Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 15-10-2018, 16:00   #66
Kerm
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
David żałował jednej rzeczy - że zanim położył się do lodówki, nie trenował maratonu i biegów przełajowych. Jedno i drugie by mu się teraz przydało.
Co gorsza ścigający ich stwór jakby nagle zmienił zainteresowania i miast rzucić się na racę i lampy kontynuował pościg. A David, nie da się ukryć, miał już uciekania powyżej uszu. Podobnie zresztą jak i jego partnerka.
Nie da się też ukryć, że gdzieś w okolicy było jeszcze dużo energii. Problemem było to, że nie umieli do niej dotrzeć. Być może mgiełka nasyciłaby się tym, co by zdołali jej podsunąć pod... pysk?
Ale, mimo wyczerpania, wziął nogi za pas i rzucił się do ucieczki, chcąc znaleźć się jak najdalej od macek polującego na nich stwora.


- Szkoda, że nie mogliśmy pojechać metrem - rzucił, gdy skład pociągu został daleko za nimi, a on zdołał odzyskać trochę oddechu. - Może dzięki tobie to coś tam zabawi w pociągu na tyle długo, że o nas zapomni.
- Może nie trzeba będzie strzelać. Ale w ostateczności możesz na mnie liczyć
- dodał. - A jakby co, to też mam broń.

Obrócił się do tyłu, lecz nie usłyszał (ani nie zobaczył) żadnych śladów pościgu.
- Może się odczepił - powiedział cicho i splótł palce, by nie zapeszyć.


Ciemność, wszechobecna, nie napawała optymizmem.
Z drugiej strony... ciemność oznaczała brak różnych, nieprzyjemnych zazwyczaj stworów. Muzyka zaś... o, to była wielka niewiadoma.
- Znam przyjemniejsze sposoby spędzania czasu w ciemnościach, niż ucieczka przez opuszczone od wieku tunele - odparł na pytanie Sigrun - ale chyba nie na to teraz pora. Na porządne lokum nie mamy co liczyć, więc zobaczmy, dyskretnie, kto urządza balety w opuszczonym przez ludzi metrze. Chyba wolę tę mgiełkę, niż bandę świrów czy zboczeńców. Nie wiem jak ty, ale jak mi się nie spodobają, to spróbuję ich ominąć... jeśli się da. Albo przeczekam burzę, w jakiejś dziurze w ziemi lub ścianie, licząc na cud.

Powoli, ostrożnie, najciszej, jak mógł, ruszył w stronę, skąd dobiegała muzyka.
 
Kerm jest offline