-
Ahoj, MOIRA! Choć no tu! - usłyszałaś Simone. -
Sam Alberto Luciani, nas przyjmie!
Wstałaś i ruszyłaś w kierunku bramy. Tam Simone radośnie rozmawiała z jednym strażnikiem. Widocznie drugi poszedł poinformować o niezapowiedzianych gościach. W końcu dostaje pozwolenie na wejście. Brama otwiera się szeroko i zaczynasz powoli rozumieć, czemu Simone tak się zachwyca architekturą. Istna perełka a nie pałac.
W środku jeszcze większy przepych. Prowadzi was służka plątaniną korytarzy i schodów, po czym przechodzicie przez salę balową. Dość duży ruch służby wskazuje na dopiero co zakończone przyjęcie (nielicząc zalanych w trupa gości wynoszonych, resztek dekoracji walających się to tu to tam i chrzęstu szkła pod stopami).
Ozdobne świeczniki, liczne kandelabry i rzeźby rozstawione dosłownie na każdym zakręcie... Ktoś na to wydał małą fortunę. W końcu docieracie do biblioteki, gdzie z kolei majordomus karze wam poczekać. Zbiory książek też niczego sobie. Didedot "Sebastiano i jego pan" (której treść wstrząsa wszystkimi arystokratami), Vivet "Listy do Marie" (poruszająca serce najbardziej zatwardziałych przeciwników sentymentalizmu) i obowiązkowo "Nowa Encyklopedia" (zajmująca pięć półek najbliższego regału). Kątem oka zauważasz również sprzedające się jak świeże bułeczki książki Markiza de Sade.
W końcu majordomus prowadzi was do pokoju obok (który okazuje się Gabinetem) i anonsuje:
-
Hrabianka Simone Falisci i jej towarzyszka Moira O-blacket.
Za biurkiem siedział mężczyzna w wieku około 30 lat.
Zmęczony z lekko rozchełstaną koszulą o kolorze bladoniebieskim. Poprawił włosy i uśmiechnął się tak, jakby cieszył się, że pozbył się wszystkich gości i już zaraz pozbędzie się interesantek i w końcu złoży swoją szumiącą głowę na poduszce, zaraz koło żony. (Przy ty niestety zauważyłaś, jak nieproporcjonalnie szerokie ma usta.)
-
W czym mogę służyć młodym damom? - wstał, skłonił się lekko i ucałował zarówno Simone jak i ciebie w dłoń. -
Może wina?
Po czym skierował się do szafki zastawionej rozmaitą gamą alkoholi. Simone nie miała zamiaru się odezwać. Jedynie dygnęła głęboko i spojrzała na ciebie znów tak, jakby mówiła "Ja tu tylko sprzątam".