Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-10-2018, 20:36   #181
Kerm
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Morn przez dłuższą chwilę obserwował schodzących. Był co prawda przekonany, że zejście odbędzie się bez większych problemów, ale uznał, że, tak na wszelki wypadek, zostanie jeszcze przez chwilę na górze.
Dlatego był świadkiem nader efektownego upadku dwójki zwiadowców.
Ale nie popędził jednak na dół. Dopiero wtedy, gdy towarzysze znaleźli się przy poszkodowanych, i on z największą ostrożnością zaczął schodzić po niebezpiecznym rumowisku.

Półelf, widząc co na dole się wyprawia, tym bardziej zwolnił kroku. Przez głowę przeszło mu by także tutaj zabezpieczyć zejście linami, ale najpierw musiał bezpiecznie dojść na odległość z której mógł pomóc Anathemowi.
Szczęśliwie, ostrzeżony pechem towarzyszy zszedł dość ostrożnie na najniższą platformę i wymodlił łaskę uspokojenia stanu mnicha.
- Zrzućcie nam więcej lin! - krzyknął do stojących na górze żołnierzy zanim dalej ostrożnie zszedł do nieszczęśników na sam dół. Niewielka, miedziana różdżka z pustym oczodołem na końcu którą zostawiła im Amberlie dwukrotnie dotknęła ran Anathema i lecznicza poświata rozlała się po jego ciele
- Oj, Zazo…. A miałaś przynosić szczęście - jęknął obolały mnich. - Dziękuję za pomoc, Tanisie. - Mnich zauważył różdżkę Amberlie. - Myślę, że nie do końca doszedłem do siebie. Mógłbyś jeszcze poczarować?
- Nie mógłbym, ani jeszcze, ani w ogóle
- Niedoszły kapłan wyciągnął rękę, pomagając mnichowi wstać, choć minę miał niezbyt zachwyconą. - Poruszaj się chwilę, a potem powiedz czy na pewno chcemy upraszać dla ciebie łaskę bogów już przed wejściem przez próg tego siedliska zła.
 
Kerm jest offline