|
Alia zaczepiła Bonnie gdy ta zamiatała cały potrollowy bałagan.
- Ejże dziewczyno - Alia zagadała do wciąż wyższej od siebie niewiasty w sposób, który według samej wiedźmy był bardziej uprzejmy niż karczemna dziewka mogłaby zasłużyć. - Nie masz tendy żadnego wora solidnego, pudełka ili klatki, która zdałaby się na właściwa dla tych maluchów? - Wiedźma rzuciła za siebie okiem na plecak, który stwory zdążyły zafajdać ze strachu.
Zanim Shandri poszła zająć się sobą, dostrzegła Alię rozmawiającą z Bonnie.
- Kiedyś Durnan trzymał skrzynki na zapleczu. W nich by było dobrze zamknąć. Możesz to dla nas załatwić? - druidka uśmiechnęła się do kelnerki była już w lepszym humorze, umyta i przebrana.
Bonnie tylko kiwnęła głową i poszła na zaplecze.
|
- Dziewka nie spuszczała z nas oka odkąd żeśmy próg tu przekroczyli - Alia podzieliła się swoim spostrzeżeniem pod nieobecność służki.
Shandri popatrzyła na Bonnie, kiedy ta wróciła z workami.
- Masz do nas jakiś interes, że przez cały wieczór nas obserwujesz, zamiast zająć się pracą?
Druida założyła przedramiona na piersi i wnikliwie przyglądała się Bonnie, czekając na odpowiedź dziewczyny.
- Żadnego dobra pani - odpowiedziała Bonnie i roztargniona pospiesznie wróciła do obowiązków. Nie wyglądało to naturalnie.
|
- Ej, dalibyście jej sprzątać w spokoju! - gromko zawołał Hassan, wciąż z piwem przy kontuarze, widząc obie kobiety które dosyć napastliwie wsiadły na dziewczynę.
Leshana przyglądała się rozmowie nie planując brać w niej udziału. Sprawy sprzątaczki nie były jej sprawami.
Tendy Alia nie wnikała więcej w materię. Czuła, że sprzątaczka nie mówi im wszystkiego, jednak skoro złotousta Shandri nic tu nie wskórała to wiedźma nie zamierzała brnąć w bawełny obwijanie. Jeśli sama będzie zmuszona wyciągnąć od Bonnie informacje, zrobi to w bardziej badawczy i profesjonalny sposób: Nie istniało bowiem nic, co skryłoby się przed wiwisekcją.
Alia wzięła worki, przesypała do nich małe osrańce i wytrzepała plecak, na teraz będzie musiało wystarczyć.
- No to się dogadaliśmy! - zgodził się uśmiechnięty gnom, po czym spojrzał na resztę rozrzuconej drużyny i kiwnął do nich głową. - I piwo weźcie! - krzyknął do Hassana i Leshany. Nadszedł czas wysłuchać szczegóły misji.
- Kto i gdzie widział twojego przyjaciela ostatnio? - zapytał Hassan odstawiając kufel na stolik przy którym siedzieli Volo i gnom.
- Ja - przypomniał Volo. Negocjacje dobiegły końca, więc teraz był bardziej rzeczowy. - W “Smoku na rożnie”, w dokach. Pożegnaliśmy się pod szyldem i każdy poszedł w stoją stronę; on ulicą Filetową, ja Ślimakową.
|
- Kiedy? - powtórzył Hassan. Szukanie kogoś, kto zniknął kilka godzin temu miało więcej sensu, bo miejscowi powinni pamiętać. Szukanie nieznajomego sprzed miesiąca to właściwie kamień w wodę w takim mieście jak Waterdeep.
[tabelka="1"]- Dwie noce temu - mimo całej swej uprzejmości Volo się niecierpliwił, kiedy musiał się powtarzać.[tabelka]
Leshana oderwała się od kontuaru i rozsiadła się na najbliższym wolnym miejscu tak by widzieć dziurę. Niechętnie spoglądała na Volo i gnoma jako źródła kolejnych kłopotów, ale i niestety źródło gotówki.
Rad’ghanuz wyprostował nogi i oparł się na krześle przybierając bardziej wygodną pozycję, choć od czasu do czasu zerkał jeszcze na studnię z obawą czy tym razem nie wyjdzie z niej coś gorszego niż troll i żądlaki. Skinął głową w stronę Anura wyrażając zarówno zgodę, jak i uznanie dla jego umiejętności targowania się.
- Tak, od czegoś trzeba zacząć - przytaknął Hassanowi, po czym zwrócił się do Volo: - Jeżeli dobrze go znałeś to pewnie jest ci wiadomo gdzie i z kim najczęściej przebywał. A może skarżył się na coś zanim się rozeszliście?
Volo zmarszczył czoło. Dobrze się zastanowił, zanim odpowiedział.
- Skarżyć się nie skarżył. Jakiś czas temu przestał pracować w festhallu, to wiem na pewno. Skąd później brał monety, tego już nie wiem, ale nie mogło być to nic legalnego. Zawsze kiedy mu sugerowałem jakiś sposób, w który mógłby się ustatkować, robił się nerwowy. A kiedy sam, chwilę później, wpadł na identyczny pomysł, uważał go za świetny... ale nigdy nie zdołał żadnego realizować.
|
- Cóż...tracimy czas. Trzeba brać się za robotę - wojownik popatrzył na resztę awanturników, wypił resztę piwa i uśmiechnął się odstawiając dopity kufel.
Elfka westchnęła ciężko.
- Czyli jednak studnia? - Uśmiechnęła się do Hassana. - Ruszajmy się bo i tak pewnie będzie ciężko z tropem. Wojownik przytaknął uśmiechając się a jego postawa mówiła “A nie mówiłem?”. Wziął swoją glewię i plecak, gotując się do drogi.
Leshana obejrzała się na Volo.
- Opisz nam swego towarzysza. Jakieś charakterystyczne cechy wyglądu… strój?
Volo powtórzył opis Floona i dodał:
- Na jego widok niejednej zmiękłyby nogi i serce zaczęłoby szybciej bić!
|
- Chcecie popytać w tym "smoku z rożna"? - zaproponował oczywiste Anur. Fakt, że Volo umówił się z nimi tutaj, a nie tam, nie zwrócił jego uwagi. - Muszę dzisiaj coś załatwić u znajomego, więc tam bym was dogonił.
Alia, która załapała się na konkluzję wręczyła Anurowi wierzgający się worek.
- Po drodze zajdź do gospody która jadłem słynie i spienięż tętą dziczyznę, ufam iż nie dasz się w targach oszukać… - powiedziała wiedźma, bo i prawdą było, że jeśli ktoś w ich kompanii umiał kupczyć to był to gnom.
- Najpiej zacząć od festhallu - odparł Rad´ghanuz. - może ktoś ze współpracowników Floona będzie wiedział o jego nowym zajęciu.
- ...Oczywiście - Uśmiechnął się Gnom, niepewnie patrząc na worek małych koszmarów.
- Tylko nie wypuść...bo będziesz sam łapał - zaśmiał się Hassan i klepnął gnoma w plecy, wychodząc z karczmy i kierując się do studni
__________________ Our obstacles are severe, but they are known to us. |