Ackerman był przeciwny całej wyprawy szlakiem goblinów. Patrząc na to jak ich drużyna nie ogarniała przy walce z czterema, to co będzie się działo jak będą walczyć z całym klanem.
Podróż minęła spokojnie. W międzyczasie zdołał upolować kilka przepiórek na kolacje. Faktycznie łotrzyk okazał się złotą rączką. Dobrze że on prowadzi wyprawę bo znając jego szczęście to wpadł by w obie. Zaczęło się ściemniać. Niestety mimo dobrego wzroku przy braku światła zaczynał odczuwać dyskomfort że coraz mniej dostrzega szczegółów. Wyjął z torby jedną pochodnię. Rozpalił ją i poprosił krasnoluda czy nie mógł by jej ponieść.
-Aldriku drogi. Nie mógłbyś ponieść pochodni. Chętnie bym ją poniósł ale niestety niemam ze sobą broni jednoręcznej a wydaję mi się że mój łuk i miecz byłby bardzo przydatny w walce.-powiedział spoojnym tonem. Światło pochodni rozjaśniało jego twarz pełną niepewności. |