Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 12-10-2018, 07:45   #69
Dark_Archon_
 
Reputacja: 1 Dark_Archon_ ma wspaniałą przyszłośćDark_Archon_ ma wspaniałą przyszłośćDark_Archon_ ma wspaniałą przyszłośćDark_Archon_ ma wspaniałą przyszłośćDark_Archon_ ma wspaniałą przyszłośćDark_Archon_ ma wspaniałą przyszłośćDark_Archon_ ma wspaniałą przyszłośćDark_Archon_ ma wspaniałą przyszłośćDark_Archon_ ma wspaniałą przyszłośćDark_Archon_ ma wspaniałą przyszłośćDark_Archon_ ma wspaniałą przyszłość
No i zaczęła się zabawa. Co prawda Dowutin wolałby walkę w bezpośrednim starciu, ale do tego też dojdą. Póki co schował broń i wziął swojego glowroda.
- Szykujcie blastery - zadudnił jego głos - Trzy, dwa, jeden. - Wyciągnął rękę z glowrodem i zaświecił nią na pełnej mocy w kierunku, z którego dobiegały strzały. Jak mieli noktowizory, to powinni na chwilę oślepnąć.
Z kolei na peronie Alette ostrożnie podeszła z glowrodem w ręku, a następnie otworzyła drzwi i rzuciła źródłem światła w kierunku źródła głosów strzelaniny. Jednak nie wyszło jej to najlepiej, zbyt prędko wypuściła przedmiot z dłoni, a ten poleciał w nieco inną stronę, na lewo od zebranych na peronie ludzi. Alette wybiegła więc z transportowca i schowała się za beczkami.
Rhail przełączył karabin na ogłuszanie i gdy pojazd zatrzymał się, strzelił do pilota, potem do jego towarzysza.
- Nie będa przeszkadzać, a może się przydadzą - rzucił do reszty.
- Dowutin, Dashade, Człowiek, Zeltronka i Nautolanin - rzucił informację do towarzyszy snajper, wychyliwszy się lekko, by spojrzeć na stację. Odruchowo pogrupował ich mniej więcej względem wielkości zagrożenia. Na szczęście noktowizor na oczach pozwalał przejrzeć panujące ciemności i bez problemu rozpoznał sylwetki. Spodziewali się jednak zastać tu czekających i uzbrojonych ochroniarzy, nie trwającą strzelaninę.
- Ktoś ich związał walką z głębi kompleksu - dodał, szykując się do wyjścia i wzięcia na cel pierwszego przeciwnika.
- To chyba nasi - mruknęła Lyssa. - Niech ktoś potwierdzi, że ten wielkolud to nasz gladiator z areny Grakkusa. - Spojrzała konkretnie na Sudodtha, jednocześnie celując już w drzwi.
- To nasi. Nie strzelajcie do nich. - Mandalorianin zagwizdał krótko, aby zwrócić uwagę drugiej grupy: - Ej, tu Ordo, nie strzelajcie do nas. - Miał zamiar znaleźć jakieś dobre miejsce strzeleckie i wspomóc atakowanych
Gdy minęła pierwsza konsternacja i było już wiadomo, z kim póki co walczyć, Barah po zawołaniu Dowutina niewiele myśląc, cisnęła swoim glowrodem w kierunku magazynu. Chwilę wcześniej w powietrzu mignął jeszcze jeden, rzucony od strony transportera, ale nie sięgnął celu. Potem, żeby cokolwiek widzieć w ciemnościach wokół niej i Sekiego, odpaliła drugie światło, wpakowawszy je do najporęczniejszej i jedynej kieszeni, jaką posiadała. Teraz miała w gotowości blaster, a po miecz, w razie konieczności, również mogła sięgnąć.
Spojrzawszy w bok na Sekiego, Barah zdała sobie sprawę, że nagle rozłożył tarczę, której wcześniej nawet nie zauważyła. Zasłaniała ona większość jego potężnej sylwetki i sprawiała, że Dashade przypominał mur obronny. Potem ochroniarz Zeltronki, z wyszczerzonymi kłami i rozjarzonymi oczami, przesunął się na drugi koniec skrzyni i ruszył w kierunku drzwi, gdzie znajdował się Hokk.
Nautolanin przyklęknął na jedno kolano jednocześnie ściskając w garściach force pike. Plecami oparty był o ścianę, tuż przy otworze bramy, przez którą świstały blasterowe błyskawice. Wyczekiwał momentu pojawienia się przeciwników. Może nie posiadał takiego doświadczenia w walce jak jego towarzysze, ale celnie posadzony trzonek zelektryfikowanej piki potrafi powalić niejednego wojownika. Kątem oka zauważył zbliżającego się Dashade, co niezmiernie dodało mu animuszu. W tej chwili nie był zdany tylko na siebie, jeśli doszłoby do szarpaniny z kilkoma przeciwnikami.
- Ordo? - zdziwił się schowany naprędce przed ostrzałem szmugler. - Ordo, to ja, Marka! - zawołał głośniej.
- Widziałem cię. W co się znowu wpakowałeś? Zresztą nieważne. Strzelaj celnie! - odkrzyknął do przyjaciela Mandalorianin, zajmując swoją pozycję i przygotowując się do zniszczenia pierwszego celu
Upewniwszy się, że pilot i ten drugi śpią mocno, Rhail wyskoczył z transportowca i przypadł do skrzyni. Wspomagając się lornetką, zlustrował miejsce, skąd strzelano.
Zabrak za drzwiami dostrzegł pięć punktów ciepła. Dwa na dole za kontenerami, zaś trzech osobników leżało na kontenerach. Kiedy Zeltronka rzuciła do środka glowroda, ten oświetlił tylko tych dwóch na dole, pozostawiając pozostałych w cieniu. Rhail ostrzegł pozostałych o tym zagrożeniu. Strzały przeciwników na chwilę ucichły, gdy zdali sobie sprawę, że nikogo już nie mają szansy trafić, a dodatkowo glowrod zaczął ich oślepiać.
Sojusznicy? Tutaj? Lekka konsternacja dopadła Hastala, kiedy obie grupy się zidentyfikowały, jednak nie dał po sobie tego dostrzec. Ale to dobrze, przynajmniej nie będą musieli przebijać się na powierzchnię przez cały kompleks i jego załogę - pomyślał. Odbezpieczył karabin, oparł go o framugę okna ich transportera, by ułatwić celowanie i zaczął wyszukiwać cele.
Marka zbliżył się do rogu kontenera, za którym się znajdował i jako pierwszy wychylił na przeciwników. Z łatwością dostrzegł ich rozświetlonych flarą i wystrzelił w ich kierunku serią. Zdążyli się jednak schować. Szmugler ledwo się wychylił, a w jego kierunku zaraz zaczął strzelać inny z przeciwników, leżący gdzieś na jednym z kontenerów. Również i szmugler zdołał zareagować na tyle sprawnie, by ani razu nie oberwać. Czuł, że następnym razem będzie potrafił znacznie lepiej wycelować, nawet tym nieporęcznym pistoletem.
Chwilę nieuwagi wykorzystał Zabrak, spokojnie celując w przeciwnika wychylającego się zza wielkiej skrzyni, trafiając go w tors. Sportowy karabin miał jednak widocznie za słaby kaliber, bowiem ochroniarz nawet nie pokwapił się z ucieczką za róg, by się schować, przyjmując na siebie strzał bez przejęcia. Zbulwersowany brakiem pożądanych skutków Rhail zbyt długo pozostał odkryty, narażając się na odwet.
Natomiast Barah, mimo wielkich starań, nie potrafiła dobrze wycelować. Gdy wychyliła się zza osłony, potknęła się o jakiś wystający przedmiot, a glowrod wypadł jej z „kieszeni”.
Seki ze wściekłym rykiem wbiegł do środka w króciutkiej przerwie pomiędzy strzałami, zasłaniając się swoją tarczą. Zaszarżował wprost na dwóch przeciwników za kontenerami, tnąc vibro-maczetą. Jeden z ochroniarzy został kompletnie zaskoczony tą niespodziewaną szarżą. To tak jakby Dashade wbiegł przecież wprost do ula pełnego os. Wciąż wściekle wrzeszcząc, Seki przywalił pierw z tarczy przeciwnikom, roztrącając ich na boki, po czym ciął boleśnie maczetą jednego z nich.
Leżący na kontenerze ochroniarz nie zwrócił szczególnie uwagi na panoszącego się poniżej Dashade, bowiem wcelowany był w Markę. Szmugler jednak był zbyt dobrze osłonięty, a ochroniarza wybiło z rytmu nagłe pojawienie się wielkiego Dowutina, który zza pleców pilota zaczął szarżować do środka.
Pozostali dwaj żołnierze na dole musieli sobie poradzić z rozsierdzonym Dashade. Ten, któremu oberwało się jedynie tarczą, wycofał się parę kroków i strzelił do walczących w zwarciu. Seki nie przejął się jednak szczególnie jego ostrzałem. Tarcza skutecznie go ochroniła.
Hastal natomiast wycelował spokojnie w przeciwników na kontenerze. Ukryty wciąż w transporterze, wystarczająco daleko od głównej potyczki, aby nie obawiać się odpowiedzi przeciwników. Nie przeszkadzało mu w ogóle, że znajduje się najdalej ze wszystkich. Czuł się, jakby jego cel znajdował się zaraz przed lufą… Po prostu wcisnął spust, a pojedynczy pocisk trafił ochroniarza w kark. Przeżył, jednak trudno było określić, jak bardzo jest jeszcze sprawny. Na pewno było go teraz łatwiej trafić po raz drugi, bowiem musiał obrócić się w drugą stronę i przykucnąć, by sprawdzić ranę.
 

Ostatnio edytowane przez Dark_Archon_ : 12-10-2018 o 09:00.
Dark_Archon_ jest offline