Obóz - Do celu mamy jakieś cztery dni drogi. Ale ten czas może się zmienić, zważywszy na zniszczenia spowodowane wybuchem wulkanu. Cóż, zobaczymy jak to wyjdzie w praktyce. O, dobrze że pan wrócił, sierżancie - Roscoe dodał na widok wkraczającego Selkirka. - Roscoe, niedaleko w tamtym kierunku znalazłem zgaszone ognisko. Proszę poszukać śladów, czy chociażby dowiedzieć się kiedy obozowali tam ci podróżni. Jest co prawda ciemno, ale może jeszcze coś się da zdziałać. - Dobrze, już tam idę - odparł przewodnik - Niech pan spróbuje tej potrawy, pyszna. - Roscoe oddalił się.
Język sierżanta nie był przyzwyczajony do takich potraw i zaprotestował gdy wystawiono go na działanie takich ziół i przypraw. Selkirk poczuł się trochę dziwnie, ale prawdopodobnie było to tylko zmęczenie po całodziennej jeździe konnej.
W chwilę później do obozu wkroczyła Selina. Była umazana żywicą i wyraźnie w paskudnym nastroju.
__________________ Na linie tańczysz już podciętej z obu stron
Nad tłumem, uskrzydlony w chwale,
Gdy spadniesz - zginiesz i nie zabrzmi nigdy dzwon
Nad twoją gwiazdą, Sowizdrzale! |