No i cała kreatywna burza pomysłów zakończyła się zanim jeszcze zdołali zrealizować choć jeden pomysł. Ostrze wylądowało z powrotem przy pasie, szczególnie, że spity gobas wydawał się nieporuszony swoją sytuacją. Przywiązali go do drzewa i zbierali się do pójścia, jednak stan upojenia, obicie i upuszczenie juchy sprawiło, że zielony szybko stracił przytomność.
Zero frajdy. - Ta. Bicie żwawszych sztuk to większa frajda niż takiego o... - wzruszył ramionami -Miejmy nadzieję, że jego koledzy dostarczą nam więcej zabawy.
Krasnoludy wylazły z krzaków i posłuchały raportu czarodzieja.
- Nie ma czasu do stracenia. - rzekł Ragnar wdrapując się na grzbiet Baragaza - Jeszcze nam te skurkowańce uciekną.
Zamiast ostrza dobył topora o długim trzonku - broni będącej w stanie sięgać wroga z grzbietu niedźwiedzia.
***
Baragaz był smutny bo Ragnar gdzieś poszedł. Trochę natomiast się ożywił kiedy wyczuł zapach krwi. Niestety była to krew zielonoskórego. Niedobra była z nich przekąska, a sam Baragaz był na tyle najedzony by nie chciało mu się fatygować. Na szczęście Ragnar wrócił a po tonie w jakim mówił z pozostałymi można było poznać, że niedługo coś będzie się dziać. |