Wątek: [SF] Parchy
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 20-10-2018, 02:04   #378
Proxy
 
Reputacja: 1 Proxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputację
Kurson kompletnie nie była pewna gdzie się znajduje. Ale na pewno nie tam gdzie powinna się znajdować. Czyli na pokładzie podstawionego latadełka. A, że było już podstawione świadczył ponaglający głos czarnoskórego pilota w komunikatorze - Maszyna gotowa do startu! - czyli teraz już mogli odlecieć w każdej chwili! A ona wciąż była “tutaj”. Tylko nie miała pojęcia gdzie właściwie jest to “tutaj”. Poza tym, że to naziemna część zdewastowanego klubu. Nie widziała nic dalej niż kilkanaście, czasem tylko kilka kroków. Xenos wyskakiwały z każdej strony i na każdym kroku. Nie miała pojęcia gdzie są pozostali. Ale sądząc po oznaczeniach na HUD prawie wszyscy już byli na pokładzie powietrznego transportu. Po klubie zostało ich dwójka, może trójka. I chociaż HUD pokazywał linie proste do celu, a nawet nie taką straszną odległość do pokonania to w odnalezieniu drogi w tym labiryncie był mało użyteczny. Na przykład teraz powinna zasuwać korytarzem prosto wedle HUD ale HUD miał wgrane tylko zarys budynków i ulic. Do poruszania się po mieście to wystarczało ale przy poruszaniu się przy większych budynkach było mało użyteczne. Teraz bowiem ten korytarz okazał się zawalony. Poprzedni kończył się zablokowanymi drzwiami. W innym była taka banda xenos, że nie było co marzyć, że w pojedynkę stawi im czoła. Czas uciekał, metry niekoniecznie, dobra wola, lojalność i cierpliwość tych co już dotarli do mety stała pod znakiem zapytania.

- Zajebiście... - rzuciła pod nosem komentarzem, który przez adrenalinę prawie od razu został zapomniany, że w ogóle miał miejsce. - Napierdalaj, Sanders! - rzuciła już bardziej świadomie przez radio szukając w głowie koncepcji wyjścia.

Konsekwencja jebanej determinacji narzuciła kolejne elementy odnalezienia drogi do domu. Pierwszym było wybadaniem drogi na słuch. Na zewnątrz szalała burza, podobnie jak szalały silniki latadełka, czy ogień prowadzony przez żywych. Drugim było wybadaniem drogi na oznaczenia na ścianach, po których złaziła większość czasu przebywania w schronie, oczywiście też z zaznaczeniem, że jest bardziej zainteresowana ewakuacją na zewnątrz, niż ucieczką ponownie do schronu... Brak strzałek można było zrekompensować wywołaniem krupierki przez radio. W końcu znała każdy zakamarek tego miejsca. Jakiekolwiek charakterystyczne elementy mogłyby jej wystarczyć na przekazanie wartościowych wskazówek.

- Dawać na radio tą lalunie! Niech gada jak biec dalej! - uniosła głos przez komunikator. - Sanders! Czytaj napisy na ścianach! - poleciła sama poczyniwszy coś podobnego, szukając nowych korytarzy.

Zawsze na czarną godzinę był odłamkowy...
 

Ostatnio edytowane przez Proxy : 20-10-2018 o 02:14.
Proxy jest offline