Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14-10-2018, 12:39   #46
Jaśmin
 
Jaśmin's Avatar
 
Reputacja: 1 Jaśmin ma wspaniałą reputacjęJaśmin ma wspaniałą reputacjęJaśmin ma wspaniałą reputacjęJaśmin ma wspaniałą reputacjęJaśmin ma wspaniałą reputacjęJaśmin ma wspaniałą reputacjęJaśmin ma wspaniałą reputacjęJaśmin ma wspaniałą reputacjęJaśmin ma wspaniałą reputacjęJaśmin ma wspaniałą reputacjęJaśmin ma wspaniałą reputację
- Czy ta cała Iskierka potrafi nam coś wyjaśnić, czy może trzeba ją trochę zmotywować? Istoty takie jak ona też chyba potrafią odczuwać ból. - Rodrik rzucił złowrogie spojrzenie małemu żywiołakowi, lecącemu u boku Daryusa.
Malec prychnął dymem, zgiętym łokciem wykonując w kierunku rycerza nieprzyzwoity gest.
Ktoś zachichotał.
W międzyczasie grupa rozeszła się po wnętrzu katedry poszukując jakiejkolwiek wskazówki co do swojego dalszego ruchu.
Arreta obejrzała ołtarz, starannie badając kolejne jego centymetry, nie znajdując jednak nic ciekawego. Pozostali też nie mieli wiele szczęścia.
Dopóki Taggaren nie zwrócił uwagi na klęcznik. Dokładne zbadanie tego elementu architektury pozwoliło ustalić, że jest on w rzeczywistości elementem systemu przeciwwag.
Kapłan raz jeszcze sprawdził mechanizm, po czym przystąpił do dzieła. Wydobył z plecaka małą dziecięcą czaszkę po czym nasączył ją w krótkiej modlitwie energią swego Boga.
W ciągu kilku chwil czaszka przyzwała sługę Morghlitha. W bijącym od niej bladym rozmigotanym świetle zarysowały się ludzkie kształty, a przynajmniej zarys szkieletu człowieka. Kapłan nie czekał dłużej. Natychmiast nakazał swojemu tworowi podejść do ołtarza. Nieumarły uklęknął na klęczniku wyciągając przed siebie szkieletowate dłonie w geście parodii błogosławieństwa.
Przez chwilę nic się nie działo. I nagle...
Rozległ się cichy chrzęst metalowego mechanizmu. Podwyższenie na którym stał klęcznik uniosło się i do wtóru cichego chrzęstu przemieściło, odsłaniając otwór wejściowy w posadzce. Z wnętrza katakumb buchnęła chmura kurzu.
Nieumarły dźwignął się na nogi, po czym odsunął na bok odsłaniając zejście.
Nie zastanawialiście się długo. Jeden po drugim, z Rodrikiem na czele, wstąpiliście w czeluść. Co prawda Herbert wspomniał coś o pochodniach ale okazało się to niepotrzebne. Z chwilą, gdy pierwszy z was postawił stopę na schodku, umieszczona poniżej na ścianie pochodnia trysnęła iskrami i zapłonęła chwiejnym migotliwym światłem, ukazując korytarz podobny do jaskini acz ze starannie wykutymi wysokimi sklepieniami. W świetle pochodni unoszące się w powietrzu drobinki kurzu wyglądały niczym maleńkie klejnoty.
Szliście ostrożnie, z bronią pod ręką. Ostatecznie nie wiadomo co to może skoczyć człowiekowi na głowę. Wyglądało jednak na to, że te katakumby były niezamieszkane.
I niewielkie. Niespełna 20 kroków dalej dotarliście do końca korytarza. Naprzeciwko umieszczono drewniane drzwi, które w swojej górnej i dolnej części zostały wzmocnione pasami żelaza.
Od miejsca, w którym staliście kolejne korytarze ciągnęły się w lewo i prawo. Szybko okazało się, że one też nie prowadzę daleko. I również kończą się drzwiami.
Staranne i ostrożne badanie nie wykazało żadnych pułapek. Okazało się również że drzwi nie były zamknięte na żaden zamek. Po krótkiej naradzie sprawdziliście kolejne odrzwia.
Najpierw drzwi u szczytu litery T, które uchyliły się z cichym upiornym zgrzytem.
Za nimi pomieszczenie, może 10 na 10 kroków. w chwili gdy wkroczyliście do środka również w tym pomieszczeniu zapłonęły dwie pochodnie umieszczone odpowiednio na lewej i prawej ścianie. Światło ukazało wam stojący w centrum komnaty kamienny posąg.



Kolejne dwa pomieszczenia charakteryzowały się podobną prostotą oraz podkreślały mistrzostwo wykonania kolejnych perełek sztuki rzeźbiarskiej.
Po lewej:



I po prawej:



Nie było to jednak, jak się okazało, wszystko. Podłogi we wszystkich trzech pomieszczeniach przykrywała gruba warstwa kurzu i brudu, ale Rodrik w pewnym momencie starł stopą pierwszą warstwę odsłaniając położone blisko siebie, u stóp posągu, płyty naciskowe.
Pierwszy z nich, ten po lewej, przedstawiał srogiego starca. Nagi do pasa mężczyzna o bujnej brodzie ściskał w prawej dłoni wzniesionej nad głowę jarzący się delikatnym blaskiem piorun.
Kolejny ukazywał kobietę w sięgającej kostek spódnicy ze wzniesionymi do góry ramionami. Wąż pod jej stopami, gołąb nad jej głową.
Ostatni przedstawiał rycerza w pełnej zbroi ściskającego w obu dłoniach oburęczny miecz, zastygłego w szermierczej pozycji.
Jak się okazało u stóp każdego z posągów znajdowały się te same trzy płytki naciskowe.
Niestety była to najwidoczniej kolejna zagadka...
 

Ostatnio edytowane przez Jaśmin : 14-10-2018 o 17:34.
Jaśmin jest teraz online