|
Archiwum sesji z działu DnD Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie DnD (wraz z komentarzami) |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
04-10-2018, 13:11 | #41 |
Reputacja: 1 | Ferna czuła, że ma tylko moment, żeby zadać ostateczny cios. Gdy goblin padł martwy na ziemie, jednym szarpnięciem wyjęła topór i przetarła go. Rozejrzała się wokól, aby ocenić skutki walki. Wzrok jej powędrował na pozostałych członków drużyny. "Lekko poturbowani ale przeciwnik nie miał tyle szczęścia” uśmiechnęła się w duchu po czym podeszła do pozostałych. - Milena ma rację, zabawa się skończyła, trzeba pomyśleć co dalej. Nic sie nie stanie jak na chwile zboczymy z trasy – odparła z uśmiechem na twarzy licząc na kolejne atrakcje. |
04-10-2018, 19:46 | #42 |
Reputacja: 1 | Ackerman po sprawdzeniu dokładnie zwłok stwierdził że nie ma to dalszego sensu. Uciął tylko 2 pary uszu golińskich. Druidzi w tych stronach wykorzystują je do swoim dziwnych rytuałów. Przy okazji pozbierał swoje strzały, bo nie miał czasu by robić nowe. Dołączył Worick do reszty bandy. Podszedł do krasnoluda i powiedział żeby się uspokoił. Obejrzał ranę. -Krwotoku nie ma.. ale będzie jak ci to wyjmę. Mam propozycje, ja ci to wyjmę ale ty spróbuj zatamować krew czarami. Krew się ciężko zmywa..- powiedział niskim tonem. Wstał podszedł do swojego konia i wyjął z juków mała buteleczkę. Odkorkował butelkę zębami, wylał połowę na ranę i podał ją krasnoludowi. -Pij, to tylko krasnoludzki spirutus. Dostałem od karczmarza przed wyjazdem.- powiedział to takim tonem jakby uwierało go coś w bucie. "-Trzymałem to raczej na inną okazję no ale skoro wymaga tego sytuacja.-" Pomyślał. Uciął strzałę w połowie i przebił się nią na wylot licząc nie zabije go na miejscu. Momentalnie jak tylko strzała wyszła, Ackerman oglądał jak rana skleja się pod wpływem zaklęcia klechy. Wstał i podał rękę krasnoludowi. -Za pierwszą przygodę!- Powiedział z pierwszym uśmiechem tego dnia. Ostatnio edytowane przez SmokeDrinker : 04-10-2018 o 19:54. |
07-10-2018, 09:43 | #43 |
Reputacja: 1 | Milo wiedział, iż skoro nic nie znaleziono przy goblinach łupy muszą być w ich obozowisku. Szybko wyjął swoje strzały z ciał wrogów. Podszedł do towarzyszy. Rozśmiał się szczerym śmiechem. - Tak pierwsza przygoda za nami. Musimy jeszcze zapewnić bezpieczny transport do miejsca docelowego towaru. To znaczy, iż nie możemy zostawić wrogów za sobą. Popatrzył wymownie po towarzyszach. - Doskonale wiecie co musimy zrobić. Musimy sprawdzić co jest w obozowisku goblinów i czy nie ma ich tam więcej. Jeśli nie będziemy mogli zabrać ze sobą, bo nie będzie drogi ukryjemy dobrze wóz i konia. Na twarzy Milo ponownie pojawił się szeroki uśmiech. - Co zaś najważniejsze. W rozbojach musiały gobliny zdobyć łupy. Zapewne są w ich obozowisku. W końcu należy nam się dodatkowa zapłata za zapewnieni innym podróżnym spokojnej drogi.
__________________ Choć kroczę doliną Śmierci, Zła się nie ulęknę. Ktokolwiek walczy z potworami, powinien uważać, by sam nie stał się potworem. gg 643974 Cedryk vel Dumaeg czasami z dopiskiem 1975 |
09-10-2018, 19:05 | #44 |
Wiedźmin Właściwy Reputacja: 1 | Potyczka dobiegła ostatecznie do końca. Po dokładnym obejrzeniu okolicy, przeszukaniu ciał zabitych i po opatrzeniu rannych - a dokładnie jednego rannego - oraz po rekonesansie wykonanym przez Milo doszli do kilku wniosków. Rzeczywiście nie powinno się zostawiać wrogów za plecami, a w każdym bądź razie jest to dość mocno nierozważne. Nic też nie powinno się stać jeżeli do Phandalin dotrą nieco później niż było to zaplanowane. No i do wyobraźni poszukiwaczy przygód rzeczywiście przemówił głos “nierozsądku” - ŁUPY. Ruszyli powoli po śladach, które wytropił łotrzyk. Zjechali więc z traktu i po chwili zniknęli całkowicie z widoku. Po jakimś czasie znaleźli po drodze małą leśną polankę, tak dobrze otoczoną zaroślami i drzewami, że gdyby nie było z nimi łotrzyka to przeszli by obok niczego nie zauważając. Zatrzymali się tam na krótki odpoczynek w trakcie, którego ustalono, że jest to bardzo dobrze miejsce na pozostawienie tu zabezpieczonego wozu do czasu sprawdzenia przez drużynę goblińskich tropów. Zjedli też skromny posiłek. Mieli tylko nadzieję, że nie popełniają błędu i po powrocie zastanów wóz z dobytkiem na swoim miejscu. Doszli też do wniosku, że szanse na to są spore dopóki wiedzą gdzie z grubsza znajduje się ich wróg. Jeszcze raz uprzednio sprawdziwszy czy polana jest dobrze zamaskowana i po dokładnym sprawdzeniu oraz poprawieniu ekwipunków ruszyli w szyku bojowym. Na przedzie szedł Milo i Ferna, po środku szła Milena z Aldrikiem, a całość zamykał Worick. Dobrze, że jednak mieli w drużynie łotrzyka. Ślady nie były trudne to wytropienia, gdyż gobliny ani nie należały do istot zbyt dyskretnych ani też chyba zbytnio nie zależało im na ukrywaniu swojej bytności w okolicy. Mogło to też świadczyć o tym, że czuły się zbyt pewnie. Dobrze, że jednak mieli w drużynie łotrzyka. Tak jak tropy mógł czytać pewnie pierwszy lepszy średnio rozgarnięty tak już do wyszukiwania ewentualnych pułapek potrzebny był specjalista. Milo natomiast był odpowiednią osoba na odpowiednim stanowisku. Sidła, w które mógł wpaść nieuważny wędrowiec były w miarę łatwo zauważalne. Przypuszczalnie miały służyć bardziej jako urządzenie alarmowe niż pułapka. Jednak wilczy dół, który w porę wykrył Milo był już na poważnie. Sześć stóp szerokości i dziesięć stóp głębokości, a dno najeżone zaostrzonymi palami. Na szczęście mieli w drużynie łotrzyka. Ominąwszy bez większych przygód niebezpieczeństwa ścieżki dotarli do miejsca gdzie teren dość wyraźnie zaczął się wznosić. Z niewielkiej odległości w wyższej części wzgórza, na które powoli wchodzili dostrzegli wejście do jaskini. Brakowało jedynie szyldu wskazującego to miejsce z napisem “Kryjówka Goblinów”, ale nie było wątpliwości, że że znaleźli to czego szukali.
__________________ There can be only One Draugdin! We're fools to make war on our brothers in arms. |
09-10-2018, 21:20 | #45 |
Administrator Reputacja: 1 | Na odpoczynek po dobrze wykonanej robocie zasługiwali wszyscy, którzy się do tej roboty przyłożyli. Co prawda udział Aldrika w pokonaniu goblinów nie był zbyt wielki i chwalebny, ale chociaż przyłożył swą rękę przy maskowaniu wozu. Przynajmniej tyle mógł zrobić... * * * Odrobina szczęścia... potem trochę większa... - Dobra robota, Milo - powiedział Aldrik. - Gdyby nie ty, pewnie ktoś z nas by wylądował w tym ładnym dołeczku. W tej materii gobliny nieźle się spisały - dodał. Jako że dwie pułapki stanowiły jedyne zabezpieczenie, więc do jaskini, potencjalnej kryjówki goblinów, dotarli bez problemów. No ale to nie znaczyło, że w środku będzie też łatwo i przyjemnie. - Wolicie pochodnie, czy zrobić wam jakieś światełko? - spytał. - Tylko trzeba uważać. A nuż nie wszystkie gobliny wyruszyły na zbójowanie. Ostatnio edytowane przez Kerm : 10-10-2018 o 16:13. |
10-10-2018, 23:47 | #46 |
Keelah Se'lai Reputacja: 1 | Milena jak przystało na czarodziejkę była w środku szyku, w którym się poruszali w stronę jaskini goblinów. Wcześniej, czyli dnia wczorajszego była niezła jatka, pomijając nierozgarniętego Aldrika na początku to później im szło już zdecydowanie lepiej niż jak się spotkali. Potyczka z goblinami miała być szybka, łatwa i przyjemna, ale i atrakcji nie brakowało. Podczas ich pierwszego starcia Aldrik został postrzelony. Strzała wbiła się mu w nogę, jak rozsądek podpowiadał Milenie by nie wyciągać strzały z nogi, bo się narobi więcej szkód, i padł nieprzytomny. Aa szczęście od kiedy ma się dobrą przyjaciółkę to ona może nie zawsze, ale pomoże. W końcu nie zawsze ma się okazję doświadczenia pomocy ze strony kobiety, w dodatku elfiej, piękno-włosej. Strzała została wyjęta na prośbę Aldrika, który sam potem zaopatrzył się w czary uśmierzające ból i krwawienie. Zrobili sobie małą przerwę na jedzenie, które mieli przy sobie. Tego nie było dużo, ale na parę dni powinno starczyć. Wieczorem zasnęli by rano wcześniej wstać. Ruszyli przed siebie, odeszli trochę od wyznaczonego szlaku by poszukać ‘siedziby goblinów’. Jako pierwszy ruszył Milo, w końcu to on jako jedyny znał się na tropieniu i wynajdywaniu pułapek. W końcu dotarli na miejsce. -Gdyby nie ty Milo to niejeden by wpadł w jedną czy dwie pułapki - powiedziała do Milo rudowłosa dziewczyna. Potem odezwał się Aldrika -Ja doskonale widzę w ciemnościach, ale co poniektórzy mogą mieć problemy, a poza tym pochodnia by się przydała krasnoludzie - oznajmiła do Aldrika.
__________________ I am a Gamer. Not, because i don't have a life. But because i choose to have Many. Discord: Adi#1036 |
11-10-2018, 10:17 | #47 |
Reputacja: 1 | Ferna bez wahania ruszyła na przodzie szyku. Podróż przebiegała całkiem pomyślnie głównie za sprawą nieocenionego Milo, jednak tym razem wojowniczka zachowywała się znacznie ostrożniej, często rozglądając się wokół. Jedynie Milo będący tuż obok niej mógł zauważyć, że momentami wydawała się być myślami zupełnie gdzie indziej, jakby nieobecna. Jej myśli krążyły wokół wydarzeń z poprzedniego dnia i walki. Mimo iż wyszła z niej bez szwanku, analizowała swój każdy ruch, każdy zadany cios. ‘’Dałam się zaskoczyć jak dziecko” -westchnęła w myślach, po czym na jej twarzy pojawił się szczery uśmiech. -Wygląda na to, że dotarliśmy na miejsce? – zapytała energicznym głosem jadącego obok niej Milo. Wyczuwając możliwość kolejnego starcia z wrogiem, Ferna natychmiast wyrwała się z zamyślenia a w jej oczach pojawiła się ponownie iskra. -No to co? Zapalamy pochodnie i ruszamy? – odparła zniecierpliwiona. |
12-10-2018, 03:21 | #48 |
Reputacja: 1 |
__________________ Choć kroczę doliną Śmierci, Zła się nie ulęknę. Ktokolwiek walczy z potworami, powinien uważać, by sam nie stał się potworem. gg 643974 Cedryk vel Dumaeg czasami z dopiskiem 1975 |
13-10-2018, 17:41 | #49 |
Reputacja: 1 | Ackerman był przeciwny całej wyprawy szlakiem goblinów. Patrząc na to jak ich drużyna nie ogarniała przy walce z czterema, to co będzie się działo jak będą walczyć z całym klanem. Podróż minęła spokojnie. W międzyczasie zdołał upolować kilka przepiórek na kolacje. Faktycznie łotrzyk okazał się złotą rączką. Dobrze że on prowadzi wyprawę bo znając jego szczęście to wpadł by w obie. Zaczęło się ściemniać. Niestety mimo dobrego wzroku przy braku światła zaczynał odczuwać dyskomfort że coraz mniej dostrzega szczegółów. Wyjął z torby jedną pochodnię. Rozpalił ją i poprosił krasnoluda czy nie mógł by jej ponieść. -Aldriku drogi. Nie mógłbyś ponieść pochodni. Chętnie bym ją poniósł ale niestety niemam ze sobą broni jednoręcznej a wydaję mi się że mój łuk i miecz byłby bardzo przydatny w walce.-powiedział spoojnym tonem. Światło pochodni rozjaśniało jego twarz pełną niepewności. |
14-10-2018, 22:03 | #50 |
Administrator Reputacja: 1 | Aldrik przez moment wpatrywał się w Woricka, zastanawiając się, czy tamten w ogóle wie co i do kogo mówi. - Ależ oczywiście, drogi Woricku - odpowiedział. - Ale czy przemyślałeś to do końca? Jak zapewne wiesz, moja rasa nie potrzebuje, w wielu przypadkach, takich rzeczy jak lampy czy pochodnie. A że do walki również potrzebuję rąk, to rzucę tę pochodnię, a ty będziesz ślepy, jak kret. Wyciągnął rękę po pochodnię. Głupota niektórych nigdy nie przestanie go zaskakiwać. |