Zaza kontynuowała schodzenie w dół, pod nią trwała walka.
Tanis wiedziony przeczuciem nieszczęścia szybko, rzucił jeszcze jedną linę, którą przywiązywał już do słupa, niezawodny Wernon.
Morn nie zamierzał ruszać się z miejsca, dopóki Zaza była na drabince. Nikt nie testował wytrzymałości wspomnianej drabinki i dołączenie się kolejnej osoby byłoby proszeniem się o kłopoty.
Zoren cisnął bombą, chciał objąć jak najwięcej wrogów, dlatego cisnął nią w mnicha. Anthem utrzyma się na linie, zamarznięte truchła czterech wielkich szczurów poleciały w dół gdzie się roztrzaskały na kawałki.
Cios mnicha rozpaloną dłonią zrzucił w przepaść jednego z przeskakujących złowieszczych szczurów. Śmierdzący pieczonym szczurem legł martwy.
Z półki skoczyły kolejne trzy złowieszcze szczury zdołały tylko dwa. Jeden zaatakowały mnicha ponownie go gryząc. Dwa chciały zaatakować alchemika - jeden nie trafi, drugi tak przeszarżował, iż runął w dół, na półkę. Tam, popiskując i nadgryzając trupy ze swojej rasy, czekał na spadające ciała.
Zazie brakowało jeszcze jakiś sześciu metrów do walczącego, na drabince sznurowej mnicha.
Zoren krzyknął - Rzućcie mi mój łuk! - i zaczął się ześlizgiwać po linie. Szczur zaatakował w nogi, lecz spudłował i został strącony z liny. Znieruchomiał martwy na podeście. W chwilę później na podeście stał już alchemik.
- Co tam się dzieje? - zawołał Tanis, szukając łuku Zorena pośród przygotowanych do opuszczenia tobołków. Nie był w stanie inaczej pomóc walczącym, i choć nie rozumiał jak łuk miałby pomóc, to planował rzucić łuk i kołczan na dół jak tylko go znajdzie.
Łuk i kołczan leżały na stosie przedmiotów do spuszczenia, jako najbardziej potrzebne na wierzchu. Tanis szybko zrzucił je Zorenowi.
Anthem kolejnymi ciosami zabił ostatniego szczura na linie i ześlizgnął się na półkę skalną, która okazała się kawałkiem popękanego dziedzińca zawalonego gruzem.
Morn kolejnym magicznym pociskiem dobił szczura. który został strącony z liny.
Z zakamarków i kryjówek pod gruzem Zorena i mnicha zaatakowało kolejnych siedem szczurów. Tylko jeden trafił mnicha, który półce skalnej odzyskał swoją mobilność.
Zoren złapał rzucony łuk, ale widząc kolejną chmarę szczurów, zamiast z niego skorzystać rzucił kolejną bombę.
- Przyda nam się tu na dole pomoc w deratyzacji! - krzyknął do Tanisa.
Bomba rzucona przez Zorena pod swoje nogi zabiła kolejne pięć szczurów.
Morn następnym magicznym pociskiem uśmiercił szczura. Zaza podążała w dół. Tanis z kuszą przygotowaną czekał na kolejne szczury,które nie zdarzyłby jeszcze zaatakować jego towarzyszy. Ostatni olbrzymi szczur, rozwścieczony krwią, chybił mnicha, który gradem ciosów zrobił z niego miazgę