Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 15-10-2018, 21:50   #119
psionik
 
psionik's Avatar
 
Reputacja: 1 psionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputację
Udało się. Po dniach tułaczki, w końcu wydawało się, że trafili na w miarę bezpieczną przystań. Jace po raz pierwszy zasnął bez problemów, jednak nie mógł powiedzieć, że wstał wyspany. Wydawało mu się, że organizm odciął zasilanie kładąc go spać, jednak noc nie przyniosła ukojenia. Koszmar palącego się domu, zabijanych rodziców... płaczących, nie mogących wydostać się z ogarniętego ogniem domostwa... Na sam koniec potężne dębowe wrota roztrzaskane. Jace parę razy budził się spocony...


Rankiem, gdy wszyscy ruszyli do swoich zadań, chłopak postanowił pozostać w obozie. Nie czuł się na siłach biegać po lesie, dlatego gdy Rathan zaproponował wycieczkę celem sprawdzenia co zaatakowało Maecię, grzecznie odmówił. Było aż nadto chętnych, a on zajął się rzeczami równie ważnymi, choć nie tak spektakularnymi. Wykorzystując swoją wiedze inżynierską, pomagał budować schronienia. Praca fizyczna była jego ulubioną odskocznią od problemów z głową, a tych miał póki co co niemiara.



Nie zauważył nawet kiedy Słońce stanęło w zenicie i Jet zarządziła przerwę na obiad. Czuł się fizycznie zmęczony, czerwone ręce oznajmiały, że jutrzejszy dzień zacznie z bąblami i pęcherzami... ale czuł wewnętrzny spokój. Chyba tego potrzebował. Odpoczynku głowy przez zmęczenie ciała. Nawiązał nawet znajomość ze szlachcianką, która wydawała się do tej pory niedostępna. Miło się gawędziło przy misce, a po skończonym jedzeniu nawet ona wzięła się do roboty.
Do wieczora, każdy miał już dach nad głową i miejsce na odrobinę prywatności.
[media]https://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/0/01/Nowa_S%C5%82upia_Centrum_ziemianka_2.jpg[/media]




- Chciałabym was prosić, żebyście wybrali się do Gristledawn i ostrzegli drwali. To dzień, może dwa dni drogi stąd. My jesteśmy tu ukryci i w miarę bezpieczni, ale oni mogą nic nie wiedzieć – powiedziała Aurbin, gdy wieczorem usiedli przy małym ognisku nieco na uboczu chatki. Sprawa wyglądała na dość prostą i kobieta chyba widziała, że siedzenie z uciekinierami raczej zdemobilizuje "bohaterów", więc wyganiała ich co i rusz gdzieś poza obozowisko.
~ Obawiam się, że może już być za późno ~ chciał powiedzieć Jace, ale sam czuł, że chce ruszyć gdzieś. Gdziekolwiek, byle nie siedzieć w tej ponurej rzeczywistości. Zamiast tego przytaknął grzebiąc kijkiem w ognisku.
- To ma sens... - powiedział w zamyśleniu. Ognień wesoło tańczył, jakby nie robił sobie absolutnie nic z sytuacji w jakiej znaleźli się siedzący wokół niego ludzie. Jace bardzo chciał być ogniem. Mógł dawać ciepło, bronić innych i tańczyć nie przejmując się niczym... Nigdy nie nauczył się tańczyć, nigdy nie miał odwagi.... Cóż, teraz raczej tego nie nadrobi.
- Kiedy mamy wyruszać?





 
psionik jest offline