Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14-10-2018, 09:07   #65
Santorine
 
Santorine's Avatar
 
Reputacja: 1 Santorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputację
Sigrun biegła. Znowu.

Nie miała zbyt wielkiej nadziei na naprawienie pociągu, toteż rozstała się z żelastwem bez większych wyrzutów do samej siebie. Fakt, że odpaliła stary pociąg po ciemku sam w sobie był już czymś. Pamiętała, że kiedyś, kiedy kompletnie schlana po paru zgrzewkach kiepskiej jakości piwa, prawie po ciemku wymieniała koledze uszczelniacze zaworowe w silniku. W gruncie rzeczy, zabawa z wajchami pociągu nie była bardzo od tego różna.

Wyglądało na to, że coś, co ich ścigało było niemal jakimś zjawiskiem atmosferycznym: ścigało ich bez zmęczenia, stale.

- Te, mistrzu, słyszysz to?

Sigrun nie czuła się zbyt dobrze. W gruncie rzeczy, jeśli o stanie rzeczy miałaby przemówić sama Sigrun, to rzekłaby, że rzeczy były zjebane, rozpierdolone, rozrzygane i rozesrane jak menel po całym zapiątku tankowania. Byłoby bardzo śmiesznie, gdyby nie fakt, że mogli niedługo stracić życie.

- Muszę znaleźć miejscówkę, żeby złapać oddech. Jak to gówno mnie złapie, dam ci giwerę i strzelisz mi w łeb. Jak umieram, to na swoich warunkach, kurwa, no.

Dotknęła Glocka, który znajdował się przy pasie. Zimno broni, jak zwykle, dodało jej otuchy.

- Nazywa się Gawron. - dodała. - Gawron umie przypierdolić, no. Jak przyjdzie co do czego, to dasz mi tym w czerep, rozumiesz? Mam na myśli, pociągniesz za cyngiel.

Póki co, żyła. Jeśli tylko coś, co ich właśnie ścigało miało sobie dać spokój z tym na nieco dłużej, mogła ogarnąć się i odpocząć.

Muzyka przyciągała uwagę Szwedki. Zawsze tak było. Oczywiście, tutaj, w podziemiach tego, co kiedyś było metrem, trudno było oczekiwać jakiejkolwiek dobrej muzyki, szczególnie takiej muzyki, której Szwedka zwykła słuchać. Jednak muzyka to muzyka. Wytwór ludzki, a nie dzikich bestii i zapewne nie coś, co mogłyby wytwarzać kreatury, które właśnie spotkali. Jeśli tak było, miało się to okazać wyjątkowo ponurym żartem.

- Idziemy tam, skąd dobiega muza - postanowiła Sigrun. - Pierdolę, jeszcze parę godzin takiego marszu, i zejdę. Mam dość uciekania. Jak mają samograja, znaczy się, że wiedzą, jak się schować przed wilkami i cholernymi świecącymi meduzami. Chyba, że masz lepszy pomysł od tułania się po opuszczonych dziurach po ciemku. W takim wypadku zamieniam się w słuch.

Sigrun przystanęła na chwilę. Nie dostrzegała za sobą łuny, która dotychczas towarzyszyła im. Dawało to nadzieję, że być może zgubili dziwnego stwora, jednak wolała dmuchać na zimne. Zapewne w ciemności mogło być coś znacznie gorszego.

Co mogło być znacznie gorszego cichego stwora, który pełznie w ciemności i nie odczuwa zmęczenia? Sigrun przeczuwała, że z czasem zdołają się przekonać.
 
__________________
Evil never sleeps, it power naps!
Santorine jest offline