Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14-10-2018, 20:03   #70
Vetala
 
Reputacja: 1 Vetala ma wspaniałą reputacjęVetala ma wspaniałą reputacjęVetala ma wspaniałą reputacjęVetala ma wspaniałą reputacjęVetala ma wspaniałą reputacjęVetala ma wspaniałą reputacjęVetala ma wspaniałą reputacjęVetala ma wspaniałą reputacjęVetala ma wspaniałą reputacjęVetala ma wspaniałą reputacjęVetala ma wspaniałą reputację
....Dowutin pobiegł prosto za Dashade, rycząc jeszcze głośniej niż on, by dać znak, iż nadciąga. Seki widząc jego podniesioną śmiercionośną piłę łańcuchową, uskoczył na bok, dając Gerdarrowi się wykazać. Ochroniarz, wciąż jeszcze zszokowany i otumaniony po szarży Dashade, musiał się teraz bronić przed atakiem jeszcze większego Dowutina. Nie miał szans. Broń Gerdarra wbiła się w bark przeciwnika i błyskawicznie zaczęła z głośnym brzękiem rozcinać go wpół aż do krocza. Po chwili na ziemię padły dwie połówki człowieka, bryzgające posoką na wszystkie strony. Dashade, oblany krwią, oblizał usta, z zadowoleniem zerkając na zmasakrowanego trupa. Z tyłu stał drugi ochroniarz, zapewne kompletnie zdruzgotany tym widokiem.
....Tak to się robi – powiedział Dowutin i spojrzał na drugiego przeciwnika. – Teraz ty! – rzucił do niego, wyszczerzając się w drapieżnym uśmiechu.
....Efekt psychologiczny wywarty na drugim z ochroniarzy był przytłaczający. Jako jedyny, który pozostał na poziomie tych dwóch pogromców, dosłownie narobił w gacie. Nogi drżały mu jak roznegliżowane Twi’lekanki na Hoth. Próbował się wycofać i wtedy się potknął, padając na plecy.
....To była idealna okazja dla Sudodtha, aby dobić ochroniarza. Choć dla niego celowanie z takiej odległości było trudniejsze, poradził sobie bez problemu. Strzał blastera przeszył ogromną dziurę na brzuchu w pancerzu rannego, a odrzut sprawił, że ten spadł na ziemię za kontenerem. Na pewno zginął – stwierdził Ordo. Była to pierwsza wspólna ofiara dwójki Mandalorian.

....Żołnierz na drugim kontenerze wyglądał na szefa tego oddziału; miał najlepsze uzbrojenie i pomimo ciężkiej sytuacji zachował zimną krew. Jego karabin wyróżniał się od pozostałych. Był większy i wydawał niepokojące dźwięki, gdy tamten zaczął z niego celować w Gerdarra, jakby w jego akumulatorach zaczęła się zbierać energia na pojedynczy potężny strzał. Spokojnie wymierzył, po czym faktycznie wypalił jeden niszczycielski pocisk blasterowy, robiąc bolesną dziurę na plecach takiego łatwego celu jak Dowutin. Gerdarr jeszcze nigdy nie oberwał z tak potężnej broni, nie miał pojęcia, jak to było możliwe, ale czuł, że po drugim takim strzale już by się nie podniósł. Jego ogłuszający ryk poniósł się po pomieszczeniu. Ryk wywołany bardziej bólem niż zdziwieniem. Dowódca oddziału stał się jego celem numer jeden. Ten wiedząc o tym, zdążył się jeszcze wysilić i zeskoczyć z drugiej strony kontenera.
....Miałeś swoją szansę – powiedział Dowutin w stronę kontenera. – Teraz moja kolej.
....Widząc, jakie spustoszenie uczyniła broń użyta na Gerdarrze, Hokk podbiegł do niego i spróbował użyć Mocy, by chociaż trochę pomóc Dowutinowi. Był jednak zbyt przejęty odkrytym trupem ochroniarza, którego zmasakrował wcześniej Gerdarr. Przepełniły go złe emocje, strach. Poczuł, że gdyby spróbował uleczyć Dowutina Mocą, tylko zrobiłby mu większą krzywdę, więc zrezygnował ze swych zamiarów. Nie był pewien, jak powinien zachowywać się wobec tego olbrzyma. Wcześniej bez żadnego wahania powalił on jednego Rodianina, potem zgniótł szyję drugiemu, a teraz rozpołowił człowieka... Nie zgadzało się to ani trochę z podejściem do życia aspirującego do miana Jedi Hokka.

....Spostrzegłszy szarżę Gerdarra i Sekiego, Alette wyszarpnęła sztylet molekularny i pognała za nimi w stronę magazynu, aby również rzucić się na wroga. Dobiegła do progu wróg, by tam przystanąć i móc rozeznać się w sytuacji.
....Tymczasem Marka, choć strzał tym razem wydawał mu się trudniejszy, trafił ochroniarza kucającego na kontenerze. W półmroku ledwo dostrzegał jego sylwetkę, lecz głośny okrzyk bólu zdradził celność pocisku.
....Wewnątrz ostatni ochroniarz na kontenerze, próbując nie zwracać uwagi na ostrzał z peronu, wyciągnął granat i cisnął pomiędzy Dashade oraz Dowutina. Najwyraźniej chciał zlikwidować ich obu naraz i nie podzielić okrutnego losu swego rozciętego w pół towarzysza, którego zdruzgotane szczątki leżały teraz w kałuży krwi. Ładunek jednak nieco niefortunnie odbił się od twardej głowy Sekiego i poleciał pod ścianę, by wybuchnąć kawałek dalej. Odłamki trysnęły po całej okolicy, godząc w Dowutina oraz Dashade. Była to jednak nazbyt słaba eksplozja, żeby wyrządzić im szkodę. Oboje ledwie poczuli ukłucia rozprysków. Na widok swego niepowodzenia przeciwnik zeskoczył z drugiej strony kontenera.
....Widząc załamujące się szyki wroga, Rhail rzucił się biegiem do środka za pozostałymi. Chciał zapewne jeszcze uszczknąć coś dla siebie. Dotarł właśnie do wrót magazynu, kiedy raptem zauważył, jak ostatni przeciwnik stojący na kontenerze zeskoczył z drugiej strony. Zabrak mógł pobiec w prawo go dopaść lub w lewo, za przeciwnikiem, który podziurawił Dowutina...

....W pewnym oddaleniu Barah ostrożnie wychyliła się zza osłony i nie dostrzegła już żadnych wrogów. Jej prywatny ochroniarz z czempionem areny buszowali w środku i chyba wszystkich przepłoszyli. Stąd niewiele widziała, słyszała za to dzikie ryki Sekiego oraz Gerdarra, a po nich również pełne bólu wycie – najwyraźniej mimo poczynionego przez parę siłaczy pogromu któryś z nich oberwał. Wobec tego postanowiła zbliżyć się do drzwi, gdzie dostrzegła nieznanych jej Zabraka i Cereankę. Przeskoczyła skrzynię, po czym rzuciła się biegiem do wrót, aby tam przywrzeć do ściany. Powitała nowych towarzyszy broni krótkim, acz promiennym uśmiechem.
....Seki otrzepał się po wybuchu niczym zezłoszczony pitbull i pognał wprost na wystraszonego makabrą żołnierza leżącego na ziemi. W tej pozycji niewiele mógł on zdziałać, choć skrywał go już mrok. Dashade wziął przeciwnika za fraki, cisnął nim o ścianę, a potem rzucił go w uliczkę między kontenerami i tam ciął maczetą. Chciał w ten sposób zrobić przejście Gerdarrowi, który za jego plecami już szykował się do dalszej walki. Żołnierz mimo wszystko zaciekle walczył o życie. Znalazł okazję, by rozpaczliwie odwinąć się Sekiemu. Ten jednak zasłonił się tarczą, niewiele robiąc sobie z tego godnego pożałowania ataku. Dashade zawarczał z furią, gdy przeciwnik wykorzystał ten ułamek chwili, by umknąć mu na kontener, przycupnąć i skorzystać ze stimpacka.
....W międzyczasie Dowutin sięgnął po własnego stimpacka i go sobie zaaplikował. Następnie poszedł wolnym krokiem przez halę. Ocierał delikatnie swoją broń o mijane kontenery, wywołując przy tym nieprzyjemne zgrzytanie, i przyświecał sobie glowrodem. Nie chciał wbiec na serię z tej broni. Ale jak już znajdzie tego gnojka...
....Wychodź, tchórzu, i tak cię znajdę i nogi z dupy powyrywam.
Usiłował nastraszyć przeciwnika. Próbował za wszelką cenę namierzyć go w tej ciemności, lecz nawet glowrod nie rozpraszał mroku wystarczająco... za to doskonałe zdradzał pozycję Dowutina. Strzały padły na niego z miejsca, na które przed chwilą patrzył i niczego nie dostrzegł. Był odsłonięty. Tym razem dowódca użył innej broni, jakiegoś pistoletu, ale on wcale nie był słabszy, ba: Gerdarr tak oberwał w tors, że ledwo ustał na nogach. Był kompletnie zdezorientowany i obraz dwoił mu się przed oczyma. Z trudem utrzymał swoją piłę. Mógł jedynie schować się za najbliższą osłoną. Ta broń… już wiedział, z czym ma do czynienia. Disruptor. Broń, która rozrywała ludzi na strzępy. Całe szczęście on był trochę większy i twardszy, inaczej by nie przeżył.

....Poza magazynem Hastal ruszył w lewo, licząc, że oflankuje przeciwników, przedostając się ostatnimi drzwiami. Nie wiedział, co się dzieje w środku, ale to, co słyszał, brzmiało makabrycznie. Ordo natomiast po samym odgłosie wystrzału rozpoznał, że w środku ktoś używał zakazanego w całej galaktyce disruptora. Ta broń rozrywała przeciwników na strzępy. Po chwili namysłu Hastal potwierdził jego domysły. Ich wróg, mimo początkowego przełamania szyków, wciąż pozostawał śmiertelnie groźny.

....Alette wbiegła do środka, gotowa do ataku. Zauważyła żołnierza, który uciekł na kontener przed Dashade, i postanowiła go złapać. Z rozpędu wskoczyła na skrzynię, od której się odbiła, by sięgnąć wyżej i przeszkodzić przeciwnikowi w użyciu stimpaka. Tamten jednak w porę zareagował i utrudnił kobiecie wspinaczkę: przydepnął jej palce, przez co Cereanka spadła na dół. W ostatniej chwili udało jej się przynajmniej złapać ochroniarza za stopę, przez co ten wywinął orła i spadł z kontenera po drugiej stronie. Nie zwlekając, Alette popędziła dookoła, żeby go dopaść. Zdążył wstać akurat w idealnym momencie, by Cereanka mogła go dźgnąć. Chciał wykonać unik i zripostować, jednak upadek zbytnio go zdezorientował. Zareagował opieszale i Alette ugodziła go sztyletem w tors, z łatwością przebijając pancerz. Atak kosztował ją jednak sporo wysiłku, zwłaszcza że wciąż dyszała ciężko po wyczerpującym sprincie.
....Hokk pobiegł pomóc Cereance i zaszedł jej przeciwnika od drugiej strony. Ochroniarz, wzięty w dwa ognie, miał sporo szczęścia, gdy nie wiadomo jakim cudem ledwie uchronił się przed piką Nautolana.

....Nagle wydarzyło się coś, na co nie wszyscy zwrócili uwagę, zwłaszcza osoby uwikłane w walkę: przywrócono zasilanie awaryjne. Dało się to poznać po panelach przy drzwiach, które się włączyły: wciąż jednak nie zapalono światła, więc pozostały one punktami słabego blasku w ciemnościach. Jedyne wrota, które były dotąd otwarte, nagle z hukiem zamknęły się tuż za plecami Rhaila, a przed twarzą Bary. Na panelu drzwi pojawił się komunikat “Zdalnie zablokowane”. Panujący półmrok przydawał temu napisowi niepokojącego wyglądu.
.... Dobrze, rozdzielić ich! – dało się słyszeć krzyk wewnątrz magazynu. – Zabić tych w środku, a potem tych na zewnątrz!
....Od strony maszynowni zaczęły dobiegać odgłosy kilkunastu blaszanych kroków...

....Barah wyhamowała gwałtownie i odskoczyła w tył, gdy tuż przed jej nosem zatrzasnęły się drzwi. Po krótkim wahaniu przypomniała sobie o „pożyczonej” karcie dostępu i chociaż nie miała nadziei, że to podziała, i tak musiała spróbować. Przejście zgodnie z podejrzeniami pozostało zamknięte, a informacja „Zablokowane” wciąż jarzyła się irytująco.
....Szlag by to… – mruknęła. Przestało być wesoło i czuła już stopniowo narastającą panikę. Póki co panowała jeszcze nad tym obezwładniającym uczuciem, zmuszając umysł do przytomnego działania, a ciało do zachowania pewnej postawy.
....Mandalorianie również nie zdążyli dobiec do drzwi, nim te zamknęły się z hukiem. Hastal zauważył przywrócenie zasilania. Można było się tego spodziewać. Mieli przysłać oddział szturmowy, pewnie właśnie nadchodził.
....Czy ktoś z was potrafi otworzyć te drzwi? – zapytał grupę. Nie mieli jednak komfortu, by poczekać na jakieś wyjście. Zaczął więc rozglądać się po pomieszczeniu, próbując ułożyć w głowie rozwiązanie, na którym się znał. Byli w siedzibie siatki terrorystów, gdzieś tu powinni znaleźć materiały wybuchowe.
....Hastal otwierał skrzynie jedna po drugiej w poszukiwaniu ładunków, Zeltronka sprawdziła w tym czasie pozostałe drzwi, jednak wszystkie zostały zablokowane. Sudodth pomagał to Hastalowi, to Barze, zaś Marka z oddali przyglądał się tym gorączkowym poszukiwaniom.
....Tam! – rzucił nagle i wskazał na wielką kratę wentylacyjną wielkości okienka na wysokości kontenera w rogu pomieszczenia. Wystarczyło się wdrapać na górę, by przedostać na drugą stronę.
....Barah podeszła do wskazanego przez szmuglera miejsca i spojrzała w górę.
....Hm, trochę wysoko… – mruknęła, mierząc wzrokiem odległość. Odwróciła się do swoich towarzyszy z bezradnym wyrazem twarzy, tylko trochę udawanym, i spytała: – Mógłby mnie ktoś podsadzić…?
....Mhm – rzucił w odpowiedzi Marka. W lepszej sytuacji pewnie byłby bardziej entuzjastyczny, ale nie opuszczało go wrażenie, że z jednego gówna przeskoczyli w jeszcze większe.
....Z jego pomocą Barah dosięgnęła krawędzi kontenera. Podciągając się na górę, rzuciła przez ramię:
.... Dzięki. – A gdy już wstała i otrzepała dłonie, dodała, mrugając do szmuglera: – I nie bądź takim smutasem, przecież damy sobie radę.
....Potem podeszła do kraty i na wszelki wypadek najpierw zajrzała przez nią, by upewnić się, co zastaną po drugiej stronie. Nie było tego po niej widać, lecz skakanie na oślep prosto w pole walki niezbyt jej się uśmiechało.
....Hastal nie lubił takich gierek. Był profesjonalistą i kiedy była robota do wykonania, to po prostu ją wykonywał. Najlepiej w najprostszy sposób. Kiedy więc szmugler pomógł Zeltronce się wspiąć, Mandalorianin gdzieś obok samemu także wszedł na kontener. Kobieta widocznie miała zamiar pójść przodem. Zbliżył się więc i podał jej granat.
....To na dobre wejście.
....Sudodth chwilę obserwował wysiłki pozostałych. Nie było jednak sensu pozostawać tu samemu, tak że po chwili wahania ruszył za całą grupą.

....Barah właśnie podeszła do kraty, gdy zza niej rozległ się straszliwy huk. Oślepiający błysk, który mu towarzyszył, uniemożliwił dostrzeżenie czegokolwiek. Wiedziała tylko, że jego źródło znajdowało się po przeciwległej stronie, za wejściem do maszynowni. Hastal rozpoznał, że był to w pełni naładowany strzał z disruptora, choć z jakiejś zmodyfikowanej wersji. Zwykłe nie robiły aż tyle hałasu. A może był po prostu jakiś stary, zepsuty?
....Trzeba pozbyć się tego strzelca w pierwszej kolejności – stwierdził Hastal, po czym naszykował się do strzelania.
....Barah potrafiła świetnie udawać pewność siebie, nawet jeśli w głębi duszy wcale pewna nie była – tak jak w tym momencie. Błysk i grzmot wystrzału, który usłyszała, dały jej do zrozumienia, że po drugiej stronie jest gorąco, a ona zaraz tam wskoczy, nie wiedząc, co dokładnie zastanie… Nie było jednak czasu, by usiłować lepiej ocenić sytuację: cokolwiek działo się na dole, pozostali na pewno potrzebowali pomocy natychmiast. Przyjęła granat od nieznajomego snajpera i dobyła miecza.
....No to zaczynamy… – westchnęła, a potem z całej siły kopnęła w kratę. Zgrzytnął metal, gdy poddało się jej mocowanie, i przejście stanęło otworem. Gotowa do walki, Zeltronka zeskoczyła do magazynu.
 
Vetala jest offline