Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-10-2018, 20:46   #86
abishai
 
abishai's Avatar
 
Reputacja: 1 abishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputację
Była śliczna, ale to nie miało znaczenia. Zimny wzrok białowłosego mężczyzny wodził za nią nie z powodu urody. Druid przyjrzał się kompanowi Nerissy, by ocenić jakim jest on zagrożeniem. Przekonywanie do swoich racji zajmowało zbyt dużo czasu… Shargoz uznał, że lepiej byłoby go wyeliminować.

Młodzian nie zdając sobie z niczego sprawy, zajadał się zupą. Po chwili zauważył, że Nerissa swojej nie tknęła, a na pytanie czemu nie je, i odpowiedź iż jakoś nie ma ochoty, zabrał się i za jej porcję… sama dziewczyna z kolei przeprosiła go po chwili, iż musi iść, bo sobie przypomniała o czymś ważnym.
- No ale... - Zaprotestował.
- Później się spotkamy, obiecuję - Odparła dziewczyna, po czym wstała od stołu i skierowała się odrobinę szybszym kroczkiem niż wypadało do wyjścia karczmy. Raz tylko spojrzała jeszcze na Druida przy wychodzeniu z “Chochlika”. Tak, nadal była poddenerwowana…

A Shargoz ruszył za nią niespiesznie posyłając wpierw swego kruka za dziewczyną, by jej szukał i nie zgubił. Musiał ją złapać w jakimś cichym zaułku, a wtedy… Druid jeszcze nie wiedział, co stanie się wtedy. Najpierw musiał ustalić powagę sytuacji. Po dłuższej chwili śledził więc Nerissę uliczkami miasta, choć co to w sumie było za śledzenie pośrodku dnia. Po prostu Druid starał się nie zgubić swego “celu” pozostając również dla niej niezauważalnym… co chwilowo się udawało, nawet gdy dziewczyna raz czy dwa się odwróciła. Szybkim krokiem maszerowała przez Secomber w sobie tylko znanym kierunku, w końcu opuszczając główne ulice, i ruszając mniejszymi, bocznymi…
Shargoz zaś podążył za nią dalej, powoli i ostrożnie. Wiedział, że to głupota podejmować się takich misji samemu. Ale podobnie jak dla ich krasnoludzkiego kapłana… pewne misje miały osobisty wydźwięk. Towarzysze by nie zrozumieli.

W końcu nadarzyła się okazja do działania. Wąski zaułek, brak innych osób, dziewczyna oddalona od niego o jedynie jakieś 10 kroków, tuż za kolejnym zaułkiem. Jeśli nie teraz, to kiedy? Ruszył więc w jej kierunku, a laseczka w jego rękach stała się bojowym kosturem. Zamierzał przycisnąć dziewczynę do ściany i zmusić ją do mówienia… jakoś....
 
__________________
I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny.
abishai jest offline