Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 15-10-2018, 17:02   #38
Asmodian
 
Asmodian's Avatar
 
Reputacja: 1 Asmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputację
Rayla nie ograniczyła się do dowcipów i znalazła w jednej ścianie sąsiadującej z zbrojownią tajemne przejście. Po sprawdzeniu czy nie są dodatkowo zabezpieczone udało jej się otworzyć i byliście się w stanie dostać się do zbrojowni od przysłowiowej ‘Z dupy strony.’.
Zbrojownia była małym pomieszczeniem zawierającym stojaki na zbroje, wszystkie w krasnoludzkich rozmiarach. Choć wielu broni i zbroi brakuje, komnata nie jest z oczywistych względów splądrowana. Na stojaku wiszą cztery topory bojowe, dwie kusze i pudełka do nich po 10 bełtów każde. dwie kolczugi, dwie ćwiekowane skórznie i dwie tarcze. Tarcze i zbroje mają wymalowany ten sam znak, ‘młot i kowadło’.
- To jakiś ich herb, tak? - spytała elfka, wskazując na symbol.
- Ozdobili tym wszystko, co się dało - powiedział zaklinacz, równocześnie usiłując sobie przypomnieć, czy na zastawie również znajdowały się takie znaki. - Pamiętasz pierścień rodowy? Też miał wyrzeźbione młot i kowadło.
- Faktycznie… - Elfka przywołała w pamięci obraz sygnetu, który znaleźli.
- Nie wiem, czy krasnoludy uznałyby coś zabrane stąd za łup wojenny - stwierdził Shayn. - Szkoda, że nie ma tu jakiegoś poręcznego sztyletu.
Rozejrzał się by sprawdzić, czy, przypadkiem, nie ma tu takiej broni.
- A po co komuś rzucającego ognistymi pociskami sztylet? - spojrzała na niego z zaciekawieniem.
- Żeby pokroić pieczeń... albo przeciąć linę... albo dla ciebie... - odpowiedział.
- Och, to byłoby świetne, ale to byłaby kolejna rzecz, którą musiałabym mieć u kogoś z was na przechowaniu. - Uśmiechnęła się. - Osoba w mojej sytuacji nie posiada niczego. - “W szczególności wolności”, pomyślała.
- Lepsze to, niż nic... - odparł Shayn. - Znaczy to, co na przechowaniu - doprecyzował, widząc usta dziewczyny ponownie krzywią się w uśmiechu.
- Shayn... może nie składajmy takich obietnic? - Rycerz popatrzył na elfkę. - Wiesz, baron może odpowiednio podziękować komukolwiek, jeśli zobaczy u niej broń. Ją też tym narażasz. To nie jest najlepszy pomysł, aby jej pomóc odzyskać wolność - powiedział cicho do zaklinacza, choć elfka też mogła go usłyszeć.
- Powiedziałem "przechowanie" - odparł zaklinacz. - Jak możesz sądzić, że wpadłbym na taki głupi pomysł. Próba wręczenia jej broni, na terenie zamku? Równie dobrze mógłbym jej ten sztylet wpakować w plecy.
- Ja sama bym jej chyba nie przyjęła - wtrąciła elfka wbijając wzrok w podłogę. - Nie chciałabym was narażać… W końcu od rozpoczęcia tej misji jesteście moimi towarzyszami, przynajmniej… tak myślę. Baron nie jest normalny, wolę nie myśleć do by wam zrobił, jakby wiedział, że mam od was broń. No a ja pewnie prędko trafiłabym pod topór, czy coś.
- Mi raczej nic by nie zrobił - przyznał się Shayn. - Ale nie mam wątpliwości, że dla ciebie źle by się to skończyło.
- Zapewne… - odwróciła się do Juliusa. - “nie najlepszy pomysł, aby jej pomóc odzyskać wolność”... A chcecie mi pomóc? - spytała zaskoczona.
- Na razie nie chcę cię martwić, ale nie bardzo widzę, w tym momencie, zbyt wielkie na to szanse - uczciwie powiedział Shayn. - Ale jeśli baron będzie z nas zadowolony, to może się zjawi jakaś okazja...
- Rozumiem, chociaż ja nie pytałam jak, tylko czy w ogóle chcecie mi pomóc. Bo jeśli tak, to naprawdę za samą chęć jestem wdzięczna, tylko nie rozumiem…. Po co? W więzieniu siedzi wielu takich jak ja - odpowiedziała, doskonale zdając sobie sprawę, że to że ktokolwiek inny niż sam baron, będzie miał ciężko jej pomóc.
- Nie znam innych - odparł Shayn, po czym obejrzał elfkę od stóp do głów. - A czy to jest bezinteresowne... Raczej nie. Mam pewne plany...
- Taak? - spytała z zainteresowaniem. - A zdradzisz mi jakie, czy to tajemnica? - uśmiechnęła się.
- Hmmm... Może trochę później... - Równocześnie spojrzał na kapłankę i paladyna.
- No dobrze… - odparła przyglądając się zaklinaczowi z uwagą, tak jakby chciała przedrzeć się przez jego myśli i dowiedzieć się, o co mu chodzi.*
 
__________________
Iustum enim est bellum quibus necessarium, et pia arma, ubi nulla nisi in armis spes est
Asmodian jest offline