"Mija czas, płynie czas, czas pogania stale nas..."
Podróż przez wyspę śmiało można było nazwać wyścigiem z czasem.
Nawet profani mogli dostrzec oznaki zbliżającego się huraganu, nic więc dziwnego, że major nie pozwalał ani na zbieranie kwiatków, ani też na robienie sobie selfie z jakimiś kaczodziobami.
A chociaż Peter w niektórych przypadkach z majorem by się nie zgodził, to w tym przypadku w pełni popierał zdanie dowódcy.
Dlatego też docisnął nieco gaz, przyspieszając do maksymalnej, a równocześnie w miarę bezpiecznej prędkości. Im szybciej znajdą jakieś bezpieczne schronienie, tym lepiej. Inaczej przyjdzie im spędzić czas w warunkach, które będą baaaardzo dalekie od komfortowych, i niemal równie dalekie od takich, które można byłoby uznać za chociażby znośne.
Wiara czyni cuda...
Brak wiary w znalezienie jaskini jakimś cudem nie przyczynił się do jej zniknięcia. Góra nie przyszła co prawda do nich, a oni do niej, za to nie zawiedli się.
Odnaleziona przez Harry'ego jaskinia była na tyle duża, że zmieściłoby się tam trzy razy tyle osób, i miała na tyle małe wejście, że nie przelazłby przez nie żaden zwierzak większy od quada.
'Frost Cave' nie była również - co osobiście sprawdził - zamieszkana przez nic większego o malutkich robaczków, wyposażona była też w bieżącą wodę.
Na dodatek nie była tak zimna, jak to sugerowałaby tymczasowa, nadana jej przez Petera, nazwa. A przede wszystkim mieli tam solidny dach nad głową.
A ten był potrzebny coraz bardziej, bo chmury były blisko, coraz bliżej, aż za blisko...
Gdyby nie konieczność przywiązania pojazdów do drzew, może by się i udało. A tak...
Ściana deszczu przemoczyła Petera do przysłowiowej suchej nitki, a nawet jeszcze bardziej. Na tyle, że wieczorna kąpiel była zbędna.
Pozostawało przebrać się nieco i z bezpiecznego miejsca obserwować widowisko, jakie zafundowała im natura.