|
Archiwum sesji z działu DnD Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie DnD (wraz z komentarzami) |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
04-10-2018, 09:05 | #41 |
Reputacja: 1 | Gdy tylko ognisty kat padł, gdy Daryus zabrał odłamek szkła, wszystko pozornie wróciło do normy. Ślady po Ogniu i Lodzie wyparowały, umarli w sali zasiedli na miejscach, a drzwi ponownie stanęły otworem. Szybko zostawiliście za sobą tutejszą wersję Pałacu Sprawiedliwości. I doprawdy nikt, może poza Rodrikiem, nie obejrzał się za siebie. Nim wyszliście, Parkair, zanim schował zdobycz do torby, starannie owinął szkło w jedną ze swych zapasowych koszul. Rozsądnie, biorąc pod uwagę, jak ostre były krawędzie lodowej tafli. Iskierka, gdy tylko skierowaliście się do wyjścia, ponownie wyfrunęła z piersi Daryusa, zamachała łapką i nieśpiesznie podryfowała do wyjścia z Pałacu, gdzie cierpliwie czekały na was wierzchowce. Mały żywiołak powędrował spokojnym tempem w głąb miasta. Dosiedliście koni i ruszyliście za nim. ***** Zimny północny wiatr przyniósł deszcz od morza. Metropolia skryła się za zasłoną wilgoci. Ciężkie słone krople kładły się wilgotnymi pocałunkami na waszych wargach, docierały do ciał skrytych za zasłoną odzienia i zbroi. Nawet owinięcie się płaszczami niewiele pomagało. Zresztą, oczyszczająca ulewa, po zakurzonych salach sadowych, przyjęta została z wdzięcznością. W zasadzie, bo nie wszyscy prezentowali stoicki spokój. Poleciało kilka wytrawnych przekleństw. Iskierka, nie zważając na deszcz, otoczona aurą dymu, prowadziła was jeszcze dalej do centrum. Dalej, coraz dalej. Mijając kolejne przecznice i budynki rozglądaliście się ciekawie, notując w pamięci co bardziej eleganckie elementy miejskiej zabudowy. Mury, z początku nagie i surowe, teraz prezentowały kolejne piętna osobowości swego twórcy. Kolejne detale architektury, bestie i maszkarony, z coraz większym przekonaniem rozkładały błoniaste skrzydła, szczerzyły kły. Muskularne ramiona drapieżnych demonów wyciągnięte ku wam niczym wspomnienie strachu ledwie zapamiętanego z późno nocnego koszmaru. Na kolejnym placu, przeszło trzymetrowa statua tytana, wyciągała ramię w kierunku zachmurzonego nieba. Pojedyńczy grzmot, słaby i odległy, niczym śmiech starca. Malunki na ścianach przedstawiające sceny rodzajowe, statki pod pełnymi żaglami, płynące po morzu, sceny starć między wojownikami, obrazy Mocy czczonych przez mieszkańców. Z tym że tu nie było żadnych mieszkańców. Towarzyszyły wam tylko wiatr i deszcz. Więcej nic. ***** Nie śpieszyliście się nadmiernie więc dotarcie do kolejnej lokacji zajęło wam kilka godzin. Jak się zdawało, za siedem, osiem godzin, znów miały zapaść ciemności. Oznaczało to, że macie jeszcze sporo czasu na zgłębienie tajemnic tego miejsca. Katedra. I jej wnętrze. Pierwszy rzut oka nie pozwalał się zorientować w monumentalności tej struktury. Dopiero dokładniejsze badanie pozwalało docenić geniusz jej twórcy. Nie dało się tego wrażenia zamknąć w jednym szczególe. Potężny posąg w głębi katedry przedstawiający brodatego mężczyznę, między dłońmi którego zawisła, podtrzymywana jakąś niewidzialną siłą, wykonana z kutego żelaza, kula. Sam posąg wykonany ze srebra, złota, brązu oraz drogich kamieni. Przed nim prosty ołtarz. Przed nim klęcznik, to tutaj modli się kapłan. Przed nim ławy pokryte świeżą brązową politurą. Na ścianach płótna o tematyce religijnej. W prostocie katedry było coś monarszego. Było to sanktuarium cienia, ciszy i spokojnej kontemplacji. Przez barwne witraże wpadało dość światła by dostrzegać szczegóły. Na storach, rozpostartych nad ołtarzem, wyszyto srebrną nicią hasło: WIARA WSKAŻE WAM DROGĘ Taggaren, bądź co bądź, ekspert od teologii, rozpoznał pochodzenie brodatego boga. Był to Pierwszy Demiurg, czczony w południowej części Orchii, przed nastaniem późniejszych mocy, takich jak Morglith czy Katan, a po Ogniu i Lodzie. Stoicie w sanktuarium. Co teraz? |
08-10-2018, 21:43 | #42 |
Reputacja: 1 | Rodrik ze stoickim spokojem zniósł deszcz, musiał przecież dawać przykład. Majestatyczność, a jednocześnie pustota tego miejsca, były niepokojące, czemu to wszystko miało służyć? Ostatnio edytowane przez Lord Melkor : 08-10-2018 o 21:46. |
10-10-2018, 10:36 | #43 |
Administrator Reputacja: 1 | Miasto, mimo zmiany pogody (a może przez nią właśnie), nie sprawiało zbyt dobrego wrażenia. A może to po prostu Daryus nie lubił nadmiaru gargulców i innych maszkar. I nie przepadał za miastami pozbawionymi mieszkańców. Katedra. Wiara czyni cuda. O tym wiedział każdy. Ale czy pokaże drogę? Tego już Daryus nie był taki pewien, bo jego wiara nie należała do tych bardzo solidnych. Już bardzie wierzył w Iskierkę i pomysł, by próbować ją do czegoś zmuszać, czy siłą wyciągać z niej wiedzę, zdał mu się głupi. - Nie sądzę, by to była dobra metoda. - Spojrzał na Rodrika. - Chyba że chcesz stracić przewodnika. Nie wiem, jak sobie wtedy dasz radę. |
10-10-2018, 20:22 | #44 |
Reputacja: 1 | Orczyca nerwowo chwyciła się za przedramię, przez moment dziwiła się czując na nim zgrubienie, szybko jednak uświadomiła się, że tam śpi ta dziwna istotka o imieniu Puk. Spojrzała na Rodrika - myślę, że nie warto straszyć naszego przewodnika - westchnęła - nasz towarzysz ma rację, bez przewodnika wiele tu nie zdziałamy. Rozejrzała się po wnętrzu poszukując wzrokiem miejsca w którym zwykły w świątyniach znajdować się ołtarze. To na nich bowiem znajduje się miejsce w którym materializuje się wiara.
__________________ Wiesz co jest największą tragedią tego świata? (...) Ludzie obdarzeni talentem, którego nigdy nie poznają. A może nawet nie rodzą się w czasie, w którym mogliby go odkryć. Ruchome obrazki - Terry Pratchett |
12-10-2018, 16:29 | #45 |
Reputacja: 1 | Taggaren by zdziwiony. Pierwotny demiurg, twórca bogów. Wszak on na modlitwy nie odpowiada. Klęcznik niewątpliwie musiał być pułapką. Zagadki i pułapki, nie lubił tego oj nie. Wiara metalizuje się w różnych miejscach. Dla Taggarena miejscem najświętszym zawsze były katakumby. Zaczął się rozglądać za zejściem do podziemi. Taggaren poszukując zejścia do katakumb, sprawdził dokładnie klęcznik odkrywając, że jest on elementem systemu przeciwwag. Po dokładnym się przyjrzeniu kapłan dostrzegł elementy rdzenia mechanizmu. Ktokolwiek zaprojektował mechanizm nieźle go ukrył, ale dokładnie przyglądając się odkrył, że przyłożenie do klęcznika odpowiedniego ciężaru, w odpowiednim czasie i miejscu, uruchomi mechanizm. „Zejście do katakumb? A może pułapka?” Szybko pomyślał Taggaren. - Znalazłem zejście do katakumb lub pułapkę, to klęcznik. Zaraz spróbuje otworzyć zejście. Nie zbliżajcie się Kapłan MORGHLITH-a ujął w dłoń niewielką czaszkę dziecka, kształt wskazywał, iż była to jedna z dziewczynek poświęconych w rytuale. Pamiętał ich przerażeni i ból by to jeden z najskuteczniejszych rytuałów w jakim brał udział. Pamiętał też świadomość, iż MORGHLITH był zadowolony, gdy z dwie dobre istoty powołał do pracy dla zła. Pogładzi czaszkę przywołując ze planu negatywnego szkielet, po czym wydał mu polecenie by uklęknął na klęczniku.
__________________ Choć kroczę doliną Śmierci, Zła się nie ulęknę. Ktokolwiek walczy z potworami, powinien uważać, by sam nie stał się potworem. gg 643974 Cedryk vel Dumaeg czasami z dopiskiem 1975 |
14-10-2018, 12:39 | #46 |
Reputacja: 1 | - Czy ta cała Iskierka potrafi nam coś wyjaśnić, czy może trzeba ją trochę zmotywować? Istoty takie jak ona też chyba potrafią odczuwać ból. - Rodrik rzucił złowrogie spojrzenie małemu żywiołakowi, lecącemu u boku Daryusa. Malec prychnął dymem, zgiętym łokciem wykonując w kierunku rycerza nieprzyzwoity gest. Ktoś zachichotał. W międzyczasie grupa rozeszła się po wnętrzu katedry poszukując jakiejkolwiek wskazówki co do swojego dalszego ruchu. Arreta obejrzała ołtarz, starannie badając kolejne jego centymetry, nie znajdując jednak nic ciekawego. Pozostali też nie mieli wiele szczęścia. Dopóki Taggaren nie zwrócił uwagi na klęcznik. Dokładne zbadanie tego elementu architektury pozwoliło ustalić, że jest on w rzeczywistości elementem systemu przeciwwag. Kapłan raz jeszcze sprawdził mechanizm, po czym przystąpił do dzieła. Wydobył z plecaka małą dziecięcą czaszkę po czym nasączył ją w krótkiej modlitwie energią swego Boga. W ciągu kilku chwil czaszka przyzwała sługę Morghlitha. W bijącym od niej bladym rozmigotanym świetle zarysowały się ludzkie kształty, a przynajmniej zarys szkieletu człowieka. Kapłan nie czekał dłużej. Natychmiast nakazał swojemu tworowi podejść do ołtarza. Nieumarły uklęknął na klęczniku wyciągając przed siebie szkieletowate dłonie w geście parodii błogosławieństwa. Przez chwilę nic się nie działo. I nagle... Rozległ się cichy chrzęst metalowego mechanizmu. Podwyższenie na którym stał klęcznik uniosło się i do wtóru cichego chrzęstu przemieściło, odsłaniając otwór wejściowy w posadzce. Z wnętrza katakumb buchnęła chmura kurzu. Nieumarły dźwignął się na nogi, po czym odsunął na bok odsłaniając zejście. Nie zastanawialiście się długo. Jeden po drugim, z Rodrikiem na czele, wstąpiliście w czeluść. Co prawda Herbert wspomniał coś o pochodniach ale okazało się to niepotrzebne. Z chwilą, gdy pierwszy z was postawił stopę na schodku, umieszczona poniżej na ścianie pochodnia trysnęła iskrami i zapłonęła chwiejnym migotliwym światłem, ukazując korytarz podobny do jaskini acz ze starannie wykutymi wysokimi sklepieniami. W świetle pochodni unoszące się w powietrzu drobinki kurzu wyglądały niczym maleńkie klejnoty. Szliście ostrożnie, z bronią pod ręką. Ostatecznie nie wiadomo co to może skoczyć człowiekowi na głowę. Wyglądało jednak na to, że te katakumby były niezamieszkane. I niewielkie. Niespełna 20 kroków dalej dotarliście do końca korytarza. Naprzeciwko umieszczono drewniane drzwi, które w swojej górnej i dolnej części zostały wzmocnione pasami żelaza. Od miejsca, w którym staliście kolejne korytarze ciągnęły się w lewo i prawo. Szybko okazało się, że one też nie prowadzę daleko. I również kończą się drzwiami. Staranne i ostrożne badanie nie wykazało żadnych pułapek. Okazało się również że drzwi nie były zamknięte na żaden zamek. Po krótkiej naradzie sprawdziliście kolejne odrzwia. Najpierw drzwi u szczytu litery T, które uchyliły się z cichym upiornym zgrzytem. Za nimi pomieszczenie, może 10 na 10 kroków. w chwili gdy wkroczyliście do środka również w tym pomieszczeniu zapłonęły dwie pochodnie umieszczone odpowiednio na lewej i prawej ścianie. Światło ukazało wam stojący w centrum komnaty kamienny posąg. Kolejne dwa pomieszczenia charakteryzowały się podobną prostotą oraz podkreślały mistrzostwo wykonania kolejnych perełek sztuki rzeźbiarskiej. Po lewej: I po prawej: Nie było to jednak, jak się okazało, wszystko. Podłogi we wszystkich trzech pomieszczeniach przykrywała gruba warstwa kurzu i brudu, ale Rodrik w pewnym momencie starł stopą pierwszą warstwę odsłaniając położone blisko siebie, u stóp posągu, płyty naciskowe. Pierwszy z nich, ten po lewej, przedstawiał srogiego starca. Nagi do pasa mężczyzna o bujnej brodzie ściskał w prawej dłoni wzniesionej nad głowę jarzący się delikatnym blaskiem piorun. Kolejny ukazywał kobietę w sięgającej kostek spódnicy ze wzniesionymi do góry ramionami. Wąż pod jej stopami, gołąb nad jej głową. Ostatni przedstawiał rycerza w pełnej zbroi ściskającego w obu dłoniach oburęczny miecz, zastygłego w szermierczej pozycji. Jak się okazało u stóp każdego z posągów znajdowały się te same trzy płytki naciskowe. Niestety była to najwidoczniej kolejna zagadka... Ostatnio edytowane przez Jaśmin : 14-10-2018 o 17:34. |
15-10-2018, 15:15 | #47 |
Reputacja: 1 |
__________________ Wiesz co jest największą tragedią tego świata? (...) Ludzie obdarzeni talentem, którego nigdy nie poznają. A może nawet nie rodzą się w czasie, w którym mogliby go odkryć. Ruchome obrazki - Terry Pratchett Ostatnio edytowane przez Wisienki : 15-10-2018 o 15:55. |
16-10-2018, 18:55 | #48 |
Reputacja: 1 |
|
16-10-2018, 19:00 | #49 |
Administrator Reputacja: 1 | Na religii Daryus się nie znał. Oczywiście nie ogłosiłby tego publicznie (bo kto chciałby narobić sobie kłopotów), ale fakt był faktem. Dlatego też znajdujące się tutaj posągi i symbole nic mu nie mówiły. Prócz tego, że wyglądały groźnie. Nawet kobieta z winnymi gronami. Płyty, znajdujące się u stóp każdego z posągów, aż wołały "Naciśnij mnie!". Problem polegał na tym, że Daryus nie miał pojęcia, którą płytkę nacisnąć. A był z kolei pewien, że jeśli źle wybierze, to ściągnie na nich kłopoty. - Może powinniśmy się przygotować na kolejną walkę - powiedział. - Posągi i te płytki mogą mieć ze sobą inny związek, niż sądzimy. Bogini z winogronami i ta z wężem i gołębiem... To tak oczywiste, że może fałszywe. |
17-10-2018, 09:28 | #50 |
Reputacja: 1 |
__________________ Wiesz co jest największą tragedią tego świata? (...) Ludzie obdarzeni talentem, którego nigdy nie poznają. A może nawet nie rodzą się w czasie, w którym mogliby go odkryć. Ruchome obrazki - Terry Pratchett Ostatnio edytowane przez Wisienki : 17-10-2018 o 09:32. |