Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 16-07-2007, 10:35   #59
nightchild
 
Reputacja: 1 nightchild ma wyłączoną reputację
Prześledziłem sobie tą dyskusję. Z początku nawet dość dokładnie, acz po czterech stronach, odpuściłem. I powiem tyle: Zaniosłem się śmiechem już od pierwszego posta.

Jakieś dwa lata temu kiedy pojawił się V:R (i też ostatnio tutaj byłem)podjąłem na tym forum dyskusję na temat jego nowości i innowacyjności. Zostałem zakrzyczany, że sie nie znam, że system jest świetny, świerzy i odkrywczy i wnosi mnóstwo nowości do WoD. Ba, że to wogóle rewelacja. W końcu, po długiej dyskusji i kilkustronicowych postach (dlatego też nie będę poprawiał drobnych literówek, bo szkoda na to czasu; jak ktoś chce to zrozumie, a jak nie to sie będzie czepiał byle czego) odpuściłem, bo kijem rzeki nie zawrócisz. Powiedziałem wtedy, że ten tzw. nowy WoD to nic innego jak zwykła komercja mająca nabić kieszenie WW i przyciągnąć do grania dzieci, dla których myślenie sprowadza się to dedukcji bohaterów amerykańskich filmów klacy "C" - blade, underworld, itp. Po co dużo myśleć skoro można wziąś katanę (najcudowniejszą i najdoskonalszą, mistyczną i wręcz artefaktyczną broń na świecie) i zabić to co nam przeszkadza. Plany, myślenie, problemy czy dylematy... no tak dylematem jest czy wziąść dwie katany czy w drugą rękę do pary strzelbę. No i jaki przyciasny trykot włożyć.
Nigdy nie byłem zwolennikiem nudnych jak flaki z olejem sesji wampira, gdzie gracze i mg siedzieli i smucili o egzystencjalnej nędzy bycia wampirem i wyssanych z palca problemach i dylematach. Nie byłem też zwolennikiem sesji (i nigdy takich nie zagraliśmy) na których zblazowani młodzi ludzie siedzą w ciemnym pokoju ubrani na czarno z durnym makijażem na twarzach i udaja smutne wampiry, a szczęki kwadracieją im od przynudnawej gadki. Dla mnie i moich graczy WoD był swiatem żywym, nie rzadko wesołym, ale jednak na mimo tego ponurym i przygnębiającym. Tutaj spotykali się z mrokiem który ludzie noszą w cercach i duszach. A potwory (wampiry, wilkołaki i całe to inne tałatajstwo) były jedynie "czystą fizyczną manifestacją" tego co niemal kazdy skrywa w sobie - potwora, którym każdy moze sie stać, jeśli tylko zaistniałyby odpowiednie ku temu, nie koniecznie ekstremalne, okolicznosci.
Dziesiątki podręczników i dodatkó wydawane przez WW były ciekawostkami, które fajnie było przeczytać, po czym 90% z ich treści należało wyrzucić do śmieci, zwłaszcza tej pseudofabularnosci i wykorzystać pozostałe 10% do ubarwienia świata; by od casu do czasu zaskoczyc czymś graczy. Ksiażki A.Rice, które WW tak przeinaczył i spłycił, były dla mnie źródłem wielu ciekawych informacji do wykorzystania w grze. Legend, opowieści, postaci, które mozna było wprowadzić. Ukrytych prawd, które gracze, przy włożeniu odpowiednio dużego wysiłku mogli odkryć. A moze kolejnych mitów i llegend preparowanych na potrzeby starszych. Tak czy inaczej mój, nasz WoD wciaż ewoluował i nigdy nie zamykał sie w ciasnych, sztywnych ramach podręcznika przy czym wciaż był to WoD. Używaliśmy zasad, które są proste i calkiem przyjemne, o ile ktoś posiada na tyle choć szczątkowej inteligencji, by spróbować je zrozumieć, ponieważ zasady te w ogromym stopniu pozwalają określić na ile dana postać czy npc był potężny; określić kres jego mozliwości, nie na zasadzie: "Moze dużo, bo ja, mg, tak wymysliłem i wy głupi ciency gracze nigdzy tego nie osiagniecie bo zaburzylibyście mi równowagę, i macie zawsze grać nędznymi 13 bo to klimat jest jak was skini bejzbolami piorą na ulicy, bo przy całej swej wampirzej potedze nawet dobermana nie jesteście de facto w stanie pokonać (jak wyszłbo po użyciu zasad a nie samej gadki, którą roztacza sie piękne opowieści nie mające w sumie nic wspólnego z rzeczywistoscią)." Mechanika jasno mówiła co moze npc i dawała postaci cel do którego mógła dążyć, z jasno określonymi zasadami jak moze to osiągnąć. Choć ja wiem, ze wielu slabych mg nie lubi jak ich gracze sytaja się silniejsi bo wtedy trzeba i przygody trudniejsze wymyślać. A po co. Są też i tacy mg, co to jak ich gracze skoczą po hamburgera dla nieznajomego zyskują w nim przyjaciea na wieczność i jak sie okazuje jest on potężnym przedpotopowcem, który bez chwili wachania uczy ich swych dyscyplin, rytuałów i wogóle dzieli sie swymi sekretami. Ot takie skrajności dwie,
Tak wiec dla mnie to wciąż był żywy świat, a nie skostniała, martwa skorupa. I tzw. nowy WoD był dla mnie śmieszny i pozałowania godny. Ale wydawcy odpowiednio go zareklamowali i zyskał sobie grono goracych zwoleników. Miał być nowy, nie tak pełny sprzecznosci i nieścisłości jak stary. Bardziej... mroczny i klimatyczny. I w niedługim czasie... wyszło znowu mnóstwo dodatków opisujących coraz to wieksze bzdury i pierdoły. Rzeczy totalnie powysysane z palca jedynie po to by były całkowicie odmienne od poprzedniego świata. Wszystko, totalnie, bez względu na to czy było dobre czy nie zmieniono na nowe i "lepsze". Zrobiono z tego jeden wielki kocioł bez ładu i składu. Nowe wampiry, nowe wilkołaki, magowie, itp., a nawet... superherosi rodem z komiksów. Żalośc i rzenada. Zwłaszcza, że aby świat ewoluował ni trzeba tworzyć całej nowej linii. Wystarczyło mądrze rozwiazać sprawę gehenny, wpleść w świat nowe koncepcje i wpasować je w ten już istniejący. Pobudzić go do życia i... rozwijać. Tak jak robiono to z mechawojownikiem, gdzie każdy kolejny dodatek opisywał nowe rzeczy i zarazem wydarzenia w historii oraz zmieniajacy sie pod ich wpływem świat. Bo przecież nie kto inny jak sam WW doprowdził WoD do absudu, którego sam już nie był w stanie ogarnąć. I w V:R jest to samo. I wbrem temu co moge usłyszeć nie jestem skostniały i zatwardziały, ale ubolewam nad tym, że ludzie, mg i po częsci gracze maja tak ubogą wyobraźnię, że sami nie potrafią rozwinąć świata i czekaja aż pod sie im go na tacy. Że ich pomysłowość i inwencja sprowadza sie do wymyślania sposobów: jak by tu szybciej i efektowniej kogoś zabić; że przez lata magluja wciaż to samo i w końcu twierdzą: znam to juz wszystko i mi sie znudziło. Znasz, bo nic nie tworzysz, a jedynie przetwarzasz to co dostałeś. A RPG ma rozwijać. Podręcznik to podstawa, kanwa, na której należy zbudować żywy, rozwijający sie swiat.
Niestety obecnie wiekszość graczy i mg młodego pokolenia nie rokuje żadnych nadziei. Oni nawet nie maja czasu by zapoznać sie z podręcznikiem, bo po co. Wystarczy siaść i zacząś gadać, bo to sie storttelling nazywa. Mechanika jest be, bo spowalnia (no w końcu by jej użyć trzeba pomyśleć i ja poznać, a nauka boli), karty postaci nie potrzebne bo po co ? W końcu w storytellingu trzbea mówić. Nic to, ze bez sensu, bo w 75% przypadków ludzie mówią o rzeczach, których tak naprawdę nie mają pojecia i wzoruja sie tylko na filmach (mechanika również nie oddaje w 100% rzeczywistości, ale ma nadawać rozgrywce poziom realizmu, taki sam dla wszystkich gracz... danego świata i systemu) bo na ksiażek czytanie też czasu nie mają. Poza tym to nudne i za długo trwa. Kiedyś MG musiał mieć, i miał, wiedzę na temat świata i systemu w małym palcu. Teraz wystarczy, ze obejrzy bladego lub szmirowata królową potępionych i już jest znawcą tematu wampirów. Underworldem i helsingiem bustuje wiedzę o wilkołakach i juz na niczym go nie zagniesz. I to jest właśnie "nowy WoD". Choć i w starym jest mnmóstwo takich znawców tematu. Ale i wielu innych systemów to dotyczy bo przecież wszystko można tak samo poprowadzic. W końcu system to system.
Czytajac podręczniki nikt nie czyta przypisów ani pomiedzy wierszami. Nikt nie zastanawia sie nad znaczeniem przypisów w rodzaju: "Walcząc z potworami bacz byś i sam przy tym nie stał sie potworem. A gdy spogladasz w otchłań pamietaj, że otchłań spoglada i w ciebie." czy "Bohater to człowiek, który kłóciłby sie z bogami i budził diabły w sporze o swą wizję."
Stary WoD odejdzie do lamusa nie tyle jako podręczniki, ale jako system: dla jedych będzie przynudnawą gotycką szmirą, a dla innch zwykła nawalanką. A ta głębia i dojrzałosć, o której tyle sie tutaj naczytałem... pozostanie tylko sloganem dla pokazania: Gram w starego WoD'a wiec jestem powazny i dojrzały.
A to w co grasz o niczym nie swiadczy. Ważne jest jak grasz i czy rozumiesz wogóle w co grasz. I w D&D można rozegrać ponure i mroczne kampanie. Tyle, ze kazdy z systemów opowiada jednak o czymś innym i sprowadzanie wszystkich do jednego... bez sensu. Nie powinno sie robić z tego modern d20 - zagraj we wszystko za jednym zamachem. Na tym polegało rpg - na różnorodnosci wśród której każdy mógł znaleźć cos dla siebie. Lubisz heroizm ? Jest warhammer, D&D, Earthdawn. Mrok ? WoD, Cyberpunk. Horror i kryminał ? Zew Cthulu. Przynudnawe gadki o niczym... też coś napewno jest, ale mnie to akurat nigdy nie interesowało. RPG to przygoda. Życie jest wystarczajaco nudne i pełne egzystencjonalnych problemów by jeszcze marnować na to czas podczas sesji :]
Tak wiec... WoD odejdzie do lamusa z czasem tak jak i inne systemy ponieważ przestanie być "na czasie". I moze jedynie ktoś wspomni go z sentymentem lub grywać w niego będą zblazowane ludki chcące poużalać sie nad własnym losem w "mrocznym i gotyckim klimcie" lub ci "prawdziwie mroczni goci i gotki" (hahaha) uważający sie za jego jedynych prawdziwych fanów (cokolwiek by to nie znaczyło :]) i znawców tematu, ba, elitę wśród rpg'owców. Czas pokaże i mam nadzieje, że sie mylę.
 

Ostatnio edytowane przez nightchild : 16-07-2007 o 10:45.
nightchild jest offline