Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-10-2018, 11:50   #306
druidh
 
druidh's Avatar
 
Reputacja: 1 druidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputację
Wenecjanka była oburzona. Już nawet nie wyciąganiem noża, ludzie się zabijali cały czas, ale rozdzieraniem sukni. Nie dość, że czyszczenie jej mogło zająć wieki, to teraz jeszcze rozdarcia. Zanim przycisnął ją do ściany zdążyła jeszcze pomyśleć, że męska garderoba jest dużo bardziej użyteczna w bezpośrednim starciu.
Samo jednak spotkanie wydało się bardzo interesujące. Przyciśnięta do ściany ustawiła nogi tak aby otrzeć się o tego obiecującego człowieka. Wyszczerzyła zęby i spojrzała kątem oka na nóż. Nie stawiała oporu, tego nauczyła się bardzo dawno temu. Jej oczy wyrażały przerażenie siłą mężczyzny, a jednocześnie zawierały w sobie tą miejską bezczelność, której nie posiadali ludzie ze wsi. Miał zobaczyć to, co chciał zobaczyć. Wszystko było na swoim miejscu.

- Paaanie! Ale po co ten nóż?! Pytanie macie takie, że to żadna tajemnica. Wielmoża Reznov, miłościwy człowiek, wszem i wobec o tym rozpowiada. Z resztą i inne rzeczy wam opowiem, jeśli to lubicie plotek babskich słuchać.

- Tabor cygański, jak wielmoża mówił, odjechał bez rozmowy w drogę zakonnikowi nieznaną. A o zdanie nie pytał, czym wielmoża zasmucony był wielce. Straszne rzeczy tam ponoć się działy w zakonie tamtejszym, ale jest to tak niezrozumiałe, że miejska hołota wierzyć w to nie chce. Tak jak mówili, że baba dziecko z dwoma rogami urodziła, co to potem zaraz ją po porodzie pożarło razem z siostrzyczką swoją, co na świat chwilę wcześniej przyszła. Ale co ja… - znów spojrzała na nóż - tak właśnie… wielmoża stoczył tam walkę straszliwą z wąpierzem potwornym co zwierzętom rozkazy mógł wydawać. Wąpierz ten całą okolicę terroryzował i władzę w umyśle odebrał zakonnikom karząc im do diabołów czarnych modły wznosić zamiast do Pana Boga najwyższego w niebiesiech. Z tego siłę czerpał czarcią tak straszną, że się mleko zsiadało we wsiach okolicznych, a zboże do ziemi rosło zamiast w górę. Przyszedł więc koniec straszliwy na niego za sprawą wielmoży Reznowa, a cyganka, Panna świątobliwa, życie wąpierzowi odebrała kusząc go krwią swoją. A że sama przy tym umarła, świeć Panie nad jej duszą, to był czyn czarnych mocy mściwych. Zrozpaczony pan Reznow w gniew wpadłwszy straszliwy zakon kazał spalić, a zakonnikom pokutę wymierzył, że teraz będą jedynie w polu robić i modły wznosić, o chlebie i wodzie do końca dni ichniejszych na tym łez padole.

- Wielmoża Reznow tknąć cyganów nie śmiał, przez wzgląd na Panienkę-niemowę, co ją wielkim szacunkiem dażył, a serce mu się krajało, że oni słuchać już dobrych rad jego nie chcą, tylko w drogę ruszać dalszą. Wszystko to słyszałam, jak opowiadał panu możnemu, co młot miał wielki jak głowa moja, a kuleje gdy chodzi, bo go wąż czarci w nogę ugryzł… Ja wtedy sień czyściłam utrudzona wielce, bo ta druga dziewczyna, co robotę tą wykonać miała zamiast pracować uczciwie, chora jest rzekomo, a prawda jest taka, że z chłopem się potajemnie spotyka w nocy i sił jej nie staje, gdy słońce wschodzi. Myślę, że chłop ten… - spojrzała jeszcze raz na nóż i zamilkła przełykając ślinę.
 
__________________
by dru'
druidh jest offline