Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 24-10-2018, 19:46   #192
abishai
 
abishai's Avatar
 
Reputacja: 1 abishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputację

Kamionkowa karafka pełna drogiego wina. Czyż jest lepszy podarunek dla mężczyzny od mężczyzny?
Dobre wino potrafi potrafi uśmierzać wszelkie drobne kłótnie i swary, pokrzepiać serca i koić ból.
A ta duża kamionkowa karafka...


… właśnie takie wino zawierała. Jarvis udał się do siedziby swojego przyjaciela niepewny co tam zastanie. A zastał…. zamknięte drzwi.
Dartun dziś nie przyjmował, co nieco zdziwiło mężczyznę. Ale nie zmieniło jego planów.
Więc zaczął mocniej walić pięścią w drzwi wróża, aż w końcu drzwi się otworzyły i zza nich wynurzyła się twarz Dartuna z opatrzonym nosem.
- O co chodzi? - zapytał.
- Co ci się stało?- zapytał przywoływacz zaskoczony jego widok.
- Napadli mnie bandyci, ot co mi się stało.- burknął Dartun. - Ale ich pogoniłem
- Nie poszedłeś uzdrowić swoich ran?- zapytał Jarvis.
- Oczywiście że nie. Nie były na tyle poważne, by w świątyniach dobrych bóstw dostać uzdrowienie za darmo. A płacić za zwoje nie chcę.- odparł wróżbita wpuszczając mężczyznę do środka.- Muszę poczekać aż moje rany zasklepią się z czasem.
-Cóż... W takim razie, mam coś na twoje rany. - wzruszył ramionami Jarvis i podstawił na stole karafkę. - Najlepsze wino w La Rasquelle.
Te słowa przyciągnęły jego uwagę. Udał się na tyły swojej siedziby, by przynieść kielichy.
Rozlał wino z karafki do nich i spytał.
- Po co przybyłeś?- zapytał.
- Mam problemy związane z pewną misją.- stwierdził czarownik.
- A więc robisz misje dla kogoś? Po co więc ja staram się załatwić ci robotę.- zaczął narzekać Dartun.
- Nieodpłatnie w sumie. To raczej przysługa niż zadanie.- rzekł w odpowiedzi Jarvis próbując poprawić mu humor.
- Too… o co chodzi?- zapytał w końcu wróż próbując wina.
- Znasz może o imieniu Francis Carver lub… Bumi? - zapytał Jarvis.
- Nie i nie, a powinienem znać? - zadumał się Dartun.
- Jakiś czas temu Bumi została złapana przez straże w dokach. Bardzo interesuje mnie ten przypadek. - wyjaśnił przywoływacz.
- To się straży pytaj, nie mnie.
- NIe mam kontaktów w straży, chociaż...hmmm…
- Nie musisz mieć kontaktów, powiesz, że szukasz uciekinierki z domu, myślisz, że będą wchodzić w szczegóły?- zasugerował Dartun.
- Minęło trochę czasu… pomyślę nad tym.- odparł enigmatycznie Jarvis drapiąc się po podbródku. I zmienił temat.- Które gangi obecnie mieszają w dokach?
- Chcesz wiedzieć o wszystkich, czy tylko tych najpotężniejszych?
- O tych zajmujących się kradzieżami kieszonkowymi. - sprecyzował czarownik.
- Hmmm no to jest ich trochę. Głowie dzieciaki, bo małe i liczne, więc łatwo przeoczyć jednego więcej czy mniej. Dziobiące Sroki to największy z nich, prowadzi go Tili, szurnięta dziewczynka, aż dziw, że nie zbudowali sobie jakiejś fortecy za to co już ukradli. Drugi już bardziej dorosły, ale to nadal banda podlotków GSŚ… ale nie wiem co to oznacza. Znajdziesz ich w Dzikim Dziku, podobno po łowach spotykają się, by wypić za pomyślność kolejnego dnia. Reszta to płotki.
- Kto w okolicy doków handluje skradzionym towarem? Chodzi o biżuterię. - zapytał czarownik.
- Biżuterii w dokach nie dostaniesz… chyba, że ktoś skradł całą jej skrzynię. - Dartun podsumował to krótko.
- Co wiesz o “Złotopiórym Skowroneku”? -zapytał czarownik.
- Drogi hotel, założony z dobre trzydzieści lat temu przez jakiegoś kolorowego napływowca co był podobno synem wyklętego arcymaga. Na początku był dość ubogą knajpką, jakich wiele, prosperował pod tą nazwą kilka lat, zanim nie rozbudowano go do tawerny z noclegiem dla zamkniętej kliki kupców z pustyni. Ludzie stamtąd są sobie strasznie wierni, bo pomimo kiepskich warunków, zawsze wszyscy się do nich zapisywali. Od dziesięciu lat jest to jeden z największych i bardzo drogich hoteli. Podobno nie zrzeszony z żadnym klanem wampirów, ale nie całkowicie od nich odcięty, rodzina Tobledorre utrzymuje z nimi “przyjazny” kontakt, jedni i drudzy są podobnie świrnięci na temat sztuki. - wyjaśnił ze śmiechem wróż.
- Znasz kogoś kto mógłby się tam włamać?
- Tam się cholernie trudno włamać. Nie możesz używać magii teleportacji i obu przywołań . Okna zabezpieczone są hasłami, więc nieproszony gość rozbija się o barierę, no chyba, że ktoś go wpuści, tylko znajdź mi takiego bogatego idiotę? Pełno służby na każdym piętrze, oraz wyjątkowo opryskliwa straż na wejściu. Wielu było śmiałków, ale nikomu się jak dotąd nie udało. - zaczął wyliczać zabezpieczenia Dartun, po czym uśmiechnął się ironicznie. - Chyba nie chcesz tam się włamać, co?
- Nie. Jeszcze nie.- zaprzeczył przywoływacz. Zaś wróż zamyślił się. - Ale nic mnie nie zdziwi, kilka miesięcy temu ktoś okradł Gonzare, niby z jakiejś pierdoły bo ze złotego pierścienia… ale nawet nie wiesz jak się pijawy wkurwiły. Myśleliśmy, że wypowiedzą miastu wojnę. Wymyślono nawet na nią nazwę: Wojna ujmy na honorze. Żeby tak się wściec o pierścionek…
- Pierścionek? Fascynujące… Powiedz mi coś więcej o tym. -zainteresował się czarownik.
- No pierścionek… ktoś zrobił włam do samego środka gniazda żmij i zabrał tylko pierścionek. Nie był nawet jakoś drogi, czy ważny, ale leżał w bezpiecznym, nigdy nie zdobytym skarbcu razem z całą toną innych kosztowności. “Rodzina” poszła na noże z tutejszymi gildiami złodziei, ale się okazało… że to nikt z nich. Pierścienie i złodzieja nie odnaleziono. Co dosyć dziwne… I to tyle… wojny nie było. Miasto stoi. - Dartun uśmiechał się. Najwyraźniej ta historia go bawiła.
- Możesz się dowiedzieć, co udało się ustalić na temat tamtego złodzieja? Wygląd na przykład? -zapytał przywoływacz.
- Popytam.- zgodził się łaskawie Dartun, który po kolejnym kielichu wina spoglądał na świat bardziej optymistycznie.
- Dzięki.
- Więc… w coś się wpakował?- zapytał Dartun przechodząc do własnych pytań.
- Mam odnaleźć pierścionek.- odparł enigmatycznie Jarvis.
- Chyba nie zlecili ci to Gonzare? Może i dobrze płacą, ale i równie mocno wymagają. I nie tolerują porażek.- zaniepokoił się wróżbita.
- Nie. Nie to nie chodzi o ich skarb. To bardziej… zlecenie związane ze sprawami osobistymi.- wyjaśnił mętnie czarownik starając się meandrować wyjaśnieniami tak by zdradzić jak najmniej.- Prezent ślubny...o sentymentalnej wartości.
- Taaa… jeśli ktoś ci mówi o sentymentalnej wartości, to ci kłamie w żywe oczy.- ocenił sprawę wróż.- Niemniej…- wstał i nieco chybotliwym krokiem wszedł do części prywatnej swojego domu. Wrócił po chwili przynosząc szkic. Niezbyt wyraźny rysunek przedstawiający pierścień z zaznaczonym motywem pawia.
- Gdybyś coś takiego miał okazję zdobyć, podczas swoich poszukiwań… daj mi znać. Zaaranżuję jego przekazanie Gonzare w zamian za profity. Lepiej żeby uważali cię za osobę, która odzyskała ich skarb, niż za jego złodzieja. - dodał, gdy Jarvis przyglądał się rysunkowi.

 
__________________
I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny.

Ostatnio edytowane przez abishai : 25-10-2018 o 20:47. Powód: błąd merytoryczny
abishai jest offline