Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14-10-2018, 13:40   #64
Alaron Elessedil
 
Alaron Elessedil's Avatar
 
Reputacja: 1 Alaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputację
Remigiusz Mróz - Seria Joanny Chyłki

16/48




Mam poczucie, że wystawiona przeze mnie ocena jest zawyżona. Remigiusz Mróz niejednokrotnie sprawił, że z irytacji zamknąłem książkę, co jest niedopuszczalne dla pozycji, którą chce się nazwać "dobrą". W trakcie czytania książka nie powinna sprawiać, by odechciewało się czytać w trybie natychmiastowym. Warto jednak podkreślić, że ekspresowo do nich wracałem.
Zastosowane są chamskie cliffhangery będące gwałtownym rozpoczęciem nowego wątku pod koniec książki i jeszcze gwałtowniejszym jego urwaniem. Nie lubię czegoś takiego. Mistrzami w tej dziedzinie są Steven Erikson i Roger Zelazny, których niejednokrotnie stawiałem za wzór. Sztuką jest napisać książkę tak, by po domknięciu kluczowych wątków czytelnik obgryzał paznokcie z niecierpliwości w oczekiwaniu na kolejny tom.

Właśnie takie wrażenie miałem po przeczytaniu "Kasacji". Ważne dla fabuły wątki zostały rozwiązane, a jednocześnie prawda okazała się tak interesująca, że otworzyłem "Zaginięcie" od razu po zakończeniu pierwszej części. Choć jakbym musiał czekać na kolejny tom, nie poczułbym się oszukany. A tak właśnie wygląda sprawa w każdej kolejnej odsłonie historii duetu Chyłka&Oryński.

Jakby zarzutów było mało, pojawił się wątek romantyczny. Jego przebieg doskonale oddaje ten oto fragment. Jak za pierwszym razem zauważyłem, że coś się zaczyna dziać, pomyślałem: "Oooo nie... Nie, nie, nie.", ponieważ już wiedziałem czym to się skończy. Niewielu autorów podołało wątkom romantycznym. "Panie Mrozu, pan nie idzie tę ścieżką!"
No i poszedł, ale... zapowiadało się ciekawie! Wszystko rozwijało się powoli, naturalnie, bez sztuczności. Pomyślałem: "A może jednak coś z tego wyjdzie?" i dokładnie na to się zanosiło. Relacja wkraczała w coraz bardziej zaawansowane etapy i... znacie odgłos czegoś zrzuconego z wysokiego budynku, co w krótkiej chwili wytraciło swoją prędkość w momencie zetknięcia się ze zdecydowanie nie chcącą ustąpić pod naciskiem powierzchnią ziemi? No. To wiecie jak się zakończyło. Z powodu, a jakże, pierdoły. Sen złoty prysnął. Remigiusz Mróz nie podołał. Nie wdając się w szczegóły, to nie koniec wątku romantycznego Chyłka-Oryński, podczas którego czułem się jak Geralt okładany w celi. W pewnym momencie miałem ochotę, żeby Mróz przywalił tak mocno, żeby zgasło światło oscylacji, bo skakało od skrajności do skrajności jak indeksy giełdowe.

"A żebyś pękł, sk...!"

I pękł. W "Testamencie". Jeśli wątek miałby nazwisko, nazywałby się Bolesna-Mordęga. Na osłodę zakończony happy endem. Ale jestem daleki od radości jestem przekonany, że w kolejnej odsłonie nastąpi przynajmniej kryzys związku, jeśli nie rozstanie i powrót do mdlącej huśtawki.

Panie Mróz, jeśli Pan to jakimś cudem czyta, to błagam, niech Pan to zakończy w jakąkolwiek stronę. Mnie już wszystko jedno. Byleby postawiona została kropka, rozdział zamknięty i nie ruszany. Chyba, że się mylę i ostateczny kształt został osiągnięty pod koniec części 7. W takim razie serdecznie dziękuję i kłaniam się, że tak powiem, "Posampas".
Pisarzami, którzy koncertowo sobie poradzili jest... a jakżeby inaczej? Steven Erikson i Roger Zelazny (choć ten drugi tylko częściowo, ponieważ ciężko tu mówić o jakimś wątku romantycznym).

Kolejnym problemem Remigiusza Mroza, z którym sobie absolutnie nie radzi to kreacja antagonistów. Nie pod kątem charakteru. Protagoniści są kreowani na osoby wybitne. Mówię tu o Chyłce, która potrafi dokopać się do wszystkiego i wygrać sprawę beznadziejną. Problem w tym, że ta wybitna pani adwokat jest jak doktor Watson przy profesorze Moriartym. Na szczęście w serii Joanny Chyłki nie jest to aż tak odczuwalne.

No dobrze, wysiadam z walca.

Pomimo powyżej przedstawionych wad, jak zacząłem serię "Kasacją", tak skończyłem "Testamentem" w... nie pamiętam dokładnie. Miesiąc? Półtora? Nie więcej. W domu, na spacerze, w tramwajach i autobusach. Wszędzie, gdzie mogłem. Seria ma w sobie "to coś", co sprawia, że po przeminięciu chwilowej złości na beznadziejny wątek romantyczny, sięga się po nią natychmiast.

No i ma największy z możliwych atutów, a nazywa się on: Joanna Chyłka. I drugoplanowy "Kormak". Ten drugi za każdym razem wywoływał uśmiech. Ogólnie cała "rodzina" kancelarii Żelazny&McVay jest nakreślona fenomenalnie. Każdy ma swój charakter, każdy ma jakieś swoje tajemnice większe bądź mniejsze. Personalne bądź wprost przeciwnie. Niegroźne lub niebezpieczne. Z każdym kolejnym tomem odsłaniała się kolejna karta przeszłości, zaś bohaterowie podlegają wiarygodnym zmianom pod wpływem przeżyć. Nie widzę tu tak rażących niespójności jak w "Behawioryście". Owszem, zdarzają się zachowania całkowicie irracjonalne (patrz: wątek romantyczny), ale są one ograniczone głównie do jednego, spapranego wątku.

Chyłka ma jeszcze wiele olbrzymich zalet takich jak pewność siebie popartą skutecznością, charakterystyczne umiłowanie do własnego samochodu czy... Iron Maiden! Utwór wybrałem nieprzypadkowo. Kto zacznie czytać, szybko dowie się dlaczego.

Zupełnie inną kwestią są tematy poruszane przez Mroza. Sprawiedliwość wcale nie równoznaczną z prawem, rasizm publiczny i prywatny, powszechna nietolerancja pod płaszczykiem tolerancji, tajemnica adwokacka i moralność, obszar ingerencji państwa w prywatność obywatela (ustawa inwigilacyjna). Jednocześnie każdy temat jest obdarty z kretyńskiego upolitycznienia i przepychanek między idiotycznymi, pasożytniczymi i zakłamanymi partiami. Zostaje tylko społeczne meritum oraz rozważanie słuszności pewnych zachowań i aktów prawnych (ustawa inwigilacyjna).

Zaprezentowany jest od kulis zawód adwokata. A przynajmniej czytając to odnosiłem wrażenie, że tak to może wyglądać, jeśli chodzi o szkielet działalności. Oczywiście bardzo wątpię w to, że obrońca jeździ po całym kraju w poszukiwaniu tropów. Praca adwokatów, działanie sądownictwa. Osobiście nie znam się na tym, lecz wykreowana rzeczywistość wygląda wiarygodnie.

Podsumowując, do serii z Joanną Chyłką zaliczają się najlepsze książki, jakie wyszły spod "pióra" Remigiusza Mroza. Przynajmniej z tych, po które sięgnąłem, zaś nie czytałem "Parabellum" ani "W kręgach władzy".
 
__________________
Drogi Współgraczu, zawsze traktuję Ciebie i Twoją postać jako dwie odrębne osoby. Proszę o rewanż. Wszystko, co powstało w sesji, w niej również zostaje.
Nie jestem moją postacią i vice versa.
Alaron Elessedil jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem