Tia? Od mojej chatki wara!
Z dala wiatr, ogień i woda
Bo przyłoję, jak ma stara
Ze swą gracją, jak ta kłoda
Borsuk znowu podarł japę
Lecz się później zastanowił
Może zgrywam ja i gapę?
Może w domu będę łowił?
Więc mówicie, zacni bracia
Że aż tyle wody jest?
Że zostanę jeno w gaciach,
Że mój dom zalany fest?
Strach w borsuczych oczach miga
Ręce trze on niecierpliwie
Zwierz bez domu? Kiepska liga...
Będę cierpieć niemożliwie...
Bobry, woły i motylki!
Las zalewa, dom się topi!
Ruszcie więc swe zacne tyłki
I w las, każdy powódź tropi!