Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - DnD > Archiwum sesji z działu DnD
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu DnD Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie DnD (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 03-10-2018, 12:27   #131
 
Cedryk's Avatar
 
Reputacja: 1 Cedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputację
Torin nieufnie podążał z koboldami cały czas z dłonią na toporze. Topór ten łączył go z wiarą i tradycją krasnoludzką dodając pewności i siły kapłanowi. Był oburzony traktowaniem czarodzieja i ich wysłanników wioski.
W końcu dotarli do siedziby plemienia. Poprowadzono ich do wodza. Spotkanie niemal upewniło Torina, iż napaści były dziełem niewielkiej grupki odszczepieńców od plemienia walczących z wodzem. Nie wyzbył się jednak wszystkich obaw i cały czas był czujny.

Odprowadzony na kwaterę postanowił dalej zbijać z pantałyku przewodnika.
Thorin uśmiechnął się promiennie.
- Niewiele, potrzeba mi tylko dostępu do kuźni. Jeśli jednak takiej nie posiadacie to wystarczy mi i to ognisko. Sądząc zaś po jakości broni bandytów, którzy nas napadli, kuźni nie posiadacie, a przynajmniej zbrojmistrza potrafiącego wykonywać lepszy oręż.
Kobold spojrzał na niego zaskoczony.
– Kuźnia? A na co wam kuźnia? I to jeszcze teraz, nie lepiej się wyspać?
- Praca w kuźni zawsze poprawia humor, godzinka kuciem młotem przed snem dobrze robi na kondycję. Godzina z rana i mogę się mierzyć z całym światem.
- odparł ze swadą.
Xoro dalej patrzył się na krasnoluda dziwnie. Wreszcie pokręcił głową.
– Tak, czy inaczej nie dzisiaj. Nasi współplemieńcy i tak mają pazury pełne roboty przy przygotowaniach jutrzejszej wyprawy. Wy również macie być gotowi o świcie – rzekł, po czym udał się do wyjścia, odsłonił zasłonę i już miał wyjść, lecz zatrzymał się i przez chwilę wpatrywał się w jakiś punkt na zewnątrz. W końcu westchnął i obrócił pysk w kierunku krasnoluda.
– Przyjdę po ciebie nim będziecie wyruszać. Zobaczysz naszą kuźnię, skoro tak ci na tym zależy. Oby Kirkrim się wobec was nie mylił – ostatnie słowa kobolda oraz chłodny ton w jakim je wypowiedział zdradzały jawne uprzedzenia. Czym, by to nie miało skutkować Torin został sam.

Torin wzruszył ramionami z plecak wyjął potrzebne narzędzia. Wiedział, iż może spokojnie poświęcić godzinę na pracę miał całą noc na sen.
Wiedział już jaką kolejna broń będzie poświęcona Moradinowi. Postanowił wykonać korbacza o pięciu bijakach w kształcie kowadła i młota symbolu Moradina. Pięciu bo ta liczba była ulubiona przez Moradina. Po chwili ku już rozgrzane metal, skręcał i ponownie kuł. Wiedział, iż będzie musiał powtarzać tą operację wielokrotnie, nim jakość będzie mistrzowska, jedyna godna by poświecić ją Moradinowi. Tak zapełniał czas w oczekiwaniu na towarzyszy.
 
__________________
Choć kroczę doliną Śmierci, Zła się nie ulęknę.
Ktokolwiek walczy z potworami, powinien uważać, by sam nie stał się potworem.
gg 643974
Cedryk vel Dumaeg czasami z dopiskiem 1975
Cedryk jest offline  
Stary 03-10-2018, 22:13   #132
 
Zormar's Avatar
 
Reputacja: 1 Zormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputację
oda z bukłaka zmyła część krwi, lecz z ran wypływało jej coraz więcej. W poszarpanych mięśniach, ścięgnach i skórze było jednak coś dziwnego. Nie chodziło tyle o samą ich formę, głębokość, czy wygląd, a raczej o umiejscowienie. Ślady po zębach bowiem rozkładały się symetrycznie wzdłuż ramienia, nie w poprzek, jak to ma miejsce, gdy instynktownie wyciąga się rękę zasłaniając przed zębami. Jakby tego było mało dłoń dziewczyny była ubrudzona czymś zielonym. Czymkolwiek to było Helena nie miała czasu, by marnować go na zastanawianie się. Astine bowiem już zaczynała lekko blednąć. Kapłanka przyzwała imię swego boga, który odpowiedział na wezwanie oddanej służebnicy i przelał w nią cząstkę swojej potęgi. Moc popłynęła przez dłonie Heleny, by zaraz przeskoczyć na ramię tropicielki i zacząć składać jej ramię. Ścięgna zrastały się, a mięśnie wracały na miejsce. Po chwili miejsca ran zastąpiły blizny otoczone zasychającymi strużkami krwi. Kapłanka raz jeszcze sprawdziła, czy dziewczyna nie ma jakichś innych ran, po czym zbliżyła się do Elely, która zaczęła wiązać wilka.

Z Astine wszystko dobrze? – zapytała niziołka zerkając na leżącą dziewczynę nie przerywając wiązania. Zgrabnym ruchem skończyła węzeł i tym samym spętała zwierzęciu przednie łapy.
Musisz coś zobaczyćElely poprosiła gestem, by Helena zbliżyła się. Następnie łowczyni ostrożnie podniosła tylną łapę wilka, która była nienaturalnie wygięta, być może nawet złamana. – Nie wiem jak się tego nabawił, ale wataha musiała go porzucić. Spójrz na jego sierść. Brudna, nierówna, miejscami łysieje. Mięśnie słabe, widać, że długo głodował, wystają mu żebra. I tak musiał mieć sporo szczęścia, że…
Nie dokończyła, bowiem jej wzrok przyciągnęła zielona plama na podbrzuszu. Dotknęła jej i ostrożnie przejechała palcami. Odrobina papki przywarła do jej palców, którymi w zastanowieniu roztarła ową substancję.
Znalazłam coś podobnego w okolicach pyska, ale było zmieszane z krwią – rzekła, po czym zbliżyła palce i powąchała. Niepewnie dotknęła językiem, po czym nagle zaczęła pluć i wycierać rękę o trawę.
– *Tfu* Sheelo broń *Tfu* Belladonna! – niziołka widząc minę skołowaną Helenę dodała prędko. – Wilcza Jagoda! *Tfu*


irkrim skinął im głową, podszedł do stolika z kryształami, przy którym grzebał chwilę. Wreszcie powrócił, a w swych dłoniach, czy może raczej nad nimi, miał czerwony, przycięty kryształ od dołu zaopatrzony w coś pokroju stojaka, tylko, że miast posiadać nogi lewitował. Ów element był czarnej barwy, z kształtu zaś przypominał trochę skamieniałe skrzydła. Niemniej najbardziej zajmującym elementem był znak, symbol, czy też runa wyryta w krysztale w kształcie okręgu z ośmioma promieniami. Czyżby gwiazda? Czarownik umieścił ów przedmiot w centrum kręgu przywoływania, po czym zwrócił się do przybyszów:
Stańcie proszę w tych pomniejszych okręgach. Jeżeli będziecie stali kawałek od siebie wówczas określenie natury splotu powinno być łatwiejsze. Do tego zaklęcia wplecione w krąg powinny w razie czego go stabilizować – mówił wskazując im miejsca, które mieli zająć. Gdy wszyscy byli gotowi Kirkrim rozpoczął poznanie.


oboldzi czarownik Stanął nad kryształem i kilkoma gestami sprawił, że tamten uniósł się wyżej ponad posadzkę. Zawisł nad głowami awanturników. Atmosfera w komnacie poczęła gęstnieć od narastającego napięcia oraz magicznej energii. Przybysze przełknęli ślinę, gdy gospodarz począł skandować inwokację. Nie różniła się ona wielce od tej, której sami używali podczas podobnych czarów, lecz tutaj było coś więcej. Ujrzeli jak z uniesionych rąk kobolda unosi się energia i wpływa do kryształu. Runa na jego powierzchni zaczęła jaśnieć, a sam klejnot emanować delikatnym wewnętrznym blaskiem niby ogniem. Wtem rozeszła się od niego fala mocy, której przejście wywołało nieprzyjemne ciarki, a powietrze napełniło elektrycznością. Gdy otworzyli oczy ujrzeli delikatne smugi wydobywające się z kryształów na ich dłoniach. Nie mieli czasu się im przyglądać, gdyż Krikrim dalej skandował. Przez pomieszczenie przetoczyła się kolejna fala, i kolejna, i jeszcze jedna. Z każdą kolejną łączące ich magiczne więzy poczęły się urzeczywistniać, nabierać kształtów, kolorów oraz intensywności, aż wreszcie zdawało się, że można ich dotknąć. Byli tak skupieni na swoich własnych rękach, że dopiero po chwili zdali sobie sprawę, że owych snów jest tak wiele, iż wypełniają większość pomieszczenia. Czarownik wreszcie skończył zaklęcie i z wielkimi oczami wpatrywał się w kłębowisko wokół siebie.

Mysatiio…Krikrim był pod wielkim wrażeniem tego, co miał przed oczyma. Do rzeczywistości pomogły mu wrócić zaniepokojone głosy awanturników. Ten szybko skupił się i począł analizować smugi. Ostrożnie manewrował pomiędzy nimi, przyglądał się strukturom, zapamiętywał barwy i szczegóły.
Niezwykłe, widzicie te wyblakłe wiązania? – kobold wskazał na kilka najbliższych smug o szarawych odcieniach. – Wydaje mi się, że te składowe nie są jeszcze aktywne. Być może potrzebują czasu by się przebudzić, bądź aktywatora. Np. słowa klucza. Czegoś tego rodzaju.
Badał je jeszcze dłuższą chwilę, po czym wrócił do koncentratora, który zdawał się tracić moc, być może zaklęcie zaczynało się kończyć.
Jest to bez wątpienia dzieło magii kapłańskiej, albo druidycznej, ale znalazłem poszlak, które wskazują na to, że przy tworzeniu tych kryształów została wykorzystana Sztuka – kolejno wskazywał na szerokie pasma, by na koniec pokazać smugi bliższe splecionym linom.

Niestety nie potrafię rozpoznać konkretnych zaklęć, które wykorzystano. Jest ich zbyt wiele, są zbyt stare, albo połączone w sposób w nieznany. Mimo to udało mi się ustalić, z dość dużą dozą pewności, jakie dziedziny magii są obecną. Kolejno: Odczucanie, transmutacja oraz wywołanie. To je reprezentują główne pasma, ale kilka pomniejszych odpowiada nekromancji, poznaniu oraz przywołaniu. Niemniej, najciekawsze jest to, że dostrzegam ślady wykorzystania procesów metamagicznych, co bez wątpienia dowodzi wykorzystania bardzo potężnej magii. Więcej nie jestem w stanie powiedzieć… Z wyjątkiem czegoś, co wam się chyba nie spodobaKirkrim przerwał na chwilę, by mogli przetrawić to co, im właśnie oznajmił. Wreszcie kontynuował. – Sposób ułożenia konkretnych rodzajów splotu wskazuje na to, że rzeczywiście jesteście ze sobą związani. Nie jestem w stanie powiedzieć do końca w jakim charakterze. Znaczne oddalenie się może poskutkować zerwaniem tej więzi i zniszczeniem kryształów, lecz istnieje szansa, że pociągnie to również za sobą jakieś konsekwencje. Być może nawet śmierć. Widzicie tę srebrną nić oplatającą wasze dłonie z kryształami?

iedy o tym wspomniał rzeczywiście coś takiego dostrzegli. Cieniutką nić utkaną niby z księżycowego światła, która lśniła srebrnym blaskiem. Oplatała nadgarstek, aż wreszcie wchodziła w kryształ, a niego wychodził sznur spleciony z trzech nici, który biegł do pozostałych klejnotów.
Z tego co mi wiadomo kiedy podróżuje się na plan astralny ciągnie się za sobą podobną nić. Więź swojej duchowej istoty z cielesną formą. Najpewniej dlatego czułeś, że twoja istota jest ciągnięta w stronę pozostałej dwójki – rzekł, do Xhapiona, po czym zwrócił się do Shee’ry. – Jednocześnie najpewniej właśnie dlatego wasze zaklęcia stały się potężniejsze. Skumulowana moc. Trzy były połączone w jeden.
W chwili, gdy wypowiedział te słowa rzucone przez niego zaklęcie straciło swą moc, a łączące ich sploty zniknęły zniknęła. Przynajmniej dla oczu.


łot rytmicznie uderzał o rozgrzany metal, a ten desperacko starał się stawiać opór, daremnie. Siła krasnoludzkich razów była wystarczająca, by kształtować niechętny materiał. Charakterystyczny, wibrujący dźwięk rozchodził się raz po raz. Dźwięczał w krasnoludzkich uszach niby pieśń, bądź kołysanka. Wtem zakradł się do niej fałsz, zła nuta. Wprawne Torińskie oko dostrzegło w czym rzecz. Zanieczyszczenie. Niestety koboldzie ognisko nie było porządnym piecem kowalskim, a do prawdziwej huty nie było co porównywać. Obcęgi poszły w ruch, a kawał żelaza zaczął nabierać z wolna kolorów lizany ognistymi językami. Trwało to trochę, aż wreszcie można było uznać, że wystarczy. Wyciągając rozżarzony metal wychwycił ruch po przeciwnej stronie pomieszczenia. Niechętnie odłożył swe narzędzia i sięgnął po topór. Ujmując pewnie rękojeść w dłoń stanął nad poruszającym się chaotycznie kawałkiem materiału, który przy okazji popiskiwał żałośnie.

 
Zormar jest offline  
Stary 08-10-2018, 20:50   #133
 
Sayane's Avatar
 
Reputacja: 1 Sayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputację
Helena niepewnie spojrzała na niziołkę. Nie specjalizowała się w zielarstwie; o właściwościach roślin miała dość nikłe pojęcie, ale mimo to szybko zorientowała się, że chodzi o truciznę. Nawet dziecko wiedziało, że wilczych jagód się nie je. Ale Astine i wilk byli nią wysmarowani... Czy kobieta próbowała tego użyć jako leku? Chyba nie bardzo jej wyszło... Dla pewności Helena przyzwała raz jeszcze boską moc próbując sprawdzić, czy organizm najemniczki jest zatruty, czy po prostu osłabła ze zmęczenia i z upływu krwi, oraz by wzmocnić jej siły witalne.
- Jak myślisz, po co to zrobiła? - niepewnie spytała Elely, mając na myśli zarówno zielone mazidło, jak i przytachanie do obozowiska żywego wilka. Zerknęła na koboldy, które z zainteresowaniem przyglądały się zabiegom kobiet. Gdyby któryś z nich mówił w powszechnym języku wspólne przebywanie byłoby zapewne mniej krępujące. Choć z drugiej strony niekoniecznie miałby do powiedzenia rzeczy, które chciałyby usłyszeć...

wykrycie trucizny
przewodnictwo [+1 do rzutu obronnego]


 
Sayane jest offline  
Stary 09-10-2018, 08:28   #134
 
Cedryk's Avatar
 
Reputacja: 1 Cedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputację
Torin z toporem w dłoni przemówił w smoczym.
- Wyłaź po dobroci to nic ci nie zrobię
Cokolwiek wierciło się pod materiałem najwyraźniej spanikowało, gdyż zaczęło szamotać się jeszcze bardziej, a popiskiwanie przybrało jeszcze żałośniejszą postać.
Torin gotowy na wszystko ostrożnie odrzucił materiał.
W chwili, gdy tylko za niego chwycił, skryta pod nim istota zamarła w bezruchu. Brodacz ostrożnie unosił w górę kawałek pomiętego płótna. Zobaczył wówczas, że wczepiona i zaplątana w jego nicie jest mała istotka o gadziej łusce koloru rdzy. Koboldziątko wbiło w krasnoluda swe czarne ślepia, w których królował strach. Młody gad szarpnął się raz i drugi, zapewne z chęcią ucieczki, lecz zakończyło się to fiaskiem.

Torin nigdy by nie skrzywdzi dziecka. Zawsze udawało mu się powstrzymać towarzyszy przed zamordowaniem nie walczących kobiety i dzieci. Nie uśmiechał się, bo kiedyś od pewnego druida słyszał, iż psy na uśmiech reagują ucieczką lub walką. Nie wiedział jak to jest u koboldów. Odłożył broń i spokojnym głosem przemawiał w smoczym.
- Spokojnie, zaraz cię z tego uwolnię. Nieładnie jest podsłuchiwać. Chciałeś popatrzeć mogłeś poprosić.
Torin delikatnie odplątywał koboldziątko. Torin jak chciał potrafi być delikatny i precyzyjny.

Widząc zbliżającą się rękę koboldziątko zapiszczało i zwinęło się w kłębek. Tymczasem grube krasnoludzkie palce usiłowały oswobodzić zaplątane członki. Szło mu to dość opornie, a ręka trzymająca płótno zaczynała z wolna tracić siły. Wreszcie jednak udało się i istotyka była wolna. Z pełnymi strachu oczyma przyglądała się ona poczynaniom brodacza, czasami zasłaniając się wolną ręką. Niemniej nic się jej nie stało, to też poczęła się uspokajać, a przynajmniej nie przeszkadzała swemu wybawcy. W chwili, kiedy została oswobodzona szybciutko opadła na wyłożone skórami klepisko i czmychnęła za zasłonę skrywającą wejście. Jednak już po chwili zza tamtej wyłonił się powoli jej łepek, jakoby sprawdzając, czy wielkolud jej nie goni. Czarne ślepia zawiesiła na Torinie, zupełnie jakby czegoś wyczekując, bądź nie wiedząc co uczynić.

Torin uśmiechnął się łagodnie, lecz uśmiech skrywała broda.
- Odwagi ci nie brak. Chciałeś zobaczyć co robią obcy. Brawo. Jestem Torin kowal i kapłan. Wejdź będzie ci łatwiej obserwować moją pracę. A tobie jak na imię? Jesteś chłopcem czy dziewczynką? - kapłan spokojnie przemawiał w smoczym do wystraszonego dziecka.
Dziecko w pierwszej chwili się cofnęło, lecz słysząc słowa rozwarło lekko pyszczek i z wielkimi oczami popatrzyło na krasnoluda.
– To-ri? – piskliwym głosikiem spróbowało powtórzyć imię krasnoluda. – To-ri! To-ri!
Koboldziątko postąpiło parę kroków na przód, tak, że stało teraz w samym przejściu z zasłoną zaraz za plecami. Pazurkiem od lewej ręki wskazało na na siebie.
– Xia! – rzekło, a następnie zaraz dodało z teatralną dumą unosząc przy tym rączki. – Xia *Góra*
- Jesteś dziewczynką, Xia *Góro*? Chcesz popatrzeć jak pracuję. Może też coś dla ciebie na pamiątkę wykuję. Chciałabyś? - Torin przemawiał dalej spokojnie w smoczym i powoli podszedł do paleniska i swoich narzędzi.
Koboldziątko z entuzjazmem twierdząco pokiwało głową, lecz trudno było rzec, na które pytania odpowiada, czy może też na wszystkie na raz. Z zainteresowaniem przyglądało się ruchom krasnoluda, wodziła za nim wzrokiem, przy jednoczesnym ostrożnym zbliżaniu się.
Torin uśmiechnął się.
- Usiądź sobie wygodnie, to trochę potrwa. Xio, co taka odważna dziewczynka chciała bym jej wykuł.
Torin starannie wybrał kawałek metalu wiedział, iż wiele czasu nie może poświęcić. więc miał zamiar wykonać tylko zwyczajny przedmiot.
Dziewczynka popatrzyła na trzymany przez krasnoluda kawałek metalu, a następnie na jego samego. Przeskakiwała wzrokiem od jego do drugiego zapewne nie mogąc się zdecydować. Wreszcie podskoczyła w miejscu i zasyczała coś niezrozumiale. Dostrzegając minę Torina powtórzyła, tylko, że głośniej:
– Denna Msatatai!
Torin pokręciło głową.
- Przykro mi maleńka nie wiem co to jest. Zrobię ci ładny nóż. - kapłan wiedział, że smoczy nieco różni się od smoczego i tych słów nie znał.
Xia posmutniała, ale zaraz się ożywiła. Podbiegła do brodacza, ale zatrzymała się tuż obok jego nogi. Gdy ten na nią spojrzał z góry dziewczynka zlękła się, lecz gestem pokazała, by poszedł za nią. Nawet pociągnęła za nogawkę. Puściła jednak szybko i czmychnęła do zasłony, po czym znów pokazała, by iść za nią.
Torin powoli podniósł topór i wsadził w specjalny pierścień przy pasie.
- Chcesz mi pokazać co to jest Denna Msatatai? Prowadź Xio.

Koboldziątko wyprowadziło Torina przed chatę. Noc już zapadła i jedynie gwiazdy, księżyc oraz czerwonawe ognie koboldzich, magicznych lamp oświetlały okolicę. Wokoło dało się słyszeć resztki zgiełku, który panowal podczas ich przybycia. Owe odgłosy dochodziły zaś z północnej części osady, okolic jaskini, więc zapewne były nimi przygotowania do wyprawy. Tak, czy inaczej dziewczynka machając łapkami przyciągnęła uwagę wielkoluda, po czym wskazała na gwiazdy
– Nenne Msatatai! – rzekła pokazując, po czym dodała przy jednoczesnym geście, który prawdopodobnie oznaczał “duże”. – Denne Msatatai duz Nenne Msatatai!

Torin podrapał się w brodę.
- Z pewnością stawiasz przede mną trudne zadanie Xio. Domyślam się, że chcesz dużą gwiazdkę na podobieństwo gwiazd na niebie. Spróbuję dać ci ją.
Potem uśmiechnął się. Wiedział co zrobi, wykuje dużą broszkę do płaszcza, która będzie pochewką dla małego nożyka. Wiedział jak to zrobić, podobne brosze z nożami, lecz w kształcie symbolu Moradina wykonywał już.
- Wracajmy Xio.
W namiocie rozgrzał żelazo i zaczął kuć broszę. Wkładał w to serce bo chciał sprawić dziecku radość. Ozdobił gwieździstą broszę stylizowaną górą. Z tyłu ukształtował pochewkę i zapięcie. Potem wykuł niewielki nożyk. Para buchnęła gdy hartował użyteczną ozdobę.
- Gwiazda i góra dla Xii “Góry”.

Dziewczynka zakryła uszy, kiedy tylko Torin zaczął kuć. Najwidoczniej nie był to dla niej za przyjemny dźwięk, to też szybko czmychnęła pod jakieś posłanie, ale nadal przyglądała się pracy krasnoluda, która niemal dosłownie paliła mu się w rękach. Dzielnie wytrzymała głośny proces, by wreszcie wyjść ze swej kryjówki i stanąć w oczekiwaniu przed brodaczem. Kiedy tylko zobaczyła broszę oczęta jej stały się wielkie niby monety, a jakby tego było mało zaczęła podskakiwać w miejscu i popiskiwać radośnie. Wtem nadstawiła ucha, jak gdyby coś usłyszała. Spojrzała raz jeszcze na brodacza.
– Xia iść msi.
Torin się uśmiechnął.
- Masz rację najwyższa pora byś poszła do domu spać, wracaj do mamy Xio. Krasnolud też musi wypocząć przed jutrzejszym dniem.
Torin powoli zaczął porządkować swoje przybory i przygotowywać się do snu.
Jednak przypatrywał się małej, bo zachowanie Xii było nieco dziwne, co robiła sama w nocy, chociaż akceptowalne dla ras potrafiących widzieć w nocy.
 
__________________
Choć kroczę doliną Śmierci, Zła się nie ulęknę.
Ktokolwiek walczy z potworami, powinien uważać, by sam nie stał się potworem.
gg 643974
Cedryk vel Dumaeg czasami z dopiskiem 1975
Cedryk jest offline  
Stary 11-10-2018, 20:51   #135
 
Noraku's Avatar
 
Reputacja: 1 Noraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputację
Rozmowa z Kirkrimem

- Cóż… Przynajmniej nasze przypuszczenia co do powiązania kryształów okazały się słuszne. Dziękujemy Kirkrimie - Shee’ra skłoniła lekko głowę. - Wolałabym jednak wiedzieć czym może nas to przymierze zaskoczyć. - dodała cicho.
Bez względu na zalety, związane z "posiadaniem" kryształu Ivor daleki był od zachwytu. Konieczność przebywania z Sheerą i Xhapionem raczej nie rekompensowała plusów... Poza tym pozostawało jeszcze wiele niewiadomych.
- Ja również dziękuję - powiedział. - Chociaż szkoda, że stale więcej nie wiemy, niż wiemy.
Kirkrim skinął głową.
Nie wy jedni chcielibyście znać odpowiedzi. Jednak muszę przyznać z pokorą, że samodzielne tego dokonanie pozostaje poza moim zasięgiem – rzekł z mieszanką niezadowolenia oraz uczucia porażki. – Musielibyście znaleźć kogoś dysponującego większą wiedzą aniżeli moja. Co się natomiast tyczy Zikrika i jego poszukiwań to najwcześniej będzie można rzec coś dopiero rano, chociaż wątpię, by coś znalazł.
- W takim razie pozostaje nam trochę odpocząć i przygotować się do wyprawy? - spytała Shee’ra.
- To chyba najlepsze wyjście. Jutro musimy być wypoczęci i w pełni sił - przytanął Ivor.
Tak, powinniście udać się na spoczynek – rzekł Kirkrim, po czym spojrzał na dwójkę strażników, a ci żwawym krokiem zbliżyli się. Wydał im w koboldzim szybkie rozkazy, wśród których padło imię Torina oraz Xoro. Wartownicy przyjęli je do wiadomości i rozstąpili się, tworząc przejście dla awanturników.
Oni was odprowadzą do Xoro, który powinien już wrócić, a on wskaże wam miejsce na spoczynek. Bądźcie gotowi o świcie.
Wódz skończył, a koboldzi wojownicy chrząknęli dając jasny znak, że mają ruszać.
- Dziękujemy. - Ivor skinął głową. - Zobaczymy się rankiem - dodał, po czym ruszył za koboldami.
Xhapion ukłonił się przed starym koboldem. Nie chciał okazać niepokoju, który odbijał się na jego twarzy. Kiedy już przemierzali jaskinie w towarzystwie strażników zagaił cichym głosem:
- Myślicie, że Torin będzie w dobrym humorze, że tak go zostawiliśmy?
- Nie mam już dzisiaj siły na humory Torina - uśmiechnęła się blado druidka. - W najgorszym razie zatkam woskiem uszy - zażartowała słabo.
- Poprosimy o inna kwaterę - powiedział cicho Ivor. - Chyba mają tu parę pokojów gościnnych.
- Bardziej mnie martwi, że mógł mieć rację - dodał konspiracyjnym szeptem czarodziej. - Zwróciliście uwagę na te runy?
- Niezbyt się na tym znam - przyznał Ivor. - Możesz sprecyzować, o co ci chodzi? Jak już znajdziemy się na miejscu - dodał. Nie wierzył, że nie posłano z nimi kobolda, który rozumiałby wspólny.
Xhapion kiwnął głową na zgodę, ale wolałby rozmawiać o tym przy koboldach niż krasnoludzie i jego paranojach
-Tak, ja także zauważyłam coś zastanawiającego - przypomniała sobie Shee’ra.
 
__________________
you will never walk alone
Noraku jest offline  
Stary 12-10-2018, 20:10   #136
 
Zormar's Avatar
 
Reputacja: 1 Zormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputację
apłanka czym prędzej wróciła do rannej Astine. Dziewczyna leżała spokojnie, tak jak ją zostawiła. Miała nadzieję, że nie zatruła się zielem, lecz nie mogła tego pozostawić ślepemu losowi. Czym prędzej wymówiła słowa czaru, wykonała odpowiednie gesty, a w odpowiedzi zstąpiła na nią boska. Korzystając z łaski Torma poczęła badać ciałko nieprzytomnej. Trzymała dłonie nad zabandażowaną ręką, następnie przeniosła je nad pierś, by kolejno jeszcze nad głowę oraz nogi. Obserwująca ją Elely oczekiwała pełna niepokoju, czy Helena coś znajdzie. Działanie mocy wreszcie się zakończyło, czemu towarzyszyło otworzenie przez kapłankę oczu, w których to wyłapać można było złotą iskrę Boskiej potęgi. Odetchnęła z ulgą. Astine nie trawiła trucizna. Elely również się uspokoiła.

iziołka zastanowiła się nad pytaniem Heleny. Raz jeszcze dokładniej obejrzała przyniesione zwierzę, spróbowała sprawdzić bicie serca oraz podniosła skórę na pysku, by zerknąć na zębiska. Następnie zbliżyła się do kapłanki, która kończyła odprawiać kolejne czary. Przykucnęła i objęła wzrokiem zabandażowane ramię Astine. Skupiła się zwłaszcza na dłoni, która poznaczona była zielonkawymi plamami.
Słyszałam kiedyś, że Belladonną można leczyć – rzekła niziołka, kiedy tylko Helena skończyła swe inkantacje. – Nie wiem, czy to prawda, ale poznałam kiedyś druida i zielarza jednocześnie. Pomógł mnie oraz naszym towarzyszem dojść do siebie po potyczce z ogrem.
Kobieta wzdrygnęła się na owo wspomnienie.
Tak, czy inaczej opatrywała nas głównie za pomocą ziół. Powiedział wówczas, że każda roślina może leczyć, ale i zabijać. Kwestia ilości. Może miał rację, nie wiem. Co się tyczy wilka…
Elely dłuższą chwilę wpatrywała się w leżące zwierzę, po czym przemówiła, lecz słowa wymawiała powoli, jak czyni się wówczas, gdy przez głowę przelatuje wiele myśli, bądź jest się głęboko pogrążonym we własnych wspomnieniach.
Wyczułaś więź Shee'ry i Nazira? To, że rozumieją się niemal bez słów? Instynktem? Słyszałam, że nie tylko druidom się to udaje. Niektórzy łowcy, myśliwi, czy ci, którzy żyją na pustkowiach również coś takiego potrafią. Tworzą więź ze zwierzęciem. Powiadają, że jest magiczna, tego nie wiem. Może właśnie coś takiego przytrafiło się Astine z tym wilkiem? Sama nie wiem. Na jej miejscu chyba dobiłabym go. Skróciła cierpienia.
Po tych słowach pochyliła się nad zwierzęciem i dokończyła wiązanie. Popatrzyła niepewnie, po czym odwróciła się do Heleny.
Mogłabyś sprawdzić, czy Astine go przypadkiem nie otruła?


obold idący na czele odwrócił głowę w ich stronę, zapewne zwabiony faktem wystąpienia rozmowy, bądź by po prostu upewnić się, że goście nadal za nim idą. Chociaż nie można było wykluczyć podejrzeń Ivora. Kirkrim pomimo bycia uprzejmym w żadnym razie nie wyglądał na głupca, czy kogoś, kto pozwala sobie na niedbalstwo, zwłaszcza w swym domu. Tak, czy inaczej prowadzeni byli samymi samymi korytarzami, którymi dotarli do komnaty z kręgiem. Podnoszący się strop dodawał otuchy, a wiatru odświeżał umysł. Dopiero po opuszczeniu tamtego miejsca zdali sobie sprawę jakie ciężkie oraz pełne swądu świec było tamtejsze powietrze, lecz to nie było tylko to. Częściowo odpowiedzialna za to była magia, czy też aury oraz ślady po intensywnym rzucaniu zaklęć.

reszcie powrócili do sali tronowej, gdzie na samym środku oczekiwał Xoro. Dolną krawędź swej szaty oraz kostur miał lekko ubłocone. Z jego postawy można było bez problemu wyczytać, iż jest on zarówno znudzony, jak i zniecierpliwiony. Gdy tylko was ujrzał zbliżył się, a prowadzący strażnik rzekł do niego kilka słów w koboldziej mowie, po czym spojrzał na swego towarzysza, który skinął mu głową. Gdy już to uczynił postąpił krok w tył, a pierwszy z nich skinął głową awanturnikom, by następnie również niejako uwolnić spod nadzoru czyniąc krok do tyłu.
Chodźcie za mną, zaprowadzę Was do waszego towarzysza – rzekł Xoro niezbyt uradowany faktem, że po raz kolejny przypadła mu rola posłańca i oprowadzacza zarazem.
Podążyli za nim, a Ivor kątem oka wyłapał jeszcze, jak strażnicy wymieniają z cicha ze sobą kilka słów, po czym znikają w tunelu.

yjście na zewnątrz zaowocowało zimnawą, ale rześką aurą, w której można było bez problemu wyczuć dum, czy wędzone mięso. Nad koboldzią wioską zapanowały ciemności. Gnieżdżący się wszędzie mrok słabo rozpraszało światło gwiazd oraz księżyca w kształcie sierpa. U wylotu jaskini oraz w kilku innych miejscach żarzyły się szkarłatne ognie oraz lampy. Bez wątpienia dzieło magii. Czekał już tutaj na nich Nazir, którego pilnowała szóstka wojowników. Xoro w krótkich słowach nakazał im zapewne, że mogą go zostawić, a Shee’ra z radością powitała swego towarzysza. Czarownik ponaglił ich, więc ruszyli naprzód krążąc pomiędzy zbitkami drewna i skór. Co i rusz natykali się na jaśniejący delikatną czerwienią symbol gwiazdy wymalowany na słupach, bądź ścianach niby złowróżbne oczyska śledzące każdy ich ruch. Gdzieniegdzie słychać było niewyraźne skrawki koboldziej mowy, bądź przeróżnego rodzaju inne hałasy.
Nie musicie się tym przejmowaćXoro zapewniał ich, kiedy to wystraszył ich głośny brzdęk, czy wręcz huk, metalu. – Trwają przygotowania przed jutrzejszą wyprawą.
Wchodzili coraz głębiej między zabudowania, aż w pewnej chwili usłyszeli jak, coś małego odbiega, jak gdyby spłoszone. Koboldzi czarownik popatrzył za tym czymś zaintrygowany, ale szybko dał sobie spokój. Podszedł natomiast do jednej z chat, chyba największej w okolicy, i odsłonił zakryte kotarą wejście.
Tutaj możecie się przespać.


ia ledwo co wyskoczyła z chaty, a na zewnątrz już posłyszał kroki. Były inne niż koboldzie, cięższe i bardziej mlaszczące. Nim dane mu było się chociażby pobieżnie nad tym zastanowić wejście zostało odsłonięte, a on rozpoznał ozdobiony onyksem kostur, którym podciągnięto materiał. W świetle ogniska najpierw dojrzał buty, a następnie swych towarzyszy garnących się do środka. Kiedy już wszyscy znaleźli się w środku kobold stanął w wejściu i wygłosił krótki monolog:
Macie tutaj mięso, w tym trochę surowego dla wilka, oraz napitek. W dwóch dzbanach jest czysta woda, a jednym wino z podziemnych grzybów. Wasza ekspedycja ma wyruszyć niedługo po świcie, a Wódz Krikrim będzie chciał się z wami zobaczyć jeszcze chwilę przed wymarszem. Macie być gotowi do podróży. Niech Mysatii ześle wam dobry sen – dodał na koniec, ale owo życzenie nie zabrzmiało zbyt szczerze. Xoro jednak najwidoczniej się tym nie przejmował, gdyż zaraz postąpił krok w tył i zasłonił wejście pozostawiając awanturników we własnym gronie i z własnymi przemyśleniami.

 
Zormar jest offline  
Stary 15-10-2018, 09:54   #137
 
Sayane's Avatar
 
Reputacja: 1 Sayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputację
Helena przez chwilę dumała nad słowami niziołki.
- Ma to jakiś sens... trochę jak z przyprawami... - stwierdziła w końcu i zabrała się za sprawdzanie czy i wilk nie jest zatruty - o ironio - wilczą jagodą. Wypuściła też w jego stronę delikatną strużkę mocy by nieco zaleczyć jego rany, na tyle by nie zdechł.
Co do więzi nie miała wyrobionego zdania, więc nie skomentowała. Czy takie coś może pojawić się w ciągu jednego popołudnia? Cóż, o to trzeba już pytać tropicielkę.

Kapłanka wylała z bukłaka na ręce trochę wody i spryskała twarz kobiety, po czym stanowczo poklepała po policzkach. Według jej wiedzy nie było medycznego powodu dla którego Astine miałaby być nieprzytomna. Oczywiście w czasue snu organizm regenerował się lepiej, ale Helena wolałaby wiedzieć co Astine planuje zrobić z ta kupą futra, którą przytachała do obozu. Związane koboldy, związany wilk... trochę za dużo tego dobrego.



 
Sayane jest offline  
Stary 18-10-2018, 12:26   #138
 
Felidae's Avatar
 
Reputacja: 1 Felidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputację
Shee'ra nie ukrywała swego zadowolenia, kiedy opuścili duszne i ciasne jaskinie. Rześkie powietrze dodało jej wigoru, mimo że najchętniej przytuliłaby ciało do któregoś z rozłożystych drzew.

Po tym jak w końcu dotarli do chaty i pożegnali Xora zajęła się karmieniem i pojeniem Nazira. Sama zjadła jedynie mały kawałek mięsa i łyknęła wody.
Potem, nie wdając się w żadne dyskusje powiedziała krótko, że idzie medytować.
Jutrzejszy dzień mógł wymagać od niej użycia czarów, a więc musiała wyciszyć organizm i targające nią trochę sprzeczne uczucia.
Uczucia dotyczące samych koboldów, którzy mimo dość przyjaznego przyjęcia zajmowali się przywoływaniem kreatur, które budziły w druidce niewytłumaczalny lęk.

Nie zamierzała odchodzić daleko. Usiadła tuż obok chaty, z dala od wejścia i spojrzała w gwiazdy.
Ich blask pięknie odcinał się od czerni nieba. Noc zapowiadała się chłodna, ale sucha.
Po zakończeniu medytacji miała zamiar przejrzeć jeszcze ekwipunek i przygotować go do wyprawy, a potem wykraść chociaż kilka godzin snu.
Nazir podszedł do Shee'ry i położył się tuż przy niej ogrzewając ją ciepłem swojego ciała.


Kobieta pogłaskała go po futrze, a potem wyrównała oddech, a z każdym z nich jej ciało rozluźniało się i uspakajało coraz bardziej. Umysł druidki rozpoczął wędrówkę w głąb duszy, aby najpierw odnaleźć wewnętrzne światło i na końcu zjednoczyć się z otaczającą naturą.
 
__________________
Podpis zwiał z miejsca zdarzenia - poszukiwania trwają!
Felidae jest offline  
Stary 18-10-2018, 14:50   #139
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Dowiedzieli się wiele... i nic zarazem. Ivor nie bardzo wiedział, co zrobić z tą niby-wiedzą. Nie miał pojęcia, jak wykorzystać to, co powiedział im koboldzi czarownik, nie miał również pojęcia, w jaki sposób połączyć i uzupełnić zdobyte fragmenty wiedzy, bo tylko w takim przypadku mógł pełni wykorzystać wątpliwej jakości dar, jakim był niewielki kryształ.
Rozważanie jednak wszystkich plusów i minusów trzeba było zostawić na później, gdy znajdą się z dala od wścibskich oczu i uszu koboldów... tudzież z dala od niektórych towarzyszy podróży. W tym momencie mógł zrobić tylko jedno - iść w ślady Shee'ry - zjeść coś, a potem iść spać. Jutro czekało ich wiele pracy i wiele trudów, a magiczna moc wymagała od swych użytkowników długich godzin spędzonych na odpoczynku.

Ivor spróbował odciąć się od wszechobecnego hałasu. Zamknął oczy i po chwili zasnął.
 
Kerm jest offline  
Stary 19-10-2018, 20:09   #140
 
Cedryk's Avatar
 
Reputacja: 1 Cedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputację
Torin uśmiechnął się do wchodzących.
- I jak spędziliście czas. Po waszych nietęgich minach widzę, iż przygnębiająco. Ja za to spędziłem miło czas. Czego chciał ten smutas wódz.
Po tych słowach zamyślił się. „Czy to nie dziwne, iż najodważniejsze i ciekawe świata są dzieci dziewczęta. Gdy bardziej dbać i myśleć o swoim potomstwie było by mniej konfliktów. Ciekawe czy Xia polubiła by Elie. Czego te dwie małe mogły by razem dokonać w przyszłości, gdyby dane im było poznać się.” Torin wspomniał inną dziewczynkę-nizołkę, którą poznała jako pierwszą w Ostoi.
 
__________________
Choć kroczę doliną Śmierci, Zła się nie ulęknę.
Ktokolwiek walczy z potworami, powinien uważać, by sam nie stał się potworem.
gg 643974
Cedryk vel Dumaeg czasami z dopiskiem 1975
Cedryk jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 00:14.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172