Rozmowa z Kirkrimem
-
Cóż… Przynajmniej nasze przypuszczenia co do powiązania kryształów okazały się słuszne. Dziękujemy Kirkrimie - Shee’ra skłoniła lekko głowę. -
Wolałabym jednak wiedzieć czym może nas to przymierze zaskoczyć. - dodała cicho.
Bez względu na zalety, związane z "posiadaniem" kryształu Ivor daleki był od zachwytu. Konieczność przebywania z Sheerą i Xhapionem raczej nie rekompensowała plusów... Poza tym pozostawało jeszcze wiele niewiadomych.
-
Ja również dziękuję - powiedział. -
Chociaż szkoda, że stale więcej nie wiemy, niż wiemy.
Kirkrim skinął głową.
–
Nie wy jedni chcielibyście znać odpowiedzi. Jednak muszę przyznać z pokorą, że samodzielne tego dokonanie pozostaje poza moim zasięgiem – rzekł z mieszanką niezadowolenia oraz uczucia porażki. – Musielibyście znaleźć kogoś dysponującego większą wiedzą aniżeli moja. Co się natomiast tyczy Zikrika i jego poszukiwań to najwcześniej będzie można rzec coś dopiero rano, chociaż wątpię, by coś znalazł.
-
W takim razie pozostaje nam trochę odpocząć i przygotować się do wyprawy? - spytała Shee’ra.
-
To chyba najlepsze wyjście. Jutro musimy być wypoczęci i w pełni sił - przytanął Ivor.
–
Tak, powinniście udać się na spoczynek – rzekł Kirkrim, po czym spojrzał na dwójkę strażników, a ci żwawym krokiem zbliżyli się. Wydał im w koboldzim szybkie rozkazy, wśród których padło imię Torina oraz Xoro. Wartownicy przyjęli je do wiadomości i rozstąpili się, tworząc przejście dla awanturników.
–
Oni was odprowadzą do Xoro, który powinien już wrócić, a on wskaże wam miejsce na spoczynek. Bądźcie gotowi o świcie.
Wódz skończył, a koboldzi wojownicy chrząknęli dając jasny znak, że mają ruszać.
-
Dziękujemy. - Ivor skinął głową. -
Zobaczymy się rankiem - dodał, po czym ruszył za koboldami.
Xhapion ukłonił się przed starym koboldem. Nie chciał okazać niepokoju, który odbijał się na jego twarzy. Kiedy już przemierzali jaskinie w towarzystwie strażników zagaił cichym głosem:
-
Myślicie, że Torin będzie w dobrym humorze, że tak go zostawiliśmy?
-
Nie mam już dzisiaj siły na humory Torina - uśmiechnęła się blado druidka. -
W najgorszym razie zatkam woskiem uszy - zażartowała słabo.
-
Poprosimy o inna kwaterę - powiedział cicho Ivor. -
Chyba mają tu parę pokojów gościnnych.
-
Bardziej mnie martwi, że mógł mieć rację - dodał konspiracyjnym szeptem czarodziej. -
Zwróciliście uwagę na te runy?
-
Niezbyt się na tym znam - przyznał Ivor. -
Możesz sprecyzować, o co ci chodzi? Jak już znajdziemy się na miejscu - dodał. Nie wierzył, że nie posłano z nimi kobolda, który rozumiałby wspólny.
Xhapion kiwnął głową na zgodę, ale wolałby rozmawiać o tym przy koboldach niż krasnoludzie i jego paranojach
-
Tak, ja także zauważyłam coś zastanawiającego - przypomniała sobie Shee’ra.