Robin, która wczoraj wieczorem została zaczepiona przez Rudolfa przełamała wreszcie tremę i zapytała Wolfganga:
- Wolfgang, wiesz skąd garnizon bierze strzały? A może mógłbyś zapytać ojca...
Bednarz wspomniał jeszcze o myśliwym, ale na wędrówkę do Weilerbergu nie bardzo miała czas, a poza tym mogłoby to zostać odczytane jako próba ucieczki. Może była nieśmiała, ale nie głupia, wolała nie ryzykować.
Postanowiła się za to wyspać i ładnie ubrać do sądu. Nie za ładnie oczywiście, ale by nie wyglądać na kogoś, kto z nudów morduje bogom ducha winnych spacerowiczów. Więc także bez broni. Ale żeby dzień nie był zupełnie zmarnowany, wcześniej porozkładała wnyki. Oczywiście, w dozwolonych miejscach i tak, by tylko drobna zwierzyna mogła się w nie złapać, a nie sędzia, na ten przykład.