysłem schodzenia w dół na już po chybotliwej drabince linowej - Dobrze byłoby zorganizować jakiś kołowrót czy chociaż liny do wyciągania, bo zaginieni mogą być za słabi żeby sami wejść na górę po drabinie. A może i znajdziemy coś do tego - dorzucił na rzecz bardziej praktycznych towarzyszy.
- Budowa odpowiedniej konstrukcji może przekroczyć nasze możliwości pod względem dostępnych materiałów, choć idea jest bardzo rozsądna i należy ją rozważyć. Jeśli zaś chodzi o samych zaginionych - Zoren skrzywił się boleśnie - To niestety, ale istnieje prawdopodobieństwo, iż odnajdziemy ich żywych, jest zatrważająco niskie. Minął ponad miesiąc od ich wyruszenia, więc najbardziej optymistyczny scenariusz przewiduje zagubienie się wewnątrz przy jednoczesnym zapewnieniu sobie stabilnego źródła pożywienia, lub przeżycie w roli więźniów mieszkańców Cytadeli.
- Dobra. Jeśli ma nam to zapewnić czyste sumienie schodząc to wezmę dwóch zbrojnych i robimy zwiad okolicy. - Powiedziała zielonoskóra. - Ale reszta w tym czasie musi być już gotowa do zejścia jak wrócimy. - Barbarzynka nie chciała schodzić z urwiska zbyt późno, ale też nie chciałą dalej przedłużać dyskusji o zwiadzie która powoli zaczynała robić przytyki w strone zbrojnych.
- Proponowałbym pozostawić sprawę zwiadu w rękach profesjonalistów, czyli naszych zbrojnych - powiedział Morn. - A kwestię tego, w jaki sposób wydostaniemy z cytadeli ocalonych możemy ze spokojem odłożyć na później. Jeśli nie będą mieli sił, by wyjść po drabinie, to się ich wyciągnie. Mamy wszak branthy.
 
Sindarin jest offline  
Stary 20-10-2018, 23:48   #175
 
Obca's Avatar
 
Reputacja: 1 Obca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputację

Wernon kiwnął ponownie głową.
- Dbamy o własne bezpieczeństwo i wygody. Jeszcze przed wartami cały teren wewnętrzny był sprawdzony drągami. - wskazał dłonią na glewnie. - Dzisiaj sprawdzimy jeszcze tak samo, pierwsze pięćdziesiąt kroków od muru, terenu po drugiej stronie. Tylko tak potrafimy poszukiwać ukrytych włazów, jam. Magii do tego nie mamy żadnej. Wbijemy też po kilka znaczników w odległościach co dwadzieścia jardów od murów. Jak wiecie ułatwi to strzelanie. Jeśli jednak chcecie jam magią poszukać, byłoby to wskazane Panie.
- Wspaniale, dokładnie o takie myślenie mi chodzi - Tanis uśmiechnął się szeroko. Rzecz jasna, miał na myśli poczynione przez żołnierzy przygotowania, a nie zakładanie śmierci poszukiwanych. Wstał od przyjemnego ognia i sięgnął do swojego przygotowanego stosu sprzętu by nie wychodzić samotnie bez kuszy.
- Przejdę dookoła wieży i zobaczę czy coś nie zostanie mi objawione, a potem dołączę z kuszą żeby osłaniać pierwszych schodzących.
W pobliżu wieży nie ujawniły mu się żadne magiczne aury - przynajmniej poza tymi którymi emanowała drużyna. A do tego woda którą przywoływał na przedpole wieży rozlewała się równomiernie, zapewniając o braku ukrytych pod śniegiem tuneli i uskoków.
No i pokrywając teren lodową ślizgawką która powinna co najmniej utrudnić życie napastnikom.
Przygotowania do zejścia szły szybko. Po krótkiej dyskusji postanowiono, iż większość sprzętu przeszkadzającego w schodzeniu zostanie opuszczona na samym końcu. Schodzenie rozpoczęli Zoren i Anathem, reszta czekała na swoją kolej na skraju wąwozu. Mich nie miał żadnych problemów ze schodzeniem po drabince sznurowej, opłacało się ją przygotować, zwłaszcza, że zrobili ją zbrojni.
Widać było już półkę skalną, która im bliżej, okazała się kawałkiem starego brukowanego dziedzińca, zawalonego skałami i gruzem.
Nagle rozległ się coś jakby syk. Z niszy w ścianie wąwozu zaatakowały dwa olbrzymie szczury, wielkie jak wyrośnięty kot. Mnich nie zdołał ich wcześniej dojrzeć. Przeskoczyły na liny drabinki sznurowej, ich zęby cięły skutecznie po nogach i rękach tieflinga.
Zoren ruszył w dół, nawet wspomożony magią, miał problemy niemal nie wypuścił wyjmowanego sztyletu. Opuściwszy się na odpowiednią odległość cisnął w dziko wyglądającego szczura sztyletem. Sztylet na chwilę się wbił i po chwili wypadł, z rany trysnęła krew ochlapując znajdującego poniżej Anthema.
Zara złapała swój topór i mocując go na plecach rozpoczęła schodzenie po drabince sznurowej.


Nie mając czystego strzału Tanis stał niezdecydowany z napiętą kuszą.
Magiczny pocisk trafił w szczura podgryzającego mnicha od dołu i strącając w przepaść.
Anathem z niepewnym uchwytem od krwi szczura zaatakował, jego dłoń niemal się rozmazała. Szczur poleciał w przepaść. Nie by to jednak koniec problemów, na linę i drabinkę sznurową przeskoczyło kolejnych pięć szczurów. Dwa zaatakowały Zorena. Trzy mnicha. Pewnie walczący Zoren był zaskoczony, gdy jeden ze szczurów ugryzł go w dłoń. Anthem nie miał tyle szczęścia. Wszystkie atakujące go szczury ugryzły go.
 
Obca jest offline  
Stary 21-10-2018, 08:30   #176
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Zaza kontynuowała schodzenie w dół, pod nią trwała walka.
Tanis wiedziony przeczuciem nieszczęścia szybko, rzucił jeszcze jedną linę, którą przywiązywał już do słupa, niezawodny Wernon.
Morn nie zamierzał ruszać się z miejsca, dopóki Zaza była na drabince. Nikt nie testował wytrzymałości wspomnianej drabinki i dołączenie się kolejnej osoby byłoby proszeniem się o kłopoty.
Zoren cisnął bombą, chciał objąć jak najwięcej wrogów, dlatego cisnął nią w mnicha. Anthem utrzyma się na linie, zamarznięte truchła czterech wielkich szczurów poleciały w dół gdzie się roztrzaskały na kawałki.
Cios mnicha rozpaloną dłonią zrzucił w przepaść jednego z przeskakujących złowieszczych szczurów. Śmierdzący pieczonym szczurem legł martwy.
Z półki skoczyły kolejne trzy złowieszcze szczury zdołały tylko dwa. Jeden zaatakowały mnicha ponownie go gryząc. Dwa chciały zaatakować alchemika - jeden nie trafi, drugi tak przeszarżował, iż runął w dół, na półkę. Tam, popiskując i nadgryzając trupy ze swojej rasy, czekał na spadające ciała.

Zazie brakowało jeszcze jakiś sześciu metrów do walczącego, na drabince sznurowej mnicha.
Zoren krzyknął - Rzućcie mi mój łuk! - i zaczął się ześlizgiwać po linie. Szczur zaatakował w nogi, lecz spudłował i został strącony z liny. Znieruchomiał martwy na podeście. W chwilę później na podeście stał już alchemik.
- Co tam się dzieje? - zawołał Tanis, szukając łuku Zorena pośród przygotowanych do opuszczenia tobołków. Nie był w stanie inaczej pomóc walczącym, i choć nie rozumiał jak łuk miałby pomóc, to planował rzucić łuk i kołczan na dół jak tylko go znajdzie.
Łuk i kołczan leżały na stosie przedmiotów do spuszczenia, jako najbardziej potrzebne na wierzchu. Tanis szybko zrzucił je Zorenowi.
Anthem kolejnymi ciosami zabił ostatniego szczura na linie i ześlizgnął się na półkę skalną, która okazała się kawałkiem popękanego dziedzińca zawalonego gruzem.
Morn kolejnym magicznym pociskiem dobił szczura. który został strącony z liny.
Z zakamarków i kryjówek pod gruzem Zorena i mnicha zaatakowało kolejnych siedem szczurów. Tylko jeden trafił mnicha, który półce skalnej odzyskał swoją mobilność.
Zoren złapał rzucony łuk, ale widząc kolejną chmarę szczurów, zamiast z niego skorzystać rzucił kolejną bombę.
- Przyda nam się tu na dole pomoc w deratyzacji! - krzyknął do Tanisa.

Bomba rzucona przez Zorena pod swoje nogi zabiła kolejne pięć szczurów.
Morn następnym magicznym pociskiem uśmiercił szczura. Zaza podążała w dół. Tanis z kuszą przygotowaną czekał na kolejne szczury,które nie zdarzyłby jeszcze zaatakować jego towarzyszy. Ostatni olbrzymi szczur, rozwścieczony krwią, chybił mnicha, który gradem ciosów zrobił z niego miazgę
 
Kerm jest offline  
Stary 21-10-2018, 13:35   #177
 
TomBurgle's Avatar
 
Reputacja: 1 TomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputację
Zaza w końcu dotarła do podestu.Gdy tylko to zrobiła kolejne sześć szczurów zaatakowało. Wyczekujący na ten moment Tanis wstrzelił. Bełt przygwoździł szczura do podłoża.Trzy szczury zaatakowały Zazę, dwa mnicha, raniąc ich. Zaza jednym ciosem dwuręcznego topora rozprawiła się ze szczurem. Kolejny zginął z ręki mnicha. Wyciągnął z torby fakonik z mikstura leczniczą. Ostatni magiczny pocisk Morna uśmierca kolejnego szczura.

Widząc, że jego towarzysze radzą sobie z kolejnymi gryzoniami, Zoren oszczędził na bombach i wystrzelił do jednego ze szczurów z łuku. Strzała przygwoździła kolejnego wielkiego szczura do podłoża.

Ostatni pozostały z tej grupy szczur zaatakował Zazę, lecz spudłował. Barbarzynka przepołowiła gryzonia.
Anthem po wypiciu mikstury leczniczej poczuł się lepiej.
Morn zaczął schodzić po drabince sznurowej a zaraz po nim Tanis. Zbrojni opuszczali bagaże. Zoren i Zaza zdołali przejść po niepewnym gruncie ledwie kilka metrów, gdy znów zaatakowały szczury. Pięć rzuciło się na Zorena, tylko jednemu udało się ugryźć alchemika.

Zaza ruszyła biegiem w kierunku Zorena, po pochyłej półce, zesłanej gruzem. Nie zdołała jednak dobiec, gdyż fragment gruzy wyprysnął jej spod nogi. Zaza nie złapała równowagi i potoczyła się kilka metrów w dół w kaskadzie odłamków i gruzu.
Zoren odsunął się od szczurów, cały czas czując chwiejne kawałki gruzu pod stopami. Bomba po raz kolejny okazała się skuteczna. Uśmierciła wszystkie szczury.

Zoren podniósł łuk, trzymając strzałę na cięciwie, gotów strzelić do kolejnego gryzonia, który pojawi się w zasięgu jego wzroku, i wolnym krokiem spróbował zejść w stronę bardziej stabilnego gruntu.

Zaza się podniosła się szybko. Okazało się, że stoczyła się tylko osiem jardów poniżej Zorena i jest na drodze w dół, do cytadeli.
- Zoren?! Pozbyliśmy się już wszystkich? - Spytała nadal w pogotowiu bojowym.
- Chwilowo jest spokojnie, możliwe, że eksterminowaliśmy całe gniazdo. - odpowiedział, nie puszczając jednak łuku - Ale ostrożności nigdy za wiele.

- Tylko jedno? - rzuciła żartobliwie, powoli zaczęła wchodzić z powrotem na wyższy poziom by pomóc z bagażami.

- Kolonie rattus monstrualis liczą zwykle do dwóch tuzinów osobników. - odpowiedział odruchowo.

- Rattus mo...co? - zapytała zagubiona w odpowiedzi na jej żart półorczyca z wymalowanym jasnym zagubieniem na twarzy.

- Rattus monstrualis, tak w naukowych publikacjach nazywana jest ta wyrośnięta odmiana zwykłego szczura wędrownego, potocznie nazywana szczurem złowieszczym - odpowiedział z uprzejmym uśmiechem, miło było przypomnieć sobie trochę nauk.

- Aha... no cóż z wiedzy przekazywanej u nas w klanie metodą ustną i praktyczną wiem, jak to upiec, żeby było zjadliwe - odpowiedziała własnym kawałkiem orczej wiedzy Zaza.

- Naprawdę? W wolnej chwili z pewnością poproszę o krótki wywiad, takie informacje warte są zapisania dla potomnych. - Zoren był szczerze zainteresowany słowami półorczycy. - Czy ta metoda “przypiekania” jest akceptowalna? - wskazał na kilkanaście szczurów, zabitych jego bombami.

- Mhmmmm… - zamyśliła się zielonoskóra. - Nie jestem pewna, nasz szaman nigdy nie zabijał szurów magią, tylko tasakiem. No i przed opiekaniem nad ogniem obdziera się je ze skóry bo zapach spalonej sierści przenika do mięsa i jest wtedy obrzydliwe.

Zoren, słuchając Zazy zapisał kilka słów na wyciągniętej z kieszeni kartce papieru, kiedy zauważył, że jego dłoń krwawi z niewielkiej rany zadanej przez szczura. Ból poczuł dopiero po chwili, kiedy resztki adrenaliny zniknęły.
- Proponuję odłożyć tą rozmowę na trochę później, musimy chyba zwrócić uwagę na pewną drobną komplikację, z którą możemy się niedługo spotkać. Czy ktokolwiek poza mną i Anathemem został ugryziony przez szczura?

- Mnie też skurczybyki pogryzły - powiedziała Zaza nadal ostrożnie pokonując kolejne jardy drogi w górę.

Zoren poczekał jeszcze chwilę, aż ktoś się odezwie, po czym kontynuował.
- Gatunek monstrualis niestety nie należy do najbardziej higienicznych, nawet spośród szczurów. Z tego też powodu, ich ugryzienie często jest źródłem choroby zwanej gorączką brudową. Nie jest ona bardzo groźna dla zdrowia, lecz wywołuje ogólne osłabienie i kłopoty z koordynacją - a żaden z tych objawów nie jest mile widziany podczas penetrowania ruin. Jeśli u kogoś wystąpią pierwsze symptomy, to jest poczucie gorąca i zawroty głowy, proszę o zgłoszenie się do mnie, postaram się przygotować jakieś lekarstwo w wolnej chwili.

- Czy to gatunek wędrowny, czy osiadły? - spytał Morn, który przed chwilą zszedł na dół. - W końcu nasi poprzednicy też musieli tędy iść. Może to tylko jakaś... kolonia, a główne gniazdo, ośrodek, czy jak tam nazwać ich siedzibę, znajduje się gdzie indziej? Poza tym warto by wiedzieć, czym się żywią. W końcu podróżnicy nie zawsze zjawiają się u nich na obiad.

- Osiadły, chociaż z dużym prawdopodobieństwem to gniazdo wprowadziło się tutaj wraz ze zbliżającą się zimą. Kolonie tego gatunku w kanałach dużych miast mogą liczyć dziesiątki, jeśli nie setki osobników, ale w takich miejscach panują zwykle znacznie bardziej sprzyjające warunki. Jeśli zaś chodzi o zwyczaje żywieniowe, to są one bardzo proste - preferują mięso w dowolnej postaci i świeżości, ale zadowolą się dowolną materią organiczną. To jedna z przyczyn wirulentnych właściwości ich ukąszeń.

- Wszyscy są cali? - Tanis dopiero teraz dotarł na dół i gracko dopinał napierśnik, rozglądając się dookoła po pobojowisku. Ilość ciał agresywnych szkodników nie robiła na nim wrażenia, wszak stado wilków z którymi walczyli wcześniej było większe. Nie robiło wrażenia aż do momentu, kiedy usłyszał wyjaśnienia Zorena. - Setki osobników, mówisz?

- Hipotetycznie, ale okoliczne warunki raczej nie są równie sprzyjające dla rozwoju populacji, co środowisko miejskie.

 
__________________
W styczniu '22 zakończyłem korzystanie z tego forum - dzięki!

Ostatnio edytowane przez TomBurgle : 21-10-2018 o 13:38.
TomBurgle jest offline  
Stary 22-10-2018, 18:23   #178
 
Obca's Avatar
 
Reputacja: 1 Obca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputację
Zaza podeszła do bagaży i założyła swój nowy napierśnik. Zarzuciła na plecak z swoimi rzeczami i podeszła do reszty. Zdążyli już znaleźć się na dole.
- No to pozostało schodzić nam na dół... ktoś chce przodować? - Spytała mężczyzn.
- Magowie zwykle nie pchają się przed szereg - stwierdził Morn. - Ale też nie uważam, że w ramach uprzejmości powinniśmy puścić cię przodem.
- Jeżeli nie ma chętnych, to mogę znowu ruszyć przodem - zaoferował Anathem. - W sumie taka moja rola w tej zabawie. Zazo, czy zechcesz mi towarzyszyć? Jeśli spotkamy coś niemiłego, to razem będzie nam łatwiej obronić tych “czarusiów” za nami.
- Ha! - zaśmiała się zielonoskóra. - Masz racje Anathemie chodźmy przodem.
- Będę kilkanaście kroków za wami, będę oznaczał trasę - Tanis wyciągnął z sakiewki szczyptę mieniącego się tęczowo jasnego proszku i rzucił go na pokaz w powietrze. Krótką modlitwą rozświetlił też swój sztylet i kilka małych kamyczków i pytającym gestem wskazał je towarzyszom.
- A jeżeliby pojawiło się sporo koboldów czy goblinów, to pamiętajcie że i ja i Morn potrzebujemy mieć wolne pole żeby niebiańskie kolory nie powaliły kogoś z was.
- Jeśli spotkamy gobliny może uda się je podejść i podsłuchać, jak będziecie chcieli jakiegoś wziąć żywcem i przesłuchać też nie widzę problemu - przyznała Zaza, uświadamiając tym samym resztę, że wojowniczka zna język małych paskud.
- Tym razem postaramy się to my ich zaskoczyć. Ostatnio coś nam to nie wychodzi i non stop wpadamy w zasadzki. Powiedzcie mi mądrzy przyjaciele, czy wiecie czemu tak jest ? - Anathem skierował pytanie do grupy.
Tanis już chciał coś rzucić na temat ignorowania zwiadu, ale zostawił tą uwagę dla siebie. Byłaby niezasłużona i krzywdząca, a do tego podkopywałaby morale drużyny.
- Na pewno teraz trzeba uważać jeszcze bardziej, bo wchodzimy na terytorium koboldów. Na teren który znają od podszewki, i miały lata na umocnienie się tutaj.
- Pech mój mnichu, wykorzystujemy teraz cały pech żeby mieć szczęście kiedy to naprawdę będzie potrzebne. - Powiedziała Zaza jakby była to jawna oczywistość.
- Porównując z to, z kim do tej pory ruszałem w przedniej straży, a obecną sytuację, to do mnie fortuna już się uśmiechnęła. Chwała Kossuthowi! - mnich uśmiechnął się do wojowniczki.
- Mogę wiedzieć, czym zasłużyłem sobie na tą uszczypliwą uwagę odnośnie przedniej straży? - odezwał się do Anathema Zoren, dotąd zajęty przeglądaniem swojego ekwipunku i objuczaniem się wypchanym alchemikaliami plecakiem.
- Urodą Zorenie! - mnich uśmiechnął się do przyjaciela. - Niewątpliwie urodą, zwłaszcza po tym co zwykłeś ostatnio pijać.
- Hm, czyli wpływ mutagenu uwzględnia także zmiany natury fizjonomicznej? Muszę pamiętać o lusterku przy następnym użyciu. - zastanowił się alchemik.

Kiedy się zbierali Tanis przygotował ‘boskie latarnie’, zmówił modlitwę i jego sztylet zabłysnął światłem. Potem to samo zrobił czterema kamyczkami które rozdał po swoich towarzyszach mówiąc że w razie czego mogą wyjąć z kieszeni i rzucić oświetlając jakieś miejsce. Zaza nie wiedziała czy Morn jak reszta umiała widzieć w ciemnościach ale w tej chwili sama nie widziała sytuacji w której mogło im się to przydać. Niemniej na wszelki wypadek wzięła kamyczek i schowała go w sakiewkę.

Ruszyli, szli w szeregu najpierw, Anathem, parę kroków zanim Zaza, następnie Zoren a zanim Tanis, zamykającym pochód był Morn. Szli cicho, bardziej skradając się, niż rzeczywiście poruszając się w odpowiednim tempie. Wszystko przez obawę przed kolejnym niespodziewanym atakiem, ale tym razem ze strony czegoś bardziej bojowego niż dziko żyjące olbrzymie szczury.
 
Obca jest offline  
Stary 24-10-2018, 19:41   #179
 
Cedryk's Avatar
 
Reputacja: 1 Cedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputację
Zejście ze względu na kamienie, gruz i nachylenie było nawet trudniejsze od zejścia po drabince linowej. Chociaż przypominało schody jednak nie były to schody tylko zbocze pokryte gruzami zewnętrznych murów cytadeli, który czas zmieni w niezwykle trudne zejście. Boleśnie przekonali się o tym się Anthem i Zaza. Gruz umykający spod stopy barbarzyńskiej półorczycy, posłał ją jak żywy pocisk, w dół po zboczu. Po drodze podcięła mnicha, razem spadli w dół, trocząc się po stromym zboczu obok „schodów”w lawince odłamków. Mnich znieruchomiał nieprzytomny na samym dole. Zaza podniosła się w pobliżu widać było już “Bezsłoneczną Cytadelę”. „Schody” prowadziły na mały dziedziniec, najwyraźniej czubek tego co kiedyś było blankami. Zapadnięta cytadela zagłębiła się tak daleko w ziemi, iż blanki znajdują się teraz na równym poziomie z dnem otaczającego wąwozu. Podłoga rozciągająca się na północ oraz południe składała się z warstw zdradzieckich, strzaskanych murów, sięgających do nieodgadnionej głębokości. Na zachodzie majaczyła konstrukcja będąca „Bezsłoneczną cytadelą”. Wejściem zaś do niej była stara wieża.

W tym czasie Tanis i Zoren powoli schodzili po zdradliwych „schodach”. Minęli kolejne dwa „podesty”, gdy na skraju widzenia w magicznym świetle z mroku wynurzył się czubek fortecy. Podziemna cytadela choć robiła wrażenie, niewątpliwie była zapomniana od setek lat. Nieoświetlone okna, popękane blanki i pochylone wieże dobitnie o tym świadczą. Od dołu czuć było lekki wietrzyk, cieplejszy od otoczenia, niosący delikatna woń zgnilizny i kurzu.
 
__________________
Choć kroczę doliną Śmierci, Zła się nie ulęknę.
Ktokolwiek walczy z potworami, powinien uważać, by sam nie stał się potworem.
gg 643974
Cedryk vel Dumaeg czasami z dopiskiem 1975
Cedryk jest offline  
Stary 25-10-2018, 17:13   #180
 
Obca's Avatar
 
Reputacja: 1 Obca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputację
Zaza podniosła się otrząsając się z resztek gruzu który towarzyszył jej i mnichowi w drodze na dół. Rozejrzała się widząc resztę schodzącą na dół trochę jej ulżyło, ale kiedy poszukała wzrokiem Anathema krew stanęła jej w żyłach. “Och nie!”



- Anathemenie! - Krzyknęła do nieprzytomnego mnicha, myśląc że przejażdżka która im przez swoją nieostrożność zafundowała właśnie go zabiła.
- Tanisie, chodź szybko! - Ponagliła towarzysza który mógł tu naprawdę pomóc, a sama obróciła diablę na plecy sprawdzając czy jeszcze dycha.
-
Anathemenie! Anathemenie słyszysz mnie?! - Próbowała ocucić mnicha, ale bojąc się ze zrobi mu większą krzywdę niż upadek, ograniczyła się głośniejszego mówienia.
 
Obca jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 04:37.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172