Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-10-2018, 21:02   #84
Kerm
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
- Ramas - przedstawił się mag. - Mam nadzieję, że to sprawił mój urok osobisty - dodał z uśmiechem.
Podsunął dziewczynie krzesło, gdy ta siadała, po czym sam zajął miejsce.
- Ależ oczywiście - Odpowiedziała Dariris z uśmieszkiem - To… smacznego? - Chwyciła za łyżkę, by zająć się zupą.
- Świetnie wygląda - powiedział Ramas. - Smacznego... Sama wszystko szykowałaś? - spytał, idąc w ślady dziewczyny.
- Przez żołądek do serca? - Dziewczyna roześmiała się - Smacznego!

Przez krótką chwilę jedli więc w milczeniu, sporadycznie się sobie od czasu do czasu przyglądając.
- To… ten… powiedz Ramasie, co cię tu sprowadza? - Spytała w końcu.
- Tu? Zaproszenie ślicznej dziewczyny - odparł mag. - A tak w ogóle, to jestem tylko przejazdem. - Wlał trochę wina do kielichów i podał jeden z nich dziewczynie.

Dariris zaśmiała się, przysłaniając usta dłonią, po czym wzięła kielich z winem, lecz jeszcze się nie napiła.
- No tak, do Secomber, nie tu tu, do mojej izby… - Gestem kielicha w końcu wzniosła mały toast i napili się oboje.
- To jak, drugie danie? - Spytała, mając na myśli mięsiwo, którego nawiasem mówiąc był tylko jeden kawał. Widząc pytające spojrzenie, przesunęła talerz z udkiem w stronę mężczyzny.
- Jedz proszę, ja tyle nie zmieszczę… a skoro przejazdem, to będziesz i tędy wracał, czy nie bardzo? - Dodała.
Ramas odkroił kawałek udka i podsunął dziewczynie.
- Kawałek, dla towarzystwa - zaproponował. - Tyle biegasz po tej sali - dodał.
- Jeśli chodzi o powrót, to zapewne tak - mówił dalej. - Ale z podróżami to nigdy nie wiadomo... Planujesz jedno, a potem bogowie podsuwają takie czy inne zdarzenia. I potem zamiast jechać w lewo, idzie się w prawo. Chociaż dla ładnej dziewczyny czasami warto wrócić i jej przywieźć pamiątkę z podróży.

- Hmmm... - Mruknęła jakoś tak dziwnie Dariris, po czym zaczęła jeść udko. Wyraźnie nad czymś myślała…
- Czym się zajmujesz? - Spytała w końcu.
- Prócz tego, że podróżuję raz tu, a raz tam? - upewnił się Ramas. - To czasami daje pewne dochody. Udaje się jakoś związać koniec z końcem.
- Więc nie zdradzisz czym się zajmujesz? Och, taaaaaki tajemniczy - Uśmiechnęła się półgębkiem wśród zadziornego tonu wypowiedzi - Oby nic… no złego no.
- Nie, nie... - pospiesznie zaprzeczył Ramas. Ponownie wlał nieco wina do kielichów. - Można rzec, że jestem kimś w rodzaju maga...
- Ramasie, czy Ty chcesz mnie upić? - Spytała niby wielce oburzona Dariris, ale i zachichotała - Spokojnie z tym winem, ja jeszcze muszę dwie godziny pracować… o, Mag! To interesujące! A to jakiś rodzaj Maga czy tak… no… ogólnie? - Zrobiła rozbrajającą minkę.
- Odrobina wina nie zaszkodzi nikomu - odparł - ale skoro czeka cię praca, to faktycznie lepiej zostawić na później.... - Odsunął na bok kielich stojący przed dziewczyną. - Jakiś rodzaj... - przyznał. - Znam przede wszystkim czary przydatne w walce.
- Czy… mam się bać? - Spytała całkiem poważnym tonem dziewczyna - Jesteś więc… niebezpieczny?
- Tak samo niebezpieczny, jak każdy inny człowiek - odpowiedział. - Nikomu nie robię krzywdy, chyba że w obronie siebie lub innych - zapewnił. - Jeśli nie knujesz czegoś paskudnego, to jesteś przy mnie całkiem bezpieczna.
- To ty mnie zaprosiłeś na obiad - Uśmiechnęła się, skubiąc swoją porcję udka - A właściwie… to w jakim celu? - Kelnerka spojrzała na Ramasa przymrużając oczy.
- Obiad z ładną dziewczyną... Wszak to czysta przyjemność. A że przed tobą jeszcze godziny pracy, więc obiad to tylko obiad... I parę chwil przyjemnej, mam nadzieję, rozmowy.
- No tak - Przytaknęła jemu Dariris. - A długo jeszcze zostaniesz w Secomber? Może będzie i czas na kolację?
- Kolacja... - Ramas bacznie przyjrzał się dziewczynie. - To brzmi bardzo obiecująco... Dla kolacji z tobą mógłbym nawet zmienić plany. Nie wyjeżdżam.
- Coś mi się wydaje, że do czarowania to ty magii nie potrzebujesz - Dziewczyna uniosła wymownie jedną brewkę, strojąc sobie żarty z Ramasa.
- Staram się jak mogę - Ramas z uśmiechem skinął głową. - A powiedz mi, co taka piękna dziewczyna robi w tym małym miasteczku? Zamiast ruszyć w świat i poszukać szczęścia...?
- Nie znam się na niczym, co mogłoby pomóc w znalezieniu tego szczęścia, nie każdy idzie drogą awanturnika… ale nie narzekam, nie jest źle - Wzruszyła ramionami - Czasem tylko nudno.
- Na szlaku czasami tęskni się za nudą - przyznał Ramas. - Wtedy szuka się odrobiny ciszy i spokoju. W miłym towarzystwie. - Spojrzał na Dariris.
- Opowiedz coś! - Zaciekawiła się dziewczyna.
- Nie mam w zanadrzu żadnych opowieści o smokach czy księżniczkach - zastrzegł Ramas - więc będą bardziej... przyziemne... sprawy. Może tak być?
- Nie jestem małą dziewczynką, może być bez smoków i księżniczek - Posłała mężczyźnie przelotny uśmiech.

Ramas przez moment zastanawiał się. W jego życiu księżniczek co prawda nie było, ale było za to kilka przygód, w których niepoślednią rolę odegrały dziewczyny... I raczej nie wypadało się nimi dzielić. Nie tylko z Dariris.
- Podróżowałem kiedyś przez pustynię - powiedział, wybrawszy kawałek życiorysu pozbawiony udziału płci pięknej. - Nie sam, oczywiście, bo lepiej jest podróżować w dużej grupie. Na pustyni też zdarzają się bandyci, a kiedyś spać trzeba. Burza piaskowa musnęła nas tylko skrzydłem, a i tak przez pół dnia wszystkim piasek zgrzytał w zębach. No i parę osób zaginęło. Szanse na odnalezienie były, więc i ja wyruszyłem na poszukiwanie. W końcu patrzę... leży ciemny, przykryty czarnym burnusem kształt. Podjeżdżam, zsiadam z wielbłąda, chwytam za ramię... i okazało się, że to nie był poszukiwany towarzysz podróży, tylko jakiś szkielet. Widać nie był zadowolony z przerwanego odpoczynku, bo chciał mnie udusić...
- Jejku! To ten szkielet żył?? Brrrr... - Dariris sięgnęła po wino i napiła się, chyba zapominając co sama wcześniej mówiła - Widzisz, ja bym się do takich rzeczy nie nadawała, pewnie bym jak inni, właśnie tam gdzieś zaginęła… a znaleźliście ich, czy niestety nie?
- Na szczęście tak. Najedli się tylko strachu i piachu, poza tym nic im się nie stało. Innych szkieletów już nie spotkaliśmy, bandyci też jakoś nas ominęli. Ale nie wszystkie przygody mają potwory w tle... Są też i przyjemne chwile...
Jego wzrok na moment spoczął na biuście dziewczyny.
- Każdy rozumie co innego jako przyjemne chwile - Powiedziała dziewczyna, i wyłapała moment gdzie Ramas się na chwilę zapatrzył - Hej, już chyba wiem, co miałeś właśnie na myśli! - Niby to dodała z przekąsem.
- Piękne rzeczy zasługują na uwagę - odparł Ramas. - Nawet na baczną uwagę... A ty jesteś piękną dziewczyną. W każdym calu. Z pewnością nieraz ci to mówiło lustro.
- Słodzisz Ramasie, słodzisz, a do deseru jeszcze się nie zabraliśmy... - Dariris mrugnęła do Maga - A z tymi miłymi słowami, owszem, słyszę je po setkę razy dziennie od gości, do tego i klapsa w tyłek się zarobi, i myślą sobie co niektórzy, że mogą i więcej… trochę to nerwuje. Ale nie myśl sobie, że nie, ja… znaczy się Ty - Zaśmiała się krótko - Ty mówisz szczerze, dziękuję.
- Ja im się nie dziwię, bo tyłeczek masz zgrabny - stwierdził, zgodnie z prawdą, Ramas. - Ale nie mam zwyczaju klepać dziewczyn po tyłeczkach... Są przyjemniejsze rzeczy, które można robić... za porozumieniem obu stron - podkreślił, a dziewczyna… zrobiła się nieco czerwona. Uśmiechnęła się przelotnie, odchrząknęła, po czym wstała od stołu.
- To jak, masz jeszcze miejsce? - Powiedziała kelnereczka i z pobliskiej komody sięgnęła po mały koszyczek przykryty chustką. Po chwili, gdy już stał na stole, a nakrycie zniknęło, oczom Ramasa ukazało się kilka jabłek, gruszek, była nawet kiść winogron, a do tego i jakieś… kwadratowe, ciemne “cosie” które chyba wyglądały na kawałki ciasta lub ciastek?
- Proszę, częstuj się - Powiedziała, spoglądając mężczyźnie jakoś tak głęboko w oczy - Takie smakołyki… mogą być?
- Widzę same pyszności. - Przeniósł wzrok z zawartości kosza na biust dziewczyny. - Gdybym tak mógł się wszystkim częstować...
- Nie krępuj się - Szepnęła Dariris z ognikami w oczach.
Zachęta widniała i w głosie, i w spojrzeniu... i Ramas krępować się nie zamierzał. Wstał i podszedł do dziewczyny, z wyraźnym zamiarem dobrania się do biustu dziewczyny. W ostatniej jednak chwili zmienił zamiar.
- Tego też chciałbym spróbować... - Dotknął palcami kącika ust Dariris, której oddech zdecydowanie przyspieszył, co było i miłe dla oka obserwującego ją mężczyzny. Kelnereczka powoli wstała, po czym już stojąc blisko przed Ramasem, powtórzyła już ledwie słyszalnym szeptem, powoli kładąc dłoń na jego torsie.
- Nie krępuj się...

Ramas zamknął jej usta pocałunkiem, po czym zaczął rozwiązywać tasiemki gorsetu, chcąc wydobyć biust dziewczyny na światło dzienne. Wiedział co prawda, że w takich sytuacjach nie warto się spieszyć, ale gdzieś w podświadomości kołatała myśli, że nie mają przed sobą całej nocy. Kelnereczka odwzajemniła namiętnie pocałunek, po czym cicho zachichotała, gdy mężczyzna zabrał się za luzowanie jej ubioru. Po chwili zaś jej usta zadrżały z podniecenia, gdy w końcu piersi zostały odkryte. Pogładziła Ramasa jakoś tak czule dłonią po policzku, posyłając jemu czarujący uśmiech.
Ramas pochylił się, by złożyć pocałunek na jednej z kształtnych piersi dziewczyny, by po chwili powtórzyć działanie na bliźniaczej półkul.
Po sekundzie przeniósł wzrok na drzwi.
- Nikt nam nie przeszkodzi? - spytał.
Jemu ewentualni goście w niczym by nie przeszkadzali (chyba że mieliby złe zamiary), ale wolał nie psuć dziewczynie opinii.
- Ojej! - Dariris nagle zesztywniała na całym ciele. Okno było otwarte na oścież, drzwi w sumie również nie zamykali na klucz… Dziewczyna zrobiła się cała czerwona na twarzy, po czym momentalnie zasłoniła piersi dłońmi. Po spojrzeniu na okno, i stwierdzeniu braku ewentualnych widzów dla ich figli, zaśmiała się, po czym czym prędzej je zamknęła, to samo po chwili miało miejsce z drzwiami. Po przekręceniu w nich klucza, spojrzała na Ramasa z ponownym, rosnącym na jej twarzy pożądaniem.
- Położymy się? - Kiwnęła główką na jedno z łóżek, po czym w trakcie kilku kroków ku niemu, po prostu zsunęła z siebie sukienkę, która wylądowała na podłodze. W samych już tylko pończoszkach i bucikach, zatrzymała się przed łóżkiem, po czym kilka razy skinęła na Maga paluszkiem.
- Mógłbym się z tobą kochać nawet na stole - odparł zaklinacz, ruszając w stronę dziewczyny i pozbywając się po drodze odzienia. - Ale łóżko też jest dobre... - dodał.
W tym momencie widać już było, że Ramas jest gotowy na kontynuację pieszczot, a nawet do kolejnego, bardziej ich zaawansowanego etapu.
- Jest coś, co... specjalnie lubisz? - spytał, sięgając dłonią do biustu dziewczyny, a następnie obejmując ją i całując. Ta jednak nie odpowiedziała już nic. Po kolejnym pocałunku lekko pociągnęła Ramasa za sobą splatając dłonie na jego karku, kładąc się na plecach, z mężczyzną na sobie…
Ramas nie stawiał oporu. Wprost przeciwnie - natychmiast dostosował się do działań dziewczyny. A gdy tylko wylądowali w łóżku pocałował ją w szyję...
 
Kerm jest offline