Miyazaki zabrał sprzęt do zbadania wody w tej jaskini, jeśli okaże się że jest zdatna do picia byłoby bardzo niemądrym ustawiać obiekt sanitarny tuż obok, a przynajmniej nie bez odpowiednich zabezpieczeń.
Rozłożył się przy tafli wody siadając po turecku. Otworzył walizeczkę i zaczął wyjmować fiolki oraz odczynniki, po czym zabrał się za badania próbek.
“Bloody” zaszedł go od tyłu. Stanął w niewielkiej odległości z gotowym do strzału kałaszem i czekając na podejrzane zmarszczki na powierzchni wody.
Po kilku minutach testy były gotowe do sprawdzenia. Japończyk obejrzał je uwarznie w ciszy i wyraźnie zadowolony pokiwał głową. Nie wykrył żadnych zanieczyszczeń, ph było odpowiednie, poziom żelaza w normie, woda jak najbardziej nadawała się do picia, można by było ją ewentualnie tylko przegotować, ponieważ niestety nie miał pełnego laboratorium nie mógł w pełni zbadać składu, w tym i czy nie ma jakichś bakterii, ale wysoka temperatura skutecznie ewentualne mikroby zabije.
- Yoshi. Woda po zagotowaniu jak najbardziej zdatna do picia. - odwrócił się w stronę najemnika - Trzeba teraz odpowiednio zabezpieczyć przed ewentualnymi… - szukał odpowiedniego słowa - fekaliami, by jej nie zanieczyścić. Przydałoby się to przekazać majorowi. -Przekaż więc. Ja nie jestem dobry w takich raportach.- stwierdził krótko Douglas już nieco bardziej spokojny.
Ryotaro pokiwał głową i zaczął pakować sprzęt do walizki. Gdy był już gotowy poszedł szukać przywódcy wyprawy. Trochę się obawiał spotkania z nim, jak z każdym twardogłowym mięśniakiem. Ale przecież to było dla ich dobra, i każdy chyba rozumie że nie wylewa się ścieków do wody którą będzie się pić?
Znalazł majora w części dla najemników zajętego czyszczeniem swojej broni.
- Baker-san. Przebadałem wodę z głębi jaskini, nadaje się jak najbardziej do picia, dla pewności można ją jeszcze zagotować. W związku z tym odradzam umieszczenie toalet w jej pobliżu, groziłoby to jej skażeniem.
Major spojrzał na Ryotaro, jak na jakiegoś conajmniej… ufoludka. Zmarszczył brwi.
- Dobra informacja, ale gdzieś za potrzebą trzeba chodzić. To może niech Woods da jakieś kanistry albo nawet worki i w to wodę na razie nabrać, zanim będzie przygotowywana? Zostajemy tu tylko na noc, więc aż tak dużego zapasu nie potrzebujemy.
Harry usłyszał wymianę zdań między majorem a Ryotaro i poszedł do mężczyzn.
- Nałapaliśmy z van Stratenem trochę deszczówki, myślę, że spokojnie przeżyjemy na tym co najmniej dobę a dłużej w tej pieczarze raczej siedzieć nie będziemy – próbował uspokoić Azjatę - Moglibyśmy wykopać latrynę na zewnątrz, ale kto będzie chodził za potrzebą w taką ulewę? Spokojnie Ryo, zdaj się na opinię eksperta, nie umrzemy z pragnienia – uśmiechnął się i wrócił do van Stratena by kontynuować zbieranie wody z deszczu.
- Hai. - odpowiedział Ryotaro, co jednak nie znaczyło przytaknięcia a tyle że zrozumiał - A może spróbujmy jakoś zabezpieczyć tą toaletę by jednak nic się nie dostało do wody? Tak na wszelki wypadek jakbyśmy później mieli tu wrócić? Może tam spróbujmy wykopać te doły? - zaproponował.
- “Tam” kopać, to znaczy gdzie? W tej jaskini co ma za toaletę robić? To oprócz saperki będziesz może i potrzebował kilof, tego jednak chyba nie mamy, ale saperkę owszem. To jak, zajmiesz się tym? - Major zaczął rozglądać się chyba za wspomnianą saperką… którą podał “Zapałka”, a Baker wyciągnął ją w stronę Japończyka -Bo ja, zdaje się, nigdy wprost nie mówiłem, że będziemy lać do wody? - Hai. To ja pójdę kopać. Nigdy nie mówiłem że to muszą być głębokie doły. - Miyazaki wyciągnął rękę po przedmiot.
- Powodzenia - Major przekazał Ryo saperkę, i wyglądało na to, że rozmowa zakończona. |