Wolfgang szedł z lagą w dłoni i gdy tylko jakiś miejscowy się zbliżał zbyt blisko wystawiał doń drąga by dać do zrozumienia by dalej nie podchodzili.
Mag daleko nie zaszedł i gdy zdał sobie sprawę z zagrożenia powrócił na łódź.
- Matko! Tu każdy ma trąd lub jakieś deformacje i większość jest po amputacjach. By wyjść trzeba się wysmarować czymś co odstraszy pchły i inne takie.- Zwrócił się do kompanów po czym udał się do pakunków wiedzmy w poszukiwaniu perfum czy innym rzeczy, które by pomogły.