Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 11-10-2018, 23:19   #146
Icarius
 
Icarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Icarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputację
Noc z dnia drugiego na trzeci warta
Borys siedząc w lesie na warcie podszedł w końcu do Wolfganga. Widać było w tym podejściu spowolnienie. Swego rodzaju wahanie. Gdy jednak Bogdanov się przełamał rzekł.
- Panie Wolfgang głupio było pytać o to wczoraj. Rannych opatrywałem, zabity był. Takie przypadkowe spotkanie na drodze. Teraz jednak chwila jest, niebezpiecznie może być. Muszę wiedzieć kogo pilnować szczególnie. Czy nie jesteście czasem bratem panny Sary?
- Jaki tam Panie. - powiedział żołnierz. - Mów mi po imieniu. Wolfgang Baderhoff, ten najbardziej wyluzowany z rodziny. - dodał mężczyzna wyciągając rękę. - Co brzmi dziwne mając do czynienia z aktywnym zawodowo żołnierzem. Sara to moja starsza siostra.
- Dobrze zatem dla mnie Wolfgang, że ciebie pierwszego poznaje. Sara i ja... Mówiąc po żołnierskie bliscy sobie jesteśmy i zaręczeni. Choć jeszcze z twoim ojcem nie rozmawiałem.
- To wszystko jeszcze przed Tobą… - zaśmiał się żołnierz. - Mój ojciec, po naszemu, ma kij w dupie, jak niemal każdy oficer w naszej kochanej armii. - dodał cicho jakby jego przodek mógł się czaić gdzieś w zaroślach. - Do spraw zaręczyn podchodzi raczej tradycyjnie czyli dla swojej ukochanej, jedynej córeczki, na której studia wydał ogrom oszczędności, chciałby księcia z bajki. - zastanowił się chwilę Baderhoff.
- Ja jednak jeszcze Ciebie nie znam i osądów wydawał nie będę. Jednak na wszelki wypadek gdyby moja siostra została z brzuchem i złamanym sercem wiedz, że…
- Znajdziesz mnie gdzie bym się nie ukrył. - dokończył za żołnierza Borys. - Co i ja bym uczynił będąc na twoim miejscu. - balsamista odpowiedział ze śmiechem. - Chce dla niej tego co najlepsze. Przyjechałem tu za nią zgodnie z obietnicą. Choć wiele innych kierunków było lepszych finansowo. Żaden jednak nie był tak bliski memu sercu jak ten. No - powiedział Borys sięgając do małej piersióweczki - generalnie nie pije ale za poznanie się. Wręczył Wolfgangowi alkohol do skosztowania.
- Dziękuję. - powiedział żołnierz i wypił nieco alkoholu. - Bardzo dobry rocznik. - powiedział i oddał naczynie. - Nie mam jednak w zwyczaju pić więcej na robocie. Możemy kontynuować wraz z opijaniem sukcesu kiedy złapiemy tych bydłokradów.
Borys pociągnął malutki łyczek zaraz po Wolfgangu.
- Oczywiście - schował za pazuchę piersiówkę - będę cię osłaniał. - powiedział klepiąc kuszę - Jakieś porady przed spotkaniem z twoim ojcem i matką. Jeszcze się im nie zapowiedziałem ale jutro zamierzam to zrobić. - kislevczyk zapytał o wskazówki.
- Matka wbrew pozorom jest kluczową postacią. - powiedział żołnierz.
- Tacy twardziele jak mój ojciec w przerażającej większości bardzo słuchają opinii swoich żon. On będzie mógł prężyć się i szukać u Ciebie czegoś podejrzanego jednak kiedy matka będzie miała dobre przeczucia powinno pójść dobrze. - wojownik się zastanowił. - Najbardziej z tego wszystkiego Ciebie mi szkoda. Moja siostra bywa bardzo zarozumiała i nie wiem czy długie nogi i bardzo symetryczna twarz to wynagrodzą. - zaśmiał się Wolfgang.
- Dziękuję za poradę. W zasadzie wręcz za strategię godną żołnierza. Skorzystam z pomocy z chęcią. Co do siostry twej. Każdy ma jakieś przywary. Ja i ona także. Jednak gdy znajdziemy bratnią duszę stajemy się dla niej lepsi. Miejmy nadzieję, że tak zostanie.
- Obym kiedyś i ja spotkał taką miłość chociaż póki co jedynie wojowanie i hulanie mi w głowie. - powiedział szczerze żołnierz. - Mój ojciec zawsze uważał, że marnowanie czasu na kości nigdzie mnie nie zaprowadzi i przez to gry wszelakie podobają mi się jeszcze bardziej. Długo zamierzasz w tych stronach siedzieć? Macie jakieś plany z Sarą?
- Na wszystko jest czas i miejsce Wolfgang. Stąd jest na zabawę i hulanki. Po czym przyjdzie i na sprawy sercowe. Zamierzam tu osiąść. Sara jest bardzo związana z rodziną. Nie chciała słyszeć o wyprowadzce. Mi natomiast pewnie lepiej i łatwiej żyłoby by się w dużym mieście. Nie zamierzam jednak narzekać. Miasto wygląda na spokojne i znajdę zajęcie i tu. Sprawnie poruszam się w leczeniu, zielarstwie i aptekarstwie. Studia zdaje się na coś się przydadzą dla takich jak ja zawsze coś się znajdzie. Szczęście Sary stawiam na pierwszym miejscu. Największym wyzwaniem prócz zdobycia przychylności twych rodziców… Będzie ślub i wspólne mieszkanie. Poradzimy sobie jednak z czasem i z tym.
- Brzmi naprawdę poważnie. - powiedział Baderhoff po chwili zastanowienia. - Przy odrobinie szczęścia będę przy spotkaniu Twoim i rodziców i postaram się nie dopuścić aby ojciec zbyt surowo Cię potraktował. Chociaż Sara pewnie w tym będzie przodowała. W sumie możliwe, że na nasze stosunki też podziałasz jak gałązka oliwna. Nie zawsze się dobrze dogadywaliśmy.
- Postaram się nie być gałązką ale wcielić się czynnie w gołębia.. pokój przynoszącego. - zaśmiał się łyczek gorzały dodał mu trochę humoru.
- Kto ma rodzeństwo wie o skomplikowaniu relacji rodzinnych. - pokiwał głowa. - Wczoraj to co właściwie się stało? Ranni byli i zabici.
- W sumie grupa ludzi, ponoć przemytników, szła lasem i kiedy nas spotkali podczas dialogu nagle zaatakowali. - powiedział Baderhoff.
- Najmocniej oberwał akolita, bo stał najbliżej i nie spodziewał się zdradzieckiego ciosu. Dzisiaj rano wszyscy byliśmy przesłuchiwani.
- Najmocniej oberwał jeden z przemytników. - uzupełnił Borys - ten martwy. Nie dziwię się wam jednak i cieszę, że mogłem pomóc. Abelard mówił, że jesteście jego oddziałem. Prawda to? Bo ja się na dziś nająłem tak no… powiedzmy normalnie. I nie widzę w tej grupie samych zawodowców. Rozumiem, że bajki opowiadał?
- Pewnie, że tak. - odparł Wolfgang. - Jeżeli jest dowódcą to samozwańczym chociaż jego decyzje nie są wcale takie nieprofesjonalne. Wydaje mi się, że wziął to na siebie, bo nikt się nie przemógł. Ja, na przykład, w dupie mam dowodzenie. To nie wyszkolony żołnierz aby było kim dowodzić. - dodał wojownik. - Jedni boją się walczyć, inni robią to zbyt pochopnie. Nie narzekam jednak. Mogliśmy trafić wiele gorzej. - uśmiechnął się Baderhoff.
- Rozmawiałem z nim. Uważaj na niego. Ma się za nie tylko za samozwańczego dowódcę. Zachowywał się w rozmowie ze mną niczym jakiś Inkwizytor. Z rozmowy o pracy, zeszło na darmową pomóc bez pytań. Bo to on jest od ich zadawania. Prosił mnie o dziwne rzeczy - widać było że Borys skrzywił się przy tym. - Normalnie bym siedział cicho ale mamy być rodziną. Po prostu nie ufaj mu i miej na oku. Czuję, że będę z nim kłopoty.
- Akolici bywają dziwni, ale skoro tak mówisz będę miał się na baczności. - odparł Wolfgang. - Tobie też nie dam krzywdy zrobić. Nie sądzę aby chciał on nam zaszkodzić, ale być może warto zachować nieco ostrożności.
- Też będę o Ciebie dbał. Może żaden ze mnie wojak. Znam jednak podstawy i dbam o rodzinę. Ciekawe co dziś wyjdzie z tego stróżowania. O kurde patrz tam ktoś idzie.

Chwilę później ktoś zaczął krzyczeć o mordercy. Tajemniczy jegomość zaczął uciekać. Nie zareagował również na groźbę "Stój bo strzelam". Pech chciał, że kusza Borysa odmówiła posłuszeństwa. Kislevczyk uważał, że miał prawo strzelać. Jeśli po okrzyku o ostrzale ktoś biegnie dalej... robi to na własne ryzyko. Jemu natomiast zapłacono za pilnowanie. Skoro bierze za coś monety , stara się jak może. Chwilę później już był w biegu.

Pościg zakończył się porażką. Biegł w zasadzie tylko Borys i Rudolf który wyraźnie odstawał od balsamisty. Kislevyczk musiałby sam stawić czoła uciekinierowi a ten mógł być zawodowym banitą. Odpuścił i zatrzymał się. Złapał oddech i wrócił w stronę Rudolfa, nadal jednak ciężko dyszał.

- Do dupy taka robota. My latamy a reszta pilnuje drzew. - powiedział Borys do Rudolfa wyraźnie poirytowany. - Za to im płacą? A co jeśli to był zwiadowca tych bydłokradów? - kopnął kupkę mchu która oderwana od ziemi uderzyła w sąsiednie zarośla.
- Uciekł, cholera - Rudolf sapał jak kowalski miech, opierając się o drzewo i trzymając ręce na kolanach. - Na przypadkowego przechodnia na pewno nie wyglądał - zgodził się z domysłami balsamisty. - Ale po nocy to teraz szukaj wiatru w polu. Daj mi chwilę, by dojść do siebie, wrócimy do reszty - rzemieślnik opadł na leśne poszycie i wyciągnął nogi przed siebie. - Widziałem Twoje ogłoszenia. Masz może jakieś zioła, które sen sprowadzają? Takie, żeby po dodaniu do piwa nie dały się zbytnio wyczuć? - zmienił temat Rudolf, myślami wybiegając do czekającej ich wizyty u Dorfrichtera. Kto wie, jak się ono skończy?
- … Są substancję które uśpią i smakują jak leśne owoce. Do wina łatwo byłoby dodać. Tylko sen nie jest natychmiastowy. To chwilę zajmie. Od ręki takich nie mam. Nigdy nie były mi potrzebne. - zakończył Borys.
- To szkoda. A te rozrywkowe, o których się ogłaszasz, to co one właściwie robią?
Tu Borys nagle się uśmiechnął od ucha do ucha.
- To mój wynalazek doskonalony przez wszystkie lata studiów. Z pomocą moich kolegów i koleżanek - choć nie wspomniał jaka to była pomoc a polegała głównie na zażywaniu jego produktów. - Możesz zapalić zioło które wprawi cię w dobry nastrój. Będziesz bardziej wyluzowany i wesoły. Znacznie lepsze to niż upijać się ze smutku czy dla luzu właśnie. Mam też takie których zażycie spowoduje, że zmęczenie choćby ogromne na jakiś czas odejdzie. Potem jednak trzeba to odespać. Jednak w chwili najwyższej potrzeby dasz radę utrzymać się na nogach. Jest takie które cię wzmocni w walce. Celniej wyprowadzisz cios z większą siłą no i będziesz szybszy w walce. Ba nawet rozmowy jakoś lepiej idą przy takim wzmocnieniu. Człowiek pewniejszy siebie chyba jest. No i jest czwarty specyfik to dla rozrywkowych ludzi. Halucynacje wesołe sprowadza. Niezapomniane przeżycie. Towar dla konkretnej grupy klientów powiedziałbym. Jednak bardzo użyteczny. - Borys wytłumaczył działanie wszystkich specyfików.
- Ciekawe - sapnął Bednarz, gramoląc się na nogi. - No, wracajmy już może. Ile takie zioła kosztują?
- Różnie od złotej korony do nawet pięciu za zioła do walki. Jakbyś chciał na próbę dla kogoś. To mogę dać jakiś rabat. - odpowiedział Borys. - Też się zastanawiasz czemu tylko my pobiegliśmy?
- Jeszcze nie zdążyłem się nad tym zastanowić, oddech łapię.- prychnął Rudolf. - Drago to tchórz to nie dziwota. Abelard dostał cięgi, to teraz ostrożny jest. Kobiety raczej do walki wręcz się nie garną. Kasztaniak pewnie nie zdążył się obudzić. A czemu Wolfgang się nie ruszył, to nie wiem - rzemieślnik rozłożył ręce i zatrzymał się. - A te zioła, to w ognisku się pali, czy jak? Takie na zmęczenie mogłoby mi się przydać, mało sypiam ostatnio.
- Kobiety mogły strzelać. Zresztą mniejsza o to. Pali je się w takich drewnianych fajkach - grabarz wyciągnął jedną i pokazał. - Te na zmęczenie są w tabletkach. Tylko wiesz one są raczej dla imprezowiczów. Wypity albo wymęczony ledwo stoi ale chciałby jeszcze się pobawić. Ewentualnie pokazać przed kolegami co to nie on. Weźmie i jeszcze pociągnie spół doby. To nawet przyćmi sporą część alkoholu gdyby go miał w sobie. Tak na zwykłe zmęczenie jako medyk i twój towarzysz polecam sen. - Borys starał się wytłumaczyć wszystko dokładnie.
- Pewnie, że sen najlepszy - westchnął. - Ale czasem mogłoby się przydać. Ile taka piguła kosztuje? A próbowałeś kiedyś palić te rozrywkowe zioła w ognisku - zainteresował się.
- Pigułka kosztuje trzy złote korony. Mam jednak na nią już kupca. Pewien pan potrzebuje wzmocnienia podczas zaplanowanej imprezy z kolegami przed ślubem. Chce wyjść jak mówił na kozaka. Ciekawe czy wiedział, że jestem z Kislevu - uśmiechnął się na koniec Borys. - Co do palenia tego w ognisku. Na otwartej przestrzeni to się rozejdzie bez efektu. Tym się trzeba inhalować. Zamknięta przestrzeń duża dawka. Wtedy może… Tylko wiesz to za drogie dla mnie żebym testował takie rozwiązania kiedykolwiek. A Ty Rudolf co tak właściwie robisz?
- Beczki. Beczki, skrzynie, kufry. Kufle. Czasem inne rzeczy. Na drewnie i na metalu się znam, browar obok stoi, to i zapotrzebowanie jest.
- Rozrywka jak alkohol to pewny i dobry biznes. Więc praca dla nich choć proporcjonalnie mniej niż sama produkcja pewnie też. Te zióła na sen o smaku leśnym. To rzadkość. Miesiąc trzeba czekać na etapie produkcji. Nie wspominając o znalezieniu. Cena koło ośmiu koron. - wygrzebał w końcu z pamięci Borys odpowiednie fakty.
- A… - Rudolf machnął ręką. - Zostaniemy przy starym dobrym alkoholu. Taniej wychodzi - uśmiechnął się.
- Oczywiście - Borys uśmiechnął się również nie spodziewał się ubić interesu na czuwaniu.
- Dobra też złapałem oddech. Wracamy do reszty? - zakończył ich rozmowę bednarz i powoli zaczęli wracać. Rozglądając się na boki.
 
Icarius jest offline